Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2009

Widoki

Nawet na lekach życie jest mniejsze niż dawniej. Zaczynam się z tym godzić, zaczynam tą myśl oswajać. Jak warczącego szczeniaka. Życie rodzinne takie jest. Od do. Od zakupów do zmycia podłóg. Od prania do gotowania. Od mini mini do Dr Housa.. Czasem wpada jakaś lampka wina, czasem jakiś fajny seks, czasem po prostu trochę spokoju. To na razie i może na zaś musi wystarczyć. Spoglądam z mojego okna na 10 piętrze i widzę tak duuużo z tak małej kuchni. Widzę most, po którym ktoś się gdzieś spieszy, widzę pracę, której nie mogę dostać, widzę wieżyczkę kościoła, w którym chcieliśmy brać ślub. A czasem nic nie widzę. Czasem mgła spowija świat i ten zostaje gdzieś poniżej. A ja widzę tylko niebo.   To życie. Czasem mięsny i poczta, a czasem przestworza.

Ja żyję!

Okazało się, że mam depresję. Może poporodową, może jakąś tam.. Fakt, że jest. Tudzież mija właśnie. Czwarty tydzień z prochami i wracam do siebie. Znowu mam animusz, jak powiedziałby mój tato:) Mamy nowe m-4. 60 metrów wolności! Młody śpi obok, w swoim mały, przesłodkim pokoiku, mąż ogląda tv na salonach, ja skrobię w sypialni. Tak można żyć. Tak się żyć chce. Żeby jeszcze praca była...   Depresja, to taka ciemna otchłań, z której ciężko się wygramolić samemu. To żaden wstyd. To moje dokonanie tego roku. Że ją leczę. Że nie udaję dłużej.   Mały zaczyna chodzić, żuje bułeczkę na spacerku, okazuje swoją wolę, najczęściej odmienną od naszej:) Jest słodki.   Dawno nie czułam szczęścia. Znowu je czuję. Pachnie ciastem ze śliwkami i kremem dla niemowląt.   Pachnie marzeniami o przestrzeniach do zdobycia. Pachnie planami i odwagą, żeby je snuć.   Patrzę w lustro i widzę Olę. Kobietę zadowoloną, pełną życia i cichej radości. Że znowu się udało... Dziękuję!