Promilki

Poczuciem komfortu, a nawet małego szczęścia( nie mylić z Wielkim Szczęściem, kategorią zarezerwowaną dla narodzin dzieci, dnia ślubu, bo reszta dni bywa różna, pierwszego ząbka po przeryczanych kilkunastu nocach itd) jest dla mnie poranna świadomość, że mam już ugotowany obiad! Takie proste, a takie uwalniające uczucie! Dla mnie, rzecz jasna... Nie lubię gotować, a jeszcze bardziej planować gotowania. W marketach moje oczy namolnie uciekają w kierunku gotowców- gołąbków w słoiku, łowiczowskich garnków węgierskich i innych sosów bolońskich. Uważam, że człowiek, który wynalazł gotowce powinien dostać nobla.

Takie przemyślenie miałam dzisiejszego poranka rozmrażając bułki do zupy warzywnej ugotowanej już wczoraj. Promilek szczęścia we wtorek.

Odnośnie promilka, to często taką nazwę mają całodobowe sklepy alkoholowe:))))))

Życie i uczucie szczęścia jest sumą promilków. U jednych dosłownie, u innych w przenośni. Promilki powodują radosne  prykotania serca, są punktami, które zapamiętujemy na linii życia biegnącej od A do Z. Linia ta sama w sobie jest zasadnicza- narodziny i śmierć. Od nas i niektórych wydarzeń niezależnych zależy, jak pozakrzywiamy tą prostą... Są tacy, którzy przeżyją w spokoju i pogodzie ducha 70-80 lat pracując, wychowując dzieci i wyjeżdżając raz w roku nad wodę. Inni, jacyś stiwy jobsy i dżastiny timberlejki, żyją w nagłośnieniu, bywają, znają, mają.. Jeszcze inni żyją pomiędzy, coś mają, kogoś znają, ale też cieszą się z opanowania jazdy rowerem przez potomka, a nad wodę jadą w korkach częściej niż raz w sezonie.

Co człowiek, to inne szczęście i bardzo dobrze. To czyni ludzi fascynującymi. To sprawia, że każda poznana osoba jest zagadką obiecującą nagrodę. A czasem przegraną.

Lubię poznawać ludzi. Nowych i znanych już, a przecież nigdy nie poznanych do końca. Skłaniają mnie do myślenia, analizowania i zmiany schematów ułożonych przez lata obserwacji. Ciekawe jest to, że z biegiem czasu na tego samego człowieka spoglądam inaczej. Że ten sam człowiek, np 5 lat temu, jest inny niż dziś, w mojej głowie. Takie sytuacje najlepiej jest skonfrontować z rzeczywistością, bo może to moje postrzeganie pofalował czas.

Tak czy siak życie jest ciekawe, jeśli tego chcemy. Jeśli umiemy zawalczyć o coś lub kogoś. Jeśli szukamy wyzwań, mamy marzenia i możemy być sobą.

Tak, jak ja jestem sobą, kiedy kupuję gotowca lub jadę po obiad do bistro:))) Dzięki mężu za tolerowanie mojej nie-pasji do gotowania i żywienia rodziny;)))

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie