Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2008

PMS-y

Turbulencje PMS-owe znowu bujają moim nastrojem. W jednej chwili jestem wulkanem energii, za chwilkę jednak spadam głową w dół. W wielką przepaść strachów na lachy. Nocami dopadają mnie swoim długimi ramionami sny zabierające najbliższych, w dzień głupie myśli malują mroźne kwiaty na duszy. Potem znowu przytupuję nowymi kozaczkami i wyciągam się jak kocur na dachu. W słońcu. PMS-y…, która z nas ich nie zna? Burza hormonalna odsłaniająca najskrytsze przemyślenia i emocje. Wypychająca je na wierzch, wyrzucająca na światło dzienne. Taka naga prawda ze skłonnością do dramatyzowania. Taka nasza kobieca uroda, takie nasze kobiece przekleństwo… Zwłaszcza, kiedy uświadamiamy sobie, że kolejne PMS-y oznaczają kolejny miesiąc bez szansy na lokatora pod sercem. To czasem boli. Głupie hormony.

Wszystko jest możliwe

Wzrok umyka na palec rozświetlony pieścionkiem.. W głowie drga leciutko stara muzyka. Stary dobry John Denver. Myśli chodzą tu i tam. Ktoś mówi- byłaś dziś jakaś inna, dobrze się czujesz? A ja czuję się bardzo dobrze. Zanurzona w radości bycia razem, szczęśliwa z tego, co mam. To były piękne Święta. Pełne miłości, dobrych ludzi, słów i co najważniejsze Boga. Byłam chwilami tak blisko Niego, jakby głaskał mnie po włosach. Przytulona do Człowieka czułam się w pobliżu Nieba. Niemożliwe? A jednak.. Nowy Rok powitałam z nadzieją na całe życie. W zdrowiu i chorobie, w powodzeniu i niedoli. Ten pierścionek taki jasny. I takie jasne jest moje serce. Choć tyle w nim obaw.. Wszystkie obawy jednak umykają jak spłoszone zajace kiedy mój Siostrzeniec uśmiecha się do mnie zaślinionym pyszczkiem. Taki mały cud miłości szorujący na czterech pomiędzy kuchnią i pokojem. A przecież jeszcze tak niedawno były to dla niego nieosiągalne wszechświaty i odległości kosmiczne. Wszystko jest możliwe.