Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2007

Miłość miejska

Moje miasto pełne jest sprzecznych uczuć. Szarość betonu wymieszała się tutaj z przejrzystymi witrynami eleganckich salonów. Panie w szlachetnym obuwiu mijają defiladowym krokiem brudasa leżącego na krawężniku. Małe uliczki zerkają nieśmiało na zdobne fasady starych kamienic pełnych banków i ważnych panów. Farba odpada ze ścian, wypadają zęby mostowym pijaczkom. Turysta robi zdjęcie szklanych domów, delikatnie wypraszając z kadru cygankę. Panie, ale ja powiem, co da przyszłość, mówi gruba czarnowłosa wróżka. Ma taka kieszenie pełne prawdy i nieprawdy, czego sobie pan życzy. Drogi panie. Moje miasto pełne jest parczków, które udają eleganckie parki o pysznych nazwach. Taki Ogród Jagiełły na przykład. To tam spotykają się miejscowe księżniczki o brudnych paznokciach. To tam odbierają im cnotę miejscowi rycerze. Parkowa miłość bywa nawet całkiem ładna, bo nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. Czasem pozory mylą. Moje miasto jest raz ładne, raz brzydkie. Raz pachnie ciastem drożdżo

Jeden taniec

Po parapecie stukocze deszcz, w rurach puka ciepło płynące do kaloryfera, a ja przytulam się do myśli dobrych o minionym dniu. Spoglądam w dogasajace za oknem światła wierząc, że każde takie światło, to maleńka miłość splatająca się na ten najpiękniejszy gobelin światła. Na życie. Jedno okno, to może staruszka, którą ktoś dziś odwiedził. Drugie, to młoda kobieta głaszcąca w oczekiwaniu krągłość brzucha. Trzecie, to rodzina ciesząca się ze szczęśliwego powrotu ojca z podróży. Czwarte, to może ja... Modląca się cichutko, żeby świat nie skończył się jeszcze tej nocy. Bo mam jeszcze z kimś jeden taniec do zatańczenia. I kilka innych ważnych spraw też.

24h

Jestem ostatnio niepłodna, wiem. Nie do końca wiem, z jakiej przyczyny, ale niepłodność blogowa jest faktem widocznym gołym okiem. Ajm sory moi Drodzy. Od czasu tej hecy z głupimi komentarzami trochę uszła mi para w pisaniu tutaj. A myśl, ze ktoś mi tam dyszy w ekran z brzydkimi myślami nie poprawia nastawienia literackiego... Zresztą opadły mnie mgły jakieś nastrojowe i szaleją hormony szczęścia i nieszczęścia, co odbija się echem na Rodzinie i Znajomych zmuszonych do wysłuchiwania moich żalów i lamentów. Wczoraj np zrobiłam kilka testów psychologicznych, czego efektem miałam dziś dzień w plecy, bo okazałam się przypadkiem "wymagającym niezwłocznej opieki terapeutycznej" Dzięki Bogu mam terapeutycznych Bliskich, którzy skutecznie doprowadzili mnie do pionu, grożąc nawet obśmianiem przy następnym takim numerze. Oj niełatwy ze mnie orzeszek, niełatwy.. I nie tak źle tym, co tylko niekiedy skazani są na moje towarzystwo. Pomyślcie, co mam powiedzieć ja? Niewinna ofiara samej si

Walentynki

Bardzo lubię podglądać miłość...

Wyjaśnienie

Musiałam oszkapić bloga i zamknąć komentarze.. Ktoś mi tu uprawiał precedens wojny podjazdowej i wpisywał brzydkie, głupkowate teksty. Nie bawiła mnie świadomość, że moi blogowi Znajomi je poczytają. Z szacunku dla tychże Znajomych oczywiście. Zatem wybaczcie mi ową możliwość komunikacji w jedną tylko stronę, może za jakiś czas się to zmieni. Jeśli zajdzie taka konieczność, zamknę drzwi mojego antykwariatu Słowa i zamelduję się na stałe po tej stronie lustra, gdzie nie bywa żadna Alicja, bo tam czary mają zakaz wstępu. Pewne zachowania kwalifikowane są przeze mnie, jako chore i przez to niezrozumiałe. I dlatego ich nie oceniam, ani nie komentuje.

Wszystkie autobusy

Spędziłam dwa dni w Małym Mieście, gdzie warunkowo staje autobus na warunkowym przystanku przy ulicy warunkowo tylko szerszej niż półtora chodnika. Zapewne wielu z Was nawet nie ma pojęcia o istnieniu takich warunkwo małych miesteczek, w których najwiekszą rozrywką jest targowisko w czwartki i nowa dostawa w Polomarkecie. Ulotki reklamowe przechowuje się tu i wypożycza sąsiadom. Wędrują od mieszkania do mieszkania, jak dawnymi czasy figurka Matki Boskiej w drewnianej skrzyneczce. To ludzi zbliża, wiedzą, jakie sąsiad nosi skarpetki, jakiego sasiadka używa proszku do prania. Wiedzą, że wszyscy są tacy sami, równi przed Panem Bogiem, tym od Małych Miasteczek. Wczesnymi wieczorami natomiast zasiadają mieszkańcy Małego Miasta w salach kinowych swoich snów i śnią najpiękniejsze marzenia o przestrzeniach, dzikiej prerii i wielkich domach towarowych. W tych snach, na bezwarunkowych przystankach, zatrzymują się bezwarunkowo wszystkie autobusy świata...