Posty

Wyświetlanie postów z kwiecień, 2006

Terapia

Na smutki jak zwykle tarapia ruchem i muzyką. W rytmie rockowego worshipu Pewnego Wykonawcy odgruzowałam szafy, opanowałam zalegające pranie, dokonałam egzekucji butowej i torbowej. Wymyłam lodówkę, odkurzyłam książki i płyty, podlałam i oporządziłam wszystkie roślinki. Hmm.. czym by tu się teraz zająć.. hmmm.. Wszystko zrobione i nadal smutno. Cóż, zakasuję rękawy i zabieram się za rozgarynanie chmur na niebie..

Wolność wyboru

Bycie singlem jest super! Naprawdę! Zwłaszcza takim nieplanowanym i to w Długi Weekend. Tyllleeee dni pławienia się w odzyskanej wolności( której nigdy w sumie nie straciliśmy, ale fajnie brzmi). Odzyskanej wolności wyboru.. Wyboru programu w tv Wyboru możności nie depilowania nóg Wyboru swobody pożarcia ostatniej bułki Wyboru fryzury na cebulę Wyboru lektury zamiast sexu Wyboru niemalowania paznokci do północy Wyboru propozycji randki lub jej odrzucenia Singlowanie jest naprawdę the best! Ma tylko jeden mankament- nie ma z kim się podzielić radością możliwości wolności wyboru...   Niezbyt mi w tej radości do twarzy. Nie mój kolor.    

sms

Od rana chodzi za mną lekuchne podejrzenie, że świat się skończył, tylko mnie nikt o tym nie poinformował.. I mam taki trochę żal, bo teraz nie wiem, co dalej. Nie mówię, że oczekiwałam zaproszenia na akademię pożegnalną kończącego się świata, ale żeby tak.. po cichu.. bez słowa.. Fakt, wróciłam do domu o 2, więc jeśli impreza skończyła się wcześniej, byłam nieuchwytna. Owszem, komórka nie miała zasięgu i nie mam automatycznej sekretarki, ale chociaż smsa można było napisać: "Fajnie było Olena, ale spadam, czas na mnie. (podpisał) Świat"  Ale nie.. Nie ma smsa, nie ma nic w wiadomościach Onetu i bądź tu mądra kobieto. Cicho, szaro, pada.. Tylko siłą woli i ku pamięci mojej pracowitej Babci wylazłam dziś spod kołdry i założyłam na siebie coś innego, niż szlafrok. Naparzyłam herbaty zamiast kawy, co też może być oznaką końca czasów. Mijając siebie w lustrze przestraszyłam się, że mam w domu Obcego. Zaraz jednak naszła mnie refleksja, że Obcy nie nosiłby mojego polarka tylko

Historia Pewnego Kota

Proszę sobie wyobrazić Kota. Jakiegoś tam. Nie żeby zaraz Pers, ale też nie Śmietnikowiec. Zwykły Kot Pokojowy w paski. Leży toto, mruczy, czasem drapnie, ale ogólnie jest dosyć miłym zwierzakiem. I teraz proszę temu Kotu Pokojowemu przytwierdzić coś ciężkiego go garbu. Może być plecak(i tak jesteśmy w świecie wyobraźni), byle był ciężki i niewygodny. Kota z Plecakiem puszczamy czymś w górę i dół. Znaczy On tam łazi. Może być szyb wentylacyjny. Tak cztery piętra w ta i we wta. Niech łazi ze 20 razy. Poczekamy... Nałaził się? Dobrze.. Teraz Kota (nadal) z Plecakiem puszczamy, żeby polatał po dworze. Z założeniem, że leje jak choroba. Niech polata przy ulicy, co by Go napewno kilka samochodów potraktowało z fontanny kołowej. Zmęczony Kot? Dobrze, ruszamy dalej.. Wysyłamy Kota do banku. Tam kolejka, jak do Holandii i spowrotem. Niech postoi. Z banku do poczty, tam też dzikie tłumy. Kot stoi. Mało tego, Kot robi się bardzo głodny, a w banku czuć było pizzą myszną, bo pizzeria obok. Ale

Koniec dnia

czasami zastanawiam się, czym jest Miłość jaką ma definicję, czy ja ją znam.. potem przychodzi taki dzień dzień niby zwyczajny spędzony z Tobą i wiem wiem! ze Miłość to coś czego nie da się opisać Miłość to taka czułość jaką ja czuję do Ciebie kiedy myślę że źle się czujesz, że coś Tobie dolega Miłość to takie dobro, które wypełnia moje myśli Tobą Kochanie Miłość to radość że jesteś i decyzja podjęta w sercu że chcę, żebyś był zawsze, kiedy się obudzę i kiedy będzie bolała Cię głowa wtedy ja przytulę Cię i zatroszczę się o Ciebie tak, jak troszczymy się o najbliższą sercu osobę wpisałam Cię grubym flamastrem w moje serce Kochanie i myślę, że nikt nigdy Ciebie stamtąd nie wymaże, bo wtenczas byłabym najgłupszą kobietą która straciła najpiękniejszą Miłość której jeszcze nie ma ale… niedługo będzie

A winne są żonkile!

Zerowe dziś szanse na romantyzm.. A to z bardzo prozaicznego powodu, że Olenę opetało i zaczęła... sprzątać wrrrrrrrr bleeeeee.. Rozgrzebałam sobie całą chałupę, bo jestem w takich sytuacjach, jak tajfun, czynię wiele spustoszenia;) Nawet na jakiś chory pomysł wpadłam i firanki piorę.. Kurka, jak sie pisze-firanki, czy fieranki..? :)))) Właśnie sama to zobaczyłam- fieranki, to już prawie frajer:) I siadłam właśnie na siedzenie me szanowne i delikatne, jak delikatesy, popijam kaffe ole i staram się nie rozglądać, bo czuję się prawie nie u siebie, taki mam bajzel.. Znowu słowo na miarę frajera:) Nooormalnie mi słabo.. wody..globusa dostaję! Hilfe! Fantastyczne jest to, że kuchnię skończyłam. Nawet inną instalację wiosenną na stole udrapowałam( gliniana kaczka+świeca z wtapianymi owocami, czy cuś+wielki dzbanek pełen żonkili.. miejsca zostało tak akurat na kubek z kawą;). Mniej fantastyczna jest świadomość pozostałych 3 pokoi, łazienki i balkonu, co planuję na nim zrobić palmiarnię;)

Cały Ty, trochę mnie..

Widziałam Cię dzisiaj. Szedłeś wpatrzony w jakiś punkt niewidoczny dla innych oczu. Dla moich też nie. Szedłeś zdecydowanym krokiem, takim, jak zawsze, kiedy masz cel, do którego zmierzasz. Zresztą prawie nigdy nie chodzisz bez celu, to przecież strata czasu. Szedłeś środkiem chodnika, nawet nie zauważyłeś, kiedy mijałam Cię jego bokiem.. Taki jesteś- szybki, męski, bezkompromisowy. Wiesz, czego chcesz, wiesz gdzie i jak to uzyskać. Wiesz, jakich słów użyć, jaką postawę obrać. Nie wątpisz w słuszność swoich racji. Potrąciłeś mnie, mruknąłeś- przepraszam, nawet nie spojrzawszy. Szkoda. Zobaczyłbyś może w moich oczach to drzewo, które wypuszcza pierwsze listki. I mandarynki wesołe, sprzedawane na stoisku przy przejściu podziemnym. Zobaczyłbyś dalie kolorowe z tej małej budki kwiatowej. I tego chłopca, który karmił gołębie, i tą zakochaną parę.. Tacy byli ładni w swojej miłości. Gdybyś na mnie spojrzał, zobaczyłbyś, że jest we mnie ta słabość, której potrzebujesz. Ta słabość, która je

Wspomnienie z reklamówki i utylizacja małych psów

Dziś nie będzie poezji, bo życie to czasem również proza;) Czy wspominałam Wam, że jestem specjalistką w dziedzinie przeprowadzek? Doktoryzowałam się w drodze praktycznego zajęcia powyższą problematyką. W ostatnich 10 latach przeprowadzałam się jakieś 18 razy. Hmm.. niech pomyślę.., może to już jakaś habilitacja?:) Dzisiaj oddałyśmy się z Sister wątpliwej przyjemności odgruzowania naszego panieńskiego:) M-3, w którym to zabaw hucznych nie urządzać, bo w bloku sami starsi państwo. A zabawy były i tak:) I się np policaj o 3 rano dobijała, że niby domofonu nie słyszymy, że niby głośno.. Tam głośno zaraz phiii.. No, ale wracając do sedna, co to od niego odbiegam.. Sister przed świętami opuściła ze Szwagrem M i wyemigrowała na inny koniec miasta. Złośliwie mogłabym powiedzieć, że na koniec świata, ale nie jestem złośliwa, bo mam dobre dni w cyklu;) Moje wysiedlenie nastąpiło już jakoś w lutym. Pozostałam w miasta centrum, jak na mieszczkę wypada. Wpadłyśmy tam dziś zatem, jak gostbast

Na wschód od mojej kuchni

Kawałek mojej kuchni wychodzi na wschód. To właśnie ten kawałek lubię najbardziej, kiedy wchodzę do niej rano po pierwszą kawę. Cały swiat może jeszcze spać, a w mojej kuchni tańczą już wróżki. Zasłony w kolorze pomarańczy przepuszczają światło stoków winnych i budzącego się dnia. Może pod włoskim dziś niebem, może pod florenckim.. Nie, dzisiaj tańczymy gorące rytmy hiszpanii dalekiej. Czasami gra w mojej kuchni cisza przełęczy górskich, czasem szumi w niej rzeczka tamta, czasami wchodzę wpół zaspana, a tam jarmark - Może kupimy watę cukrową? Oooo popatrz, koło młyńskie..chodź, idziemy pooglądać świat z góry! Nie muszę umościć się w łupince koła młyńskiego, kurczowo trzymając oparcia, bo mam lęk wysokości, żeby zobaczyć świat. Ja mam cały świat w mojej kuchni od wschodu..        

Gwiazdy

Czasem lubię pomarzyć palcami po literach Niewidomym niemym ruchem szukam ciebie Pośród nich   Czasem szczeliny pomiędzy klawiaturą Są kanionami i dolinami i cieniem Innego dnia   Czasem widzę w ciszy niebycia twojego Przestrzenie zabielone mgłą co wstała Znad snu   Czasem chciałabym się nie budzić Bo gwiazdy i tak spadają w sierpniu Obok nas

Lepszy dzień

Piotr zaparł się trzy razy. Sporo... A jednak zostało mu wybaczone. Taka ta nasza ludzka natura jest słaba. Popełniamy błędy. Każdego dnia robimy coś nie tak, coś wspak i owak. Byle jak czasem też. A przecież każdy chce żyć ładnie, prawda? A jednak nie wychodzi.. Trzy razy się Piotr zaparł, ale On mu wybaczył. Czy i nam wybaczy? Wybaczy. Jeśli pochylimy głowy. Jeśli zrozumiemy. Czy wybaczą nam ludzie? Ludzie, my, mamy czasem mniej wyrozumienia. Bo taka nasza słaba natura. A kto z nas może rzucić pierwszy kamień?   Nie odbierajmy komuś szansy polepszenia tylko dlatego, że mieliśmy dzisiaj lepszy dzień od niego...    

Wielka ulewa.

Pada. Wielkie krople spadają z ciepłego nieba. Kiedy już spadną na nasze twarze są nieco chłodniejsze, ale nadal wielkie.. Mokre buty, mokre spodnie, mokre włosy. Spływa make-up twarzą w dół, spływa lakier z nowej fryzury pod włos, spływa dzień, który właśnie minął. I chodzi o to, co zostanie. Co zostanie po tym dniu z nas. Kiedy oczy odpuszczą tusz, a włosy skręcą się wilgocią. Nie takie ważne jest to, kim z domu wychodzimy, ale... kim do domu wracamy.

Uczę się..

Uczę się prawideł światów. Tego Blogowego Świata też. Należy zastanowić się, czego tutaj szukamy, czego oczekujemy. Ja na początku nie oczekiwałam niczego, ale z czasem zaczęłam szukać tutaj czegoś, co niekoniecznie, oprócz Kilku Wyjątków, tutaj jest. Wiecie, obojętnie czego tutaj nie napiszemy, jak tego nie napiszemy, pozostajemy dla siebie Literami i Słowami. A litery i słowa można interpretować. Ludzie i ich uczucia nie dadzą się zinterpretować, to trzeba odczuć. Ale przecież nikt nie odczuje tak, jak my.. I możemy spróbować coś wytłumaczyć, ale nie mamy gwarancji zrozumienia, bo to jest często za trudne nawet w rozmowie face to face.   Nauczyłam się, że pewne sprawy muszą rozgrywać się w swoim Świecie, bo tam mają odpowiednie tło i kontrast. Nie da się wyrazić Uczucia rzucając je w paru zdaniach, raz na dwa dni na ekran. Nie da się również wyrazić troski i smutku tak,żeby inni ją poczuli. Tutaj zawsze istnieje ryzyko nadinterpretacji tudzież złej interpretacji naszych żyć. C

***

Usunęłam kilka postów, a z nimi Wasze komentarze, wybaczcie, ale chciałam wykasować pewne emocje i myśli z tego bloga. Nie wykasuję ich z mojej głowy, ale mogłam chociaż tutaj. Myślę, że za jakiś czas znikną one i z mojego serca, bo Dobry Jezus, Mój Przyjaciel, potrafi zagoić nawet większe rany. Ale każdy proces leczenia potrzebuje swojego czasu. Wypełniam ten czas modlitwą i rozmyślaniami. Wypełniam go Dobrymi Ludźmi i piękną muzyką. Kolejny raz się potknęłam. Kolejny raz On mnie podnosi. Znalazłam Słowo na ten trudny odcinek mojej drogi. Bardzo mi to pomaga, bez Niego byłoby o wiele trudniej. Są różne chwile, lepsze i gorsze. Gorsze są te ostatnie przed snem i te pierwsze po przebudzeniu. Lepsze to te, kiedy stoję po środku mojego serca, przytulam się do siebie i mam pewność, że   Będzie dobrze! Będzie cudownie! Nie oddam moich marzeń..

przepraszam- to faktycznie za mało..

jeżeli ze smutku można zniknąć, to mnie teraz nie ma wino skończyło się jakiś czas temu teraz kończy się whisky już nic nie czuję nie chcę czuć

Heaven

Może jestem pogięta. Może. Stoję na środku pokoju z piątą kawą i śpiewam. Stoje pośrodku życia. Rozkładam ramiona, obejmuję Ciebie, siebie, brak słońca też. Just Like Heaven Włosy znowu pachną zieloną herbatą. Wracam do Domu.  

W lesie

Obraz
Żmijewski całuje Stenkę, bo nigdy w życiu.. Ciekawe, że filmy są takie lepszejsze, zawsze fajnie się kończą, z ładna muzyką w tle. No chyba, że to jakieś ambitne filmy. Te kończą się byle jak, ewentualnie łzawo. Jak normalne życie. Życie jest chyba takim ambitnym filmem. Albo ja marną aktorką, bo już kolejny raz skopałam rolę amantki. Amantki krecą tyłkami, malują paznokcie na czerwono i nie przejmują się, jak im facet wyjedzie z głupim tekstem. Bo same są głupie, a facetów będzie jeszcze wielu.   Moje paznokcie zapomniały, co to lakier, włosy skręciły się ze smutku, a wiersze siedzą cicho, aż ich nie widać. Wrzucam w siebie krówki kujawskie w hurtowych ilosciach i alergicznie reaguję na dwieście tysięcy spacerujących par i rodzin.   Ale za to w lesie... W lesie gadają do mnie Wróżki i Jodły. W lesie cicho biegają Marzenia spuszczone ze smyczy. W lesie jestem najlepszą Amantką w najładniejszym filmie..     Ps. Wolę być jednak z Wami.  

Dobra myśl

Siedzimy przy stole. On i ja. Nie mam mazurka na ugoszczenie. Nie mam pisanek i święconego. Tylko Anioł stoi pod gałązkami,które wypusciły listki zielone, jak nadzieja. Nie wiem dlaczego zawsze, kiedy coś się kończy czuję się bezdomna..    I tak siedzimy przy pustym stole. Ty i ja.  - Olka, masz kawę? mówisz- to chodź, naparzymy dzbanek kawy i pogadamy...  - To dobra myśl...   Dziękuję Ci Jezu, że w tym dzisiejszym natłoku zaproszeń, przyjęłeś moje i odwiedziłeś mnie i mój bezdomny dom.   Ps. Muszę znowu poszukać domu... w sobie.. Poczekacie na mnie?

nocny dyżur

sorry nie lubię być rozlazła kto był, ten wie kto nie był nie wie i dobrze   Życzę Wam Wszystkim Pięknych Świąt! Życzę tego, czego Wam potrzeba! I Jego obecności. Tak bliskiej, jak dzisiaj u mnie, żeby nigdy nie czuć się samotnie. Sciskam bardzo mocno.

Najlepsza do kawy jest...rozmowa..

- Oj, bo ja nie wiem Kochana, może on i dobry chopak jest, ale jakoś tak...( Moje kwestie są jakies takie podobne do siebie w pewnych sprawach, nawet jesli zmieniają się okoliczności.. Czasem mam usilne wrażenie, że sie nie rozwijam..) -Ja tobie mówię, ze jak Kujawiak, to dobry chopak!, odrzekła na to Pani Matka Psiapsiółki- Kujawiaki dobre chopaki! Jakem Kujawianka! Ha!I z tymi słowami na ustach poderwała się ochoczo z fotela. - My sobie teraz kaffe wypijemy i ciasta podjemy. W końcu mamy Święta, czy nie!? A do kawy najlepsza jest rozmowa.. Popędziła do kuchni, a ja za nią, bo wiadomą sprawą jest, że najlepiej rozmawia się przy kuchennym stole..To było w zeszłą Wielkanoc.. Ta i wiele podobnych, przepełninych ciepłem sytuacji przesuwa się w pamięci mojego serca, kiedy patrzę na Nią teraz.. Zrobiła się krucha jak porcelana i najdrogocenniejszy papirus. Delikatana, jak kryształowy motyl. Znika na naszych oczach. Rozwija skrzydła do Najpiekniejszego Lotu. Tak bardzo chcielibyśmy Ją t

Jestem passe!

- Ulka, bo powiem szefowi, że wyszywasz w pracy. Powiedziała Pani z Pięknie Wymalowanymi Oczętami w punkcie napraw melakserów. Powiedziała to do Innej Pani, skrytej za regałem. Spojrzałam na nią pakując ów sprzęt odebrany z reklamacji w reklamówkę. ( bardzo nie lubię reklamowek!)Już chciałam przemilczeć, ale nie wytrzymałam, bo... Zajrzawszy za regał wspomniany ujrzałam Inną Panią, która okazała się Blondynką w Ciąży Wysokiej, i która to siedziała na krześle i... faktycznie wyszywała!!! - Ta Pani naprawdę wyszywa!!? Wystrzeliło ze mnie, jak z karabinu. A minę miałam zapewne jak Filip w konopiach. - No, właśnie to POWIEDZIAŁAM, z uśmiechem odparła Ta Od Melakserów. - A ja myślałam, że to oznacza coś innego, wydukałam, bo już sama się zapętliłam. Panie Obie popatrzyły na siebie znacząco. - Bo widzicie Panie, uprzedziłam ewentualne popukanie w czoło- kiedy mówimy, że ktoś szyje, to znaczy, że kłamie. Kiedy ktoś czaruje, znaczy, że nawija makaron na uszy, kiedy kadzi, to schlebia p

Taki sen

Mały domek z wielkim oknem na świat. Duży Anioł w oknie, trzyma światło. Na strachy i na powroty. Dojrzewają śliwki w sadzie obok okna. Na powidła, na kompoty, na marzenia śliwkowe z lukrem. Anioł puszcza oko do Kocura na parkanie. Słońce głaszcze leniwie Kocura pod włos. Malwy prostują garby w ogrodzie, maciejki, oszołomione własnym zapachem, zapomniały co miały robić. Ktoś mnie przydepnął, mówi obrażona trawa, podnosząc plaskaty pyszczek. O nie!, ja tutaj jeszcze postoję! A stój sobie, stój, mówię do niej z uśmiechem, ja sobie usiądę na ganku i popiszę wiersze...  

Powody

"Istnieją dwa powody, które nie pozwalają ludziom spełnić swoich marzeń. Najczęściej po prostu uważają je za nierealne.  A czasem na skutek nagłej zmiany losu pojmują, że spełnienie marzeń staje się możliwe w chwili, gdy się tego najmniej spodziewają. Wtedy jednak budzi się w nich strach przed wejściem na ścieżkę, która prowadzi w nieznane, strach przed życiem rzucającym nowe wyzwania, strach przed utratą na zawsze tego, do czego przywykli.  Ludzie tęsknią za całkowitą odmianą, a jednocześnie pragną, by wszystko pozostało takie jak dawniej." P.C.   Ps. Późno już.                  Szukam resztek Twojego zapachu                       pomiędzy palcami                  Wtulam się w słońce koca                     jeszcze Tobą ciepłego                  Pod przymkniętymi powiekami                       przytupują myśli                       Jedna po drugiej                         Ty ja ty ja ty ja                       Ja ty ja ty ja ty                       Ty ty

Wyobraź sobie...

Wyobraź sobie stół. Na stole dwa talerze i świeczka. I dwoje ludzi przy stole. Widzisz ich? Siedzą sobie i jedzą. I rozmawiają. On dolewa jej wina, ona odgaryna grzywkę z twarzy. Obydwoje sie uśmiechają. Jak myślisz o czym rozmawiają?  Może o tym, ze sąsiadka umiera z ciekawości, co druga sąsiadka ma w szafie.. Może o tym, co kupić znajomym w prezencie do nowego mieszkania. Może o tym, co grają jutro w kinie. I ona mówi, że lubi Multikino. Taki kawałek udawanego luksusu dla biednych studentów. Może rozmawiają o prezentach gwiazdkowych. Że nie potrzebują właściwie żadnych. Oprócz siebie nawzajem.. Tak sobie siedzą i już przestali rozmawiać. Teraz już tylko patrzą. Razem przez okno. Na ulice, co cicho usypia po długim dniu. I on mówi, żeby ona poszła już sobie do łazienki, a on w tym czasie powkłada do lodówki resztę jedzenia. A potem przyjdzie do niej. I obydwoje pomyślą sobie, że dobrze, że się znaleźli. Bo różnie to bywa w życiu, nie wszyscy maja to szczęście. Wielu szuka i nie zn

Duży i Mały.

Bardzo Duży Człowiek tłumaczy coś Małemu Człowiekowi. Duży schylić musi się do Małego, Mały unosi głowę i słucha. Duży mocuje się z jakąś częścią, która nie chce pasować tam, gdzie powinna. Mały z wielką ufnością obserwuje ruchy jego rąk i słucha słów. Dla takiego Małego Człowieka nie ma większego wyznacznika ponad to, co mówi Duży. On przecież wie wszystko. W końcu udaje się Dużemu zamontować tą upartą cześć, co nie chciała pasować. Wielka radość na twarzy Małego, warto było zaufać Dużemu, znowu się opłaciło! Duży jeszcze moment droczy się z Małym i w końcu oddaje mu naprawioną radość. Duży jest dumny i szczęśliwy, bo to fajna sprawa zadowolić takiego Małego Człowieka. Tyle wdzięczności przepływa w jednej milisekundzie, ile czasem nie przepłynie w całej wieczności. Stoją koło siebie. Bardzo Duży Człowiek i Mały Człowiek. Trzymają się za ręce. Jest między nimi coś, co emanuje wielką, ciepłą energią. Coś, co ich łączy i jednoczy. Coś, czego nikt im nie odbierze.   Bardzo Duży Człow

Noc.

I żeby nikt nie pomyślał, ze ja tu, po drugiej stronie szyby,jakaś płaczliwa siedzę, albo-co. Siedzę tutaj kompletnie bezłzawa, taka nawet powiedziałabym sucho-trzeźwa. Nie cierpię tego stanu. Pewne sprawy uderzają we mnie tak dosłownie, że.. wiele bym dała, aby oślepnąć i ogłuchnąć.   Jutro jadę w odwiedziny gdzieś, gdzie jest dużo bólu. Myślą wesprzyjcie mnie proszę..

Parzaki

Obraz
Znowu mnie zamyśliło. A tak dobrze już było. Byłam pokomarowa pokrzywa z parzakami. To taki etap posmutkowy. Wolę go od komarów, co to przez nie dwa dni gubię. Ale coś mi zostało powiedziane i ja nie mogłam tego nie usłyszeć... Więc znowu mnie zamyśliło... bzzzzzzzzzz... głupie komary, fuj!    Zabieram Filca i dobytek i jadę do Sister mojej na obiad bezdotykowy. Dobrze mieć taką Sister i takiego Filca.  

Kiedy mówisz

            Nie płacz w liście             nie pisz że los ciebie kopnął             nie ma sytuacji na ziemi bez wyjścia             kiedy Bóg drzwi zamyka --- to otwiera okno             odetchnij popatrz             spadają z obłoków             małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia             a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju             i zapomnij że jesteś gdy mówisz że kochasz                                               Jan Twardowski     Każdy dzień uczy mnie pokory. Pokory, że dni bywają również takie spadające z obłoków. Na głowę. Dzisiaj rano Ktoś powiedział mi kilka bardzo mądrych słów. I tak sobie o nich myślałam, kiedy ten dzień spadał. Z góry na dół. I chyba troszkę mi lepiej. Przegoniłam kilka komarów... Może jutro przegonię resztę. Oby.    

Komary.

Opadły mnie znowu smutki. Jak chmura komarów. Opędzam się, ale one nie odlatują. Może ja jakaś nie taka jestem, że ciągle mi czegoś brak.. Mam ochotę gdzieś wyjechać. To niedobry znak.

Listy, kablowanie i finanse.

Przez te listy Mamine i Tatine zrobiło mi się tak sentymentalnie, że wyszukałam jeszcze kilka innych pamiątek. Muszę Wam powiedzieć, że dopiero teraz, po 30stce:), doceniam fakt, że Mader te wszystkie śmieciaki trzymała.. Znalazłam np listy moje z wakacji sprzed 22 lat:). Przywiozłam je sobie, a właściwie nie sobie, tylko dla Siostry, coby udowodnić, że ja CHCIAŁAM się z Nią bawić, w co Ona nie wierzy. W liście, czarno na białym, stoi koślawym pismem:" Mamusiu proszę aby mamma przyjechała tu z Marysią. Do Marysi. Marysiu przyjeci do Oli do bapci bo się Oli nudzi." No dobrze, coś tam wspomniałam o nudach...:) Ale chciałam się bawić? Chciałam!:) Wzruszające są też nasze, dzieciate, listy z kolonii tudzież obozów wędrownych. Donoszę w jednym z nich ( rok 86): " Kochani list ten pisze w sali chłopaków(!), bo u nas na dole jest pełno dziewczyn, które prowadzą rozmowy i nie mogłam się skupić.(że też ja już w tak młodym wieku do chłopaków ciągnęłam.. ehh..)R.(brat) jest zdr

Słowa

HUK! OGROMNE HUCZĄCE NAWAŁNICE STRASZNE KRZYKI TRZASK! WRZASK! KŁÓTNIA       ~~~~~~~~~~~~~ ciiszaa nastała.. zaszeleściło szumem leciutko trzeszczących gałęzi niosło ją leciuteńko zabrzęczała miłość..     Wiecie, czym jest, to powyższe? TO nie wiersz, to siła SŁOWA, która mnie fascynuje. Moc przekazu liter ułożonych w Słowa. Widząc napisane, słusząc powiedziane Słowo odnajdujemy jego matryce w naszej głowie, naszym sercu. Dlatego tak bardzo lubię bywać w Świecie Liter i Słów. Dlatego tak dobrze czuję się tutaj, w Blogowym Świecie zdań prostych, złożonych, głębokich i zwykłych.. Nie chodzi o to, że znajduję tutaj Przyjaciół, których brakuje mi w życiu, chodzi o to, że tutaj łatwiej znaleźć ludzi o pewnej, cenionej przeze mnie wrażliwości na Słowo. Oczywiście, że Was Wszystkich bardzo lubię!:)) Nawet bardzo, bardzo.. za tą właśnie wrażliwość. Za to podobieństwo i te różnice. Za to, że tam siedzicie po drugiej stronie i piszecie te wszystkie Słowa, które ja czytam do drug

Bajka o Miłosci.

                                   Szanowny Panie P.!     Chciałabym się z Panem zapoznać, czy to będzie możliwe u Pana? Jeśli tak, to proszę o krótką odpowiedź.   Może Pana zastanowi ten krótki list, ale bardzo proszę zaryzykować tę znajomość. Jeśli chodzi o mnie, co spowodowało, że pragnę Pana zapoznać, to informacje o dobrym charakterze Pana. Bliższe inormacje o mnie może Pan uzyskać u dawnej Pana znajomej, Pani T.L. zamieszkałej przy ul. Pomorskiej 80-86.                         Łączę serdeczne pozdrowienia.                                                             H.   Taki list napisała Pani H. 23 maja do Pana P. Co nią kierowało widzimy powyżej.. nie powaliły jej na kolana ani kasa Pana P., ani jego klata, bo nota bene nie wiedziała wtedy jeszcze, jak on wygląda. Dla niej istotnym było, co powiedziała Pani T.L., że Pan P. ma dobry charakter. Tak na marginesie, to ciekawe, że nie obawiała się, że to pojęcie może mieć różne wymiary. Ale może tak już jest, że skoro o kimś

Raumschiff Enterpreise

Noo suuper!!! Po tych rykach wczorajszych wyglądam  jak zombi.. Suuuper!!! Oczy jak poduszkowce, głowa jak koncer heavy metalowy i do tego moje rasowe "zimno"na ustach, dzięku któremu wyglądam, jakbym sobie wstrzyknęła silikon w górną wargę.. Normalnie Hollywood i Raumschiff Enterpreise w wresji zu Hause dla ubogich. Jeśli za chwilę z drugiego pokoju wyjdzie Jedi, to bedę wiedziała, że... pomyliłam filmy:))) I oczywiście, że pytam siebie: Po co wyłaś??? Dlaczego szlochałaś i zużyłaś wszystkie chusteczki higieniczne??? Dlaczego, to ja teraz muszę iść kupić nowe? Idź sobie sama...:) W Raumschiff Enterpreise rozdwojenie jaźni, to całkiem light-cikowa wersja. Ale dobra kawa nie jest zła, za oknem słońce jak na Kanarach, w lodówce niedobitki tortu.. Myślę, że jakoś chwycę ten dzień za rogi, że tak sie wyrażę i szfnę to, co zamierzone. A zamierzony jest wyjazd do Maderów po Filca!:)) Został tam wywieziony w ramach higieny psychicznej urodzinowo-ludziowo-bezstresowej:) Stęsknił

A ja płaczę...

.. cały dzień już.. Przepłakałam nabożeństwo, przepłakałam bałagan w mieszkaniu, przepłakałam "Pasję", teraz płaczę nad talerzem sałatki z makaronu, zaraz włączę TV na "Karola" i będę dalej płakała.. I nie pytajcie mnie o co, bo... sama nie wiem.. Takie mam dziś płaczki. Może to przez tą 30stkę?? Normalnie otworzę forum dyskusyje pt. "Czy też przepłakałaś(eś) trzydziestkę?"

...

Cisza. Szumi laptop pod palcami. Tyle kwiatów wokół, tyle dobrej energii unosi się w mieszkaniu. Cisza. Stoją kartki, jak te lale malowane, że która ładniejsza.. Swieczka pachnie różą, choć wcale nią nie jest. Jakiś motyl przycupnął na krawędzi złotej. Narzuty jeszcze wymięte od rozmów i śmiechu, obrus ziewa, że w końcu go znowu widać. Tutki udają, ze są wżniejsze od zawartości, butelki gadają ściszonymi głosami w ciemnej kuchni. Cisza. Jak bardzo nie bylibyśmy z kimś, przychodzi chwila, kiedy jesteśmy sami. Nie wiem, czy bardziej ten moment lubię, czy nie lubię... To bycie samej z moimi myślami, które ustawiają się w kolejce do pomyślenia, a każda ważniejsza. Ciiiiiiiii... chyba coś słyszę... Szepnął właśnie kieliszek do wina: -Lubię, kiedy wypełniasz mnie swoim szkarłatem.. Cisza.. -Napij się ze mną.. Powiedziała myśl poranna do wieczorowej.   Kap kap.. To woda kapie z kranu..