Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2007

Żyjmy

Wróciłam. I jakoś nie wiem, jak ubrać myśli w słowa. Aż dziwne to dla mnie doświadczenie, mnie,słownej gaduły.. Z tym Panem Bogiem w górach, to była taka przenośnia trochę, wiadomo, ale żeby było zabawnie, to ja Go naprawdę spotkałam. W Wiosce Dziecięcej w Oświęcimiu. Spotkałam Boga Codzienności, niesamowite doświadczenie. Dziś spotkałam Boga Wieczności. Umarł mój Dziadek. Tak niewiele pozostaje po człowieku. Tak niewiele... Żyjmy tak, jakby to był ostatni dzień.

Pan Bóg jak mądry baca

Już lada moment, lada dzień stanę przed majestatem Tatr. Stanę, zamknę oczy i poszukam w sobie świętej ciszy na ich zdobywanie. Bo tam na samych szczytach trzeba być bardzo, bardzo uważnym. Tam spotkać można samego Pana Boga, który wystawia twarz do słońca i przegryzając źdźbło trawy odpoczywa od naszych trosk i modlitw najżarliwszych. Tych z samego świtania i tych ostatnich przed snem. A kiedy Go tam zobaczę, to rzecz jasna korzystając z okazji, zapytam o kilka spraw. Tych najbardziej palących. Zapytam o wybory i decyzje. O prawdę i zagubienie. O granice nieprzekraczalne i Jego tolerancję na nasze słabości. O moje powołanie zapytam. Zapytam, dlaczego tak mało rozumiem, choć tak dużo myślę.. A On mi wszystko wytłumaczy. Spokojnie, bez zniecierpliwienia, z miłością. Wiadomo, jak to Bóg. I jak już pogadamy, a mnie oświeci jak żarówkę stu watową, to zapytam na pożegnanie, co mam zrobić, kiedy znowu zapomnę? A On mi na to powie: - Idź zawsze tam, gdzie czujesz się najmniejszym elementem ws

Spokój nanizanych pereł

Dwa minione dni spędziłam w Małym Mieście. Aż trudno uwierzyć, jakie tam oswajają się cuda..  Tam chmury pływają po niebie z szelestem.. Malwy ćwiczą nieboskłony, zgięte ciężarem swojego kwiecia. A małe okna wpuszczają bardzo dużo słońca do bardzo małych pokoi pełnych dobrych, sytych, popołudniowych rozmów. W Małym Mieście czas odmierzają turkot kół pod przyczepą ciężką od świeżego rzepaku i wieczorne spotkania bab przedblokowych, które wszystko wiedzą najlepiej. Na sklepowych wystawach przytulają sie do siebie dżem porzeczkowy i smar samochodowy. U jubilera natomiast, zamiast płatnej usługi, dostajemy dobrą poradę, gdzie nabyć żyłkę, na którą gratis nanizamy rozpadłe koraliki. I kiedy tak potem siedziałam i nizałam te perełki mozolnie jedna po drugiej, a plecy przy tym zdrętwiały w nachyleniu, pomyślałam sobie, że właśnie tu, właśnie teraz, właśnie tak całkiem gratis moje serce przestaje się szamotać...

Przepierka ,co zniweczyła sznase na romans z Psychologiem

Mam taką cechę charakteru, za którą jestem Bogu niezmiernie wdzięczna- jest nią mój zdrowy rozsądek. To on nie pozwala mi taplać się dłużej niż dni parę w egocentrycznym samoużalaniu się. Nad sobą rzecz jasna. Mało prawdopodobne jest zatem, ze kiedyś wpadnę w jakąś romantyczną depresję. Albo w melancholię chorobową. I, że będę musiała położyć się na kozetce u super przystojnego Psychologa i on mnie uratuje.. Marzenia! U mnie taplanie w smutku kończy się zazwyczaj po 2-3 dniach. Dopada mnie wtenczas wielka potrzeba czynu i działania, a to rujnuje ostatecznie moje szanse na romans z Psychologiem. Dziś zabrałam się za przepierkę. Cudne słowo, prawda? Przepierka.. Przepierałam bez mała 2 godziny, potem przelazłam do szuflady z bielizną i moim osobistym chaosem i uporządkowałam ją siłą rozpędu. Potem odkurzyłam półki, poskładałam książki i ciuchy, przepisałam wiersz do notatnika,zrobiłam sałatkę i zjadłam ją z wielkim apetytem... No i nici z depresji. Zero szans na Psychologa:) Ale to nic,

Smutek zapalonych żył

Mam zakrzepowe zapalenie żył.. Przeczytałam właśnie dużo informacji na ten temat, żeby się upewnić, że nikt nie będzie chciał mi obcinać mojej zgrabnej nogi. Niby, że nie będzie. Czyli wszystko dobrze. Tak jakby... To dlaczego było mi dziś tak strasznie smutno? Może dlatego, że żadne słowa nie zastąpią realnego ciepła? Może... Nie lubię takich dni. Są jak ciemność za oknem. Brzydka, gęsta, nieprzyjemna.

Historia pewnej miłości

Połączyły ich organzowe firanki i małe bibeloty na tym samym parapecie Jeden aparat i masy wspólnych zdjęć uśmiechniętych w mahoniowych ramkach Naradzali się odnośnie koloru skóry wybarwienie dębu też przeszło ogień dyskusji Kiedy już wszystko znalazło miejsce na wspólnych podłogach parapetach i oknach Rozsiedli się na kanapie na dwóch milczących krańcach jakby myśleli że właśnie ta odległość ich przybliży

Przytul się do mnie

Jesteśmy tacy delikatni Aż strach Oczy z niebem i łąką Chroni powieka z bibułki Nóż wchodzi w brzuch Łatwiej niż w chleb A krew Przy nieostrożnym ruchu kierownicy Wyfruwa jak spłoszony ptak Nasza płeć Meduza wyrzucona na brzeg Tylko przez chwilę wilgotna Wszystko w nas Jest bardziej kwestią czasu Niż w przypadku cegieł A nawet kruchego szkła Kamień posiada nad nami Druzgocącą przewagę Więc przytul się do mnie Tylko czułość idzie do nieba Jeden z moich ulubionych wierszy Tomasza Jastruna. Nie wiem skąd mi się dzisiaj wziął, jakoś tak...

W prezencie

Kogoś w dołku zakłuło wspomnienie.. Dobrze, czy nie dobrze? Oto jest pytanie. Czy powinniśmy budzić ze snu, to czego teraz nie możemy mieć, bo..życie inne nam wyszło, niż wymarzona jego wersja? Czy warto rozkopywać zakopcowane, jak warzywa na zimę, emocje, na które nie ma miejsca w codzienności szybkich decyzji, kosztownych posunięć i ważkich rozmów? Zapomnij o tym na chwilkę. Wyobraź sobie dom pachnący lawendą i pomarańczą. Usłysz tamto granie  w duszy. Przypomnij sobie moment, kiedy byłeś najszczęśliwszy do tej pory... Jak się wtedy czułeś? Dlaczego? Skup się na tym. Teraz przyjmij to wspomnienie ode mnie w prezencie. Ot tak, za darmo.

Melodia dnia

Noc jak czekoladowy mus otula okna. Niespokojny cichy deszcz wypłukuje resztki dnia, który minął sprytnie, bez pytania. Czyjegoś uśmiechu rozmywający się obraz odprowadza w sen. Jakieś słów odbicia grają cichutko na samym dnie minionego. Zanieś mnie melodio z dobrego dziś w jeszcze lepsze jutro..

Pokocham ją siłą woli

Pewien Znajomy podesłał mi dziś opowiadanie Stachury, które pięknie zagrało w jego duszy. Podzielił się ze mną tym "dusznym graniem", za co bardzo dziękuję, bo to dla mnie szczególne wyróżnienie. Na dzień dzisiejszy ludzie kryją się ze swoimi emocjami, upychają wrażliwość po kątach jaźni, wkopują emocje pod stoły na których poustawianych jest zbyt wiele zbyt niepotrzebnych zapychaczy serc. Odwagą jest powiedzieć dziś, że coś mnie wzruszyło. To niemodne, a zatem wymagające skupienia i uwagi, uważności, o której wspomniałam w poprzednim wpisie. Żeby się wzruszyć, trzeba się najpierw zatrzymać, a to potrafią, w dzisiejszym za szybkim świecie, nieliczni. Może znajdziecie chwilę na wzruszenie, może poczujecie taką potrzebę.. Jeśli tak, to zapraszam do lektury opowiadania E. Stachury "Pokocham ją siłą woli". http://opowiadania.lukar.net/uzytkownicy/op72.html

UWAGA

Właśnie czytasz te słowa. Nie wiem kim i dlaczego tu jesteś, ale jesteś. Być może jesteś tu przypadkiem, a może bywasz tu regularnie. Być może szukasz pośród tych słów konkretnych informacji, ale może przeglądasz je "ot tak", z uwagi na swoisty klimat tej strony. To wszystko jest nieważne. Ważnym jest, że jesteś. Ważna jest sama Twoja UWAGA skierowana właśnie teraz, właśnie tutaj.. Jeżeli zastanawiasz się o czym jest ten wpis i jaką trafną klamrą go podsumuję, to z góry uprzedzam, że żadną. Ten wpis nie zmierza ku swojemu końcowi, on skupia się na drodze. Drodze Twoich myśli przebywających moje słowa. Bo dzisiaj chodzi o UWAGĘ. Chciałabym, żebyś zatrzymał się na tej jednej chwili i pozwolił jej przetrwać zanim nadejdzie kolejna. Co robisz w tej chwili..? Siedzisz, opierasz się wygodnie w fotelu, popijasz kawę lub przegryzasz jabłko? Dopiero wstałeś z łóżka, przeciągasz się przed snem, za chwilkę wychodzisz do kościoła, pracy, na zakupy? Przez okno zagląda jasne słońce, liście