Wiem, że czas ucieka, a mnie tutaj nie ma.. Wiem.. Wybaczcie ci, którzy tu jeszcze zagladają. W międzyczasie miałam dwa wpisy, ale je pożarło, a nie miałam cierpliwości pisać raz jeszcze. Te kilka kolejnych miesięcy to ciąg dalszy poprzednich. Czyli czas utraty siebie na rzecz życia. Wiem, ze brzmi to dziwnie, ale tak jest. Zgubiłam siebie i nie potrafię siebie odnaleźć. Siebie dawnej, ciekawej świata, towarzyskiej, kreatywnej, pełnej marzeń, energicznej i pomysłowej... Jestem teraz... mamuchą. Myślę, że w sumie dobrą, tyle, że maksymalnie sfrustrowaną. Moje całe myśli wypełniają terminy u lekrzy, zakupy, słoiczki hippa, mleko, które nam wycofano z produkcji, pranie, które suszy się kolejny dzień i prosi o złożenie.. Znikam w tym całym mamuchowaniu i rodzinnowaniu do tego stopnia, że brakuje mi tematów do rozmowy. Innych niż obiad, szczepienie, pierwsza szczoteczka do zębów. Kocham moje dziecko ponad życie. I przestaje powoli kochać siebie.. Cóz, dobrze, że o tym wiem. Czas coś z t