Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017

Strefa komfortu

Ktoś mi dzisiaj życzliwie powiedział, że mam wyjść z mojej strefy komfortu.. Że niby ze swojego małego bunkra, zwanego codziennością. Obruszyłam się przez całe 20 sekund, że co? Że ja? W strefie komfortu? Moja codzienność jest przecież taka chwilami trudna, tak mnie czasem więzi.. I już miałam dosiąść rumaka żałości, kiedy pomyślałam z uśmiechem, że tak przecież jest! Przecież sama tak uważam, kiedy mam szczerą łączność ze sobą:) Jeszcze kilka lat temu tak bym nie pomyślała, bo faktycznie było ciężko... przyzwyczaić się do myśli, że to, co sobie wymyślimy na życie, kompletnie rozpada się w zderzeniu z ciężarówką rzeczywistości. Dzieci mają się wtulać w matki, a nie wyginać w łuk, kiedy się je przystawia do piersi. Mają ślicznie gaworzyć i potem słodko zagadywać sąsiadów w windzie. A nie biegać na paluszkach w kółko i machać rączkami, jak motylek. Matki mają mieć satysfakcjonującą pracę, a nie być wyrywane z pracy, żeby natychmiast odebrać "TO" dziecko z przedszkola, bo rzuca