Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2007

Co mnie uspokaja

O 16.13 jest już ciemno. Nie lubię, kiedy dni są aż takie krótkie, to mnie demobilizuje. Codziennie rano staczam walkę z samą sobą o to, żeby nie zasilić szeregów bezrobotnych pozostając w domu. To naprawdę nierówna walka. Moje ciało nawykłe temperatury 36,6 jak głupie broni się minusów zaokiennych. Moja dusza nawykła wolności i przestrzeni walczy z systemem ośmiogodzinnej pracy od do. Jestem dorosła, wiem. Takie jest dorosłe życie. Nie przebiera w środkach, szuka drogi do celu, a celem jest..od do. Dużo zmian w mojej codzienności sprawia, ze balansuję pomiędzy skrajną, euforyczną radością a paraliżującym strachem. Obawą przed Nowym. Boję się, że w tym Nowym przestanę być sobą, że się zgubię, że zapomnę, jaka jestem naprawdę. To głupie, wiem.. Powtarzam to sobie wciąż i wciąż, ale i tak ściska mnie w dołku. Czy dam radę? Czy ja potrafię? Czy nie zawiodę tych, których kocham i tych, których kochać dopiero się uczę? Jedynym, co mnie uspokaja i wycisza jest świadomość miłości wypełniające

20 sierpnia

Siedziała zamyślona w biurze, trochę wkurzona, że ubrała te beżowe spodnie, bo zapowiadał się kolejny dzień upału. Odgarynała włosy, dziś wyjątkowo rozpuszczone. Ponoć ładnie w nich wyglądała, twierdziła pani Małgosia. Może i tak, pomyślała, bo faktycznie czuła się ładna. Czuła się dobrze i radośnie, co w ostatnim czasie nie było normą. Zbyt dużo się działo, chwilami brakowało jej siły i motywacji. Mama rozchorowała się na cukrzycę, zmarł dziadek, urlop minął zbyt szybko, od 3 tygodni była w nowej pracy. Wszystko było tu takie nowe, momentami dziwne, nerwowe. Zwłaszcza relacja z nową szefową. Westchnęła na samą myśl o tym. No cóż, pomyślała, niedługo tu przecież zagoszczę, dam radę te kilka tygodni. Miała bowiem już inny plan na życie, inny niż praca w biurze od 7 do 15.00. Wiedziała, że "wykańcza się" już dla niej domek w Wiosce Dziecięcej i całkiem niedługo zamieszka w nim wraz z kilkorgiem dzieciaków, którym ten dom jest bardzo potrzebny. W pewnym momencie jej zamyślenie z

Nagrzany słońcem nadmiar czasu

Wczoraj wychodząc do pracy przebiegła mi przez głowę głupia myśl, że moje życie zbyt szybko mija..Głupia o tyle, że szerzy w głowie mroki i nijakie strachy. Że nie zdążę wszystkiego zrobić, co zrobić bym chciała. Ba! nawet połowy nie zrobię.. A może nawet ćwierci. Cholera! Czy tak oto właśnie jest właściwie? Że po wtorku jest już piątek, a niedzielny obiad uświadamia kolejną środę? Czy ja może robię coś nie tak? Zamarzyła mi się właśnie wietrzna plaża i małe holenderskie domki. Spacer nad jeziorem w Eiffel i gdańska starówka. Zatęskniłam za nieokreślonym bliżej brakiem pośpiechu i nadmiarem czasu, z którym nie wiadomo co zrobić. Czasem, który mogłabym przesypywać przez palce jak nagrzany słońcem piasek.

Dla Ciebie jestem sobą

Dobrze jest mieć kogoś, kogo możemy bezgranicznie kochać. To nas uwalnia. Uwalnia od lęków przed odrzuceniem. Od niepewności, czy nasza miłość jest komuś potrzebna, od obawy przed tym, że będziemy musieli zatrzymać wszystkie dobre uczucia dla siebie. Bo wbrew pozorom dużo lepiej jest się dzielić tym, co mamy, niż odbierać to, co nam dają. Dobrze jest mieć się o kogo martwić i komu robić kanapkę lub herbatę. Dobrze jest mieć się kogo uczyć. Dla kogo upychać rękawiczki po kieszeniach i przynosić czekolady. Dobrze jest mieć dla kogo o siebie dbać. Zmieniać się, dojrzewać, uczyć pokory. Dobrze jest mieć dla kogo budować szafy i zakładać sexowną bieliznę. Wszystko to nabiera głębszego wyrazu. Wszystko to zyskuje na wartości. Dziękuję Ci, że jesteś Kochanie. Dla Ciebie jestem sobą i choć to tak mało, to najwięcej, co Ci mogę dać. Pięknie śpiewa o tym A.M. Jopek słowami piosenki: Dla ciebie jestem sobą Los jak wszystkim dał mi tylko jedną postać I nie nazbyt nią ucieszył mnie, A

Dla A.

Przed paroma chwilami dowiedziałam się, że Pewnej Znajomej urodziła się córeczka:) Taka cudna wiadomość, bardzo mnie ucieszyła, nie ma nic lepszego niż małe dzieci. To nadzieja, wiara i miłość. Taka mała-wielka radość. Takie błogosławieństwo Boże. Oby maleńka Córeńka owej Znajomej chowała się zdrowo i przynosiła wiele radości swojej rodzinie. Oby Aniołki prowadziły ją za rączkę zawsze po jasnej stronie życia. Niech jak najdłużej omijają ją rozczarowania i smutki. I niech jak najpóźniej dowie się, że świat bywa zły. Wszechświat wzbogacił się o jedną śliczną, czystą duszyczkę, jaka to dobra wiadomość. Najlepsza!

1 listopada

" Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.." Powiedział kiedyś pewien mądry Poeta i jest w tym zdaniu tyle racji, że chyba nikt temu nie zaprzeczy. Jeśli się głębiej zastanowi. Bo wielu nie zastanawia się wcale, a niektórzy tylko troszkę. Tak, żeby nie psuło to humoru, myślą. A to przecież nie tak. Wcale nie tak. Wszystkich Świętych, to niekoniecznie dzień smutny i zadumany. Owszem, bywa trudny dla tych, którym niedawno odszedł ktoś bliski, ale kiedy największy żal minie można skupić się w ten dzień na.. żywych. Można z kimś zjeść obiad i porozmawiać. Można się do kogoś uśmiechnąć i wspólnie znieść naczynia do kuchni. Można obgadać sprawy ważkie i nieistotne. Można sie serdecznie pośmiać w czyimś towarzystwie. Bo nadejdzie taka chwila, ze kogoś zabraknie i być może najbardziej będziemy żałować tego jednego uśmiechu nieuśmiechniętego. I jednego niewypowiedzianego słowa. Nawet zwykłego: dziękuję za kawkę kochanie.