Siedziała zamyślona w biurze, trochę wkurzona, że ubrała te beżowe spodnie, bo zapowiadał się kolejny dzień upału. Odgarynała włosy, dziś wyjątkowo rozpuszczone. Ponoć ładnie w nich wyglądała, twierdziła pani Małgosia. Może i tak, pomyślała, bo faktycznie czuła się ładna. Czuła się dobrze i radośnie, co w ostatnim czasie nie było normą. Zbyt dużo się działo, chwilami brakowało jej siły i motywacji. Mama rozchorowała się na cukrzycę, zmarł dziadek, urlop minął zbyt szybko, od 3 tygodni była w nowej pracy. Wszystko było tu takie nowe, momentami dziwne, nerwowe. Zwłaszcza relacja z nową szefową. Westchnęła na samą myśl o tym. No cóż, pomyślała, niedługo tu przecież zagoszczę, dam radę te kilka tygodni. Miała bowiem już inny plan na życie, inny niż praca w biurze od 7 do 15.00. Wiedziała, że "wykańcza się" już dla niej domek w Wiosce Dziecięcej i całkiem niedługo zamieszka w nim wraz z kilkorgiem dzieciaków, którym ten dom jest bardzo potrzebny. W pewnym momencie jej zamyślenie z