Piesa telemanka i kolejny saridon.
Siedzę sobie i kicham. Że tak nieestetycznie się wyrażę:). Ale woda jest! ha! W związku z tym popijam bez umiaru herbatkę imbirową z cytrynką i czekam na lepsze czasy. Aha, oglądam jeszcze bez umiaru tv, a moja Piesa ze mną. Gapi się w ekran, jak jakaś telemanka, po kim ona to ma...?;) Jesteśmy na etapie 4 filmu i 6 herbatki. To taki etap z lekka ozdrowieńczy. Przed chwilką byłam z futrzakiem na spacerku i uratowałam jej życie przed napaścią pewnego kundla vel kundelki, co by jej nie ugryzła, a tylko" pożarły by się pani trochę..", wg okrelenia Właściciela kundelki. Bardzo ciekawe, czym różni się gryzienie od żarcia.. hmm i co jest efektywniejsze, znaczy bardziej krwawe?;) Jako, że pleśnieję cały dzień w domu nie bardzo mam o czym pisac, a w związku z kichaniem nie mam równiez zbyt wielu przemyśleń wewnętrznych. Aż wstyd. Jedynymi rozmyślaniami są rozważania, czy zrobić sobie rosołek z paczki z marchewką i czy połknąć jeszcze jeden saridon... Proszę czytelników o wyrozu