Zimowy wieczór

Zimowy wieczór. Dom szumi i żyje. Siostra gotuje coś na jutro, Szwagier ogląda jak zwykle jakieś wiadomości, Piesa gryzie orła, ja piszę.. Paruje herbatka z cytryną, dwie lampki oświetlają stół.

 Lubię takie wieczory. Wieczory, które kończą dobre dni. Właśnie wpadła Siostra zapytać, czy obejrzę z nią Zakochaną Jedynkę. Oczywiście, że obejrzę, bo jak wszem i wobec wiadomo uwielbiam filmy o miłości. Nawet takie mdłe i przesłodzone. Uważam, że miłości nigdy nie za wiele.

Siedząc dziś na wieczornej Mszy Świętej, słuchając gromowładnego księdza, który bardzo buczał na parafian, robiłam takie porachowanie minionego tygodnia, który był taki sobie. Jakiś taki nieszczególnie aktywny, chwilami nerwowy, pełen niekoniecznie dobrych myśli. Na znaku pokoju przyszło mi do głowy, że niby tak niedaleko Boga staram się żyć, a tyle noszę w sobie uraz. Tyle żalu, pretensji. Tyle zagryzionych i nieprzełkniętych gorzkich wspomnień. I po co? Dlaczego? Co komu po moich gorzkościach, skoro wiem o nich tylko ja…

Myślę, że czas już to zmienić, a przynajmniej się postarać. Hmmm, kolejne postanowienie noworoczne?

 Jutro rano mam spotkanie z dyrektorem jakiejś szkoły, w której ewentualnie miałabym zacząć od nowego semestru pracę. Mam nadzieję, że wypadnę dobrze i ową pracę dostanę. Najpierw jednak muszę znaleźć ulicę i szkołę, które to znajdują się na odległym końcu miasta. Liczę na mój bystry zmysł obserwacji i orientacji w terenie. Po rozmowie wybieram się do Brata, co by skorzystać z jego szybkiego łącza internetowego. Muszę poszukać trochę informacji na temat Żydów w Fürth, mam nadal jeden rozdział w pracy do wymiany. Chciałabym skończyć do czwartku, bo w piątek wybieramy się do Zakopanego i byłoby miło jechać z czystym sumieniem.  

Wczoraj z kimś się pożegnałam. W myślach, w sercu. Sądzę, że to czasem najlepszy sposób rozrachunku z przeszłością, co nie była taka, jak byśmy chcieli. Pożegnanie. Nie lubię pożegnań, ale bywa, że są konieczne, pomagają poskładać się i otworzyć na cos nowego. Żeby zrobić w duszy miejsce raz po raz należy tam posprzątać. Ważnym jest również uświadomienie sobie, że coś, jakaś sytuacja, czyjeś zachowanie nam się nie podobało. Nie jest dobrym wmawianie sobie, że nam nie przeszkadza, że nas nie boli, że nie ma problemu. Skoro jest…skoro był..

Na szczęście już nie ma problemu, przynajmniej tego:) Kto wie ile problemików czekało na jego miejsce..?:)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie