Posty

Na wszystko

Jeden park, a tyle wspomnień.. Cudowny zapach kwitnącej akacji wdzierający się przez okna bez pozwolenia, jak złodziej mile widziany. Klomb witający tamtymi kolorami, ścieżki tak samo kurzące buty. Wszystko takie samo, a inne zupełnie, bezlitośnie. Te same nogi niosą w kierunku parkingu, który wtedy był rejonem nieznanym. Za to znane było przebieganie ulicy w niedozwolonym miejscu, taka gra na bycie sprytniejszą od przepisów. Zakupy robione na ulicy nabrzmiałej słońcem, niesione w innych rękach. Wtedy donikąd się nie spieszyłam, a tak bardzo chciałam do kogoś. Dziś śpiesząca do obiadu, dziecka i kota, a tak chętnie nie poszłabym nigdzie. Otoczona myślami, wspomnieniami lepkimi od miodu jedzonego w parku, zamykam oczy na wszystko, otwieram oczy na wszystko.
Do niedawna byłam przedumna z mojej dojrzałości, przywileju wieku balzakowskiego. Codziennie klepałam się po ramieniu i utwierdzałam w tym, że bomba jest mieć ponad 40 lat. Ach ta mądrość życiowa! To doświadczenie! Te żylaki, które już się szykują do wyskoku.. Wzruszający urok uciekającego czasu... Ale od pewnego czasu coś się we mnie popsuło. Jakaś podła, o małym charakterze zazdrość rozsiadła się w duszy i szepce:   - Wyobraź sobie, że jesteś 20 lat młodsza i właśnie pakujesz walizki na wyjazd. Do małego miasteczka w Holandii. Czeka tam na ciebie malutki pokoik z widokiem na morze i etat kelnerki w małym bistro na małym rynku... Ewentualnie pojedziesz do Florencji, na jakieś winobranie i wino-nocne-picie. I leżenie na tarasie starej florenckiej willi do bladego świtu... A może wolałabyś Alpy? Szczyty i połoniny pełne owiec. A ty byś ten owczy puch na grube skarpety dla rubasznych górali przerabiała.. Podoba ci się ten obraz? I tamten i jeszcze ten? Nie czujesz się przypięta do ż

42 wiosna

Skończę się dziś kolejny raz, by jutro zacząć mnie na nowo. Stare marzenia przefruną tam, a do nich przyłączą nowe. Tańczyły będą piruety, łączyły w pary, spadały w dół i w górę mnie unosiły. Otworzą niebo, nieboskłon skłonią, obudzą świtem następnego dnia. Trzysta sześćdziesiąt pięć dni przede mną. Trzysta sześćdziesiąt pięć szans. Na miłość, dobro, szczęście. Na kwiaty, obrazy, zrazy, Na uśmiech, smutek, żal. Na pocałunek do cna. Na loże tajemnicze. Na zupę ziemniaczaną. Na dzień dobry, sąsiedzie. Na ciszę. Muzykę. Na Mnie.

Oszukana

Obraz
Czuję się oszukana. Pierwszego września nastał październik i to w dodatku jego druga połowa. Dżdżyście, zimno, ciemno, człowiek zaczyna nosić skarpetki po domu. Nagle przypomina mi się, gdzie są świeczki zapachowe i herbata z goździkami. Na szydełko wskakuje ciepła chusta jesienna w jakże jesiennych brązach. Nawet zwierzątka szydełkowe robią mi się jesienne. Był kot w czapce, a teraz owca się czai. Bo czyż owca nie kojarzy się z chłodem? Podkreślam to jeszcze raz-czuję się oszukana. Miał być zaczarowany wrzesień, żółto czerwonawy na obrzeżach. I co? I nie ma. I nawet nie chce mi się sprawdzać, gdzie on jest, bo to mnie może jeszcze bardziej zirytować, jeśli okaże się, że buja się on np. na Malediwach. Że leży w siatkowym hamaku, sączy drinka z parasolką i zanurza stópki w ciepłej wodzie. Wodząc wzrokiem po horyzontalnym błękicie i bieli. I myśli sobie- chwała Bogu za last minuty w dobrych cenach, dzięki temu nie siedzę w tej dziwnej Polsce, gdzie zimno, ciemno i ustawowo chce się izolo

Chleb z miodem a sens życia

Na śniadanie jem dziś chleb z miodem i popijam mlekiem. Przypomniało mi się, że takie śniadanie jadałam, jako dziecko, u dziadków na wsi. Stół stał w kuchni przy wschodnim oknie, przez które wpadało poranne słońce, bo u babci wstawało się wcześnie. Nie dlatego, że się lubiło, tylko siłą rzeczy, bo dziadek od 4 rano naparzał radiem Wolna Europa. Babcia krzątała się po domu i obejściu, jej całe życie było krzątaniem. Nigdy nie widziałam babci odpoczywającej. Wtedy mnie to nie dziwiło, a nawet to lubiłam, jako że moja mama większość czasu leżała, odpoczywała i chorowała. Z upływem lat łapałam się na tym, że boję się odpoczywać, że to złe. W obecności innych ludzi zawsze szukałam sobie zajęcia, czułam, że tylko to nadaje mi wartość. Teraz często odpoczywam. Robię to, co trzeba i odpoczywam. Bo tak mi się podoba, bo chcę żeby życie mnie nie bolało... Dłubię moje maskotki szydełkowe, przesadzam i podlewam kwiaty, czytam książki, oglądam seriale i przy tym odpoczywam. Bo życie na mnie nie poc

Drożdżówka z domniemanym zakalcem

Obraz
Co robisz? Zapytał mąż. Drożdżówkę. Acha i koniec pytań, bo dla męża drożdżówka to ciasto, które niepotrzebnie śmierdzi drożdżami, ale zjeść od biedy można. Żadnych dalszych pytań, ot kobieta robi ciasto.. Och, żeby to takie proste było! Przyznaję-piekę sporadycznie. Z naciskiem na sporadycznie;))) I nie z lenistwa, nie nie! Ja nawet czasem mam zapał do pieczenia. Ale wychodzi na to, że zapał zapałem, a proces wypiekania pulchnych, pachnących ciast i bab i mazurków, to całkiem odmienna historia. Są dwa rodzaje wypieków które lubię: pierniczki, bo mnogie i nie podpadnie, jak połowa odpadnie i tzw. czekoladowa chmura, bo musi opaść;) Ale wracając do drożdżówki.. Uwielbiam! A z truskawkami, a z rabarbarem, a kruszonka i lukier..mmmmm...umieram z rozkoszy! Cukier we krwi 4 tysiące, ale raz się żyje! No, więc kupiłam wczoraj truskawki. Kobiałkę. Lubię kupować w kobiałce, bo to fajna nazwa. W przeciwieństwie do "kiszki", wyrazu wysoce obrzydliwego. Kobiałka zatem w domu, truskawki

Promilki

Poczuciem komfortu, a nawet małego szczęścia( nie mylić z Wielkim Szczęściem, kategorią zarezerwowaną dla narodzin dzieci, dnia ślubu, bo reszta dni bywa różna, pierwszego ząbka po przeryczanych kilkunastu nocach itd) jest dla mnie poranna świadomość, że mam już ugotowany obiad! Takie proste, a takie uwalniające uczucie! Dla mnie, rzecz jasna... Nie lubię gotować, a jeszcze bardziej planować gotowania. W marketach moje oczy namolnie uciekają w kierunku gotowców- gołąbków w słoiku, łowiczowskich garnków węgierskich i innych sosów bolońskich. Uważam, że człowiek, który wynalazł gotowce powinien dostać nobla. Takie przemyślenie miałam dzisiejszego poranka rozmrażając bułki do zupy warzywnej ugotowanej już wczoraj. Promilek szczęścia we wtorek. Odnośnie promilka, to często taką nazwę mają całodobowe sklepy alkoholowe:)))))) Życie i uczucie szczęścia jest sumą promilków. U jednych dosłownie, u innych w przenośni. Promilki powodują radosne  prykotania serca, są punktami, które zapamiętujemy