Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2014

Wszystko

Wszystko jest po coś. Szewc, by naprawił obcas, skwer, by pies miał, gdzie nogę podnieść, zaprzyjaźniona pani w warzywniaku, by mrugnąć okiem mogła, że te czereśnie już takie flaki są, nie bierze pani nie. Łatwo jest po to, żeby wypoczywać, trudno jest po to, by bolała dupa. Wszystko po prostu jest. Potrzebujemy spokoju i niepokoju. Przyjaciół i wrogów. Czułości i zawiści. Potrzebujemy nawet kataru, by się przekonać, jak fajnie jest nie mieć go. Miłości obecne, przeszłe i te, które czekają w kolejce do naszych serc. Wszystkie są. Jak zimno nas przeszyje, to ciepła, jak rosół, rozmowa na nogi podniesie znowu. Łzy są bardzo potrzebne! By spłukać kurz z dusz, tusz z rzęs i wszystkie smuteczki postrząsać z gałązek, jak ulęgałeczki. https://www.youtube.com/watch?v=RH2REpsWl5I&list=RDYdmQiVDzk0o&index=5

Emocje

Po prostu się tu dziś wyżalę i wyrzucę z siebie kilka emocji*. Mój blog? Mój! Wkurwia mnie niemożebnie fakt, że.. nie potrafię ugotować klarownego rosołu! No. Wyrzuciłam to z siebie.. Trochę mi lepiej;)   * Wkurwienie to stan niezliczonych emocji. Gdyby ktoś pytał.

Czerwony parasol

Pogoda w ostatnich dniach, jak życie.. Słońce, deszcz, słońce, ulewa, słońce za chmurami, same chmury. Nie wie człowiek, co go spotka za kilka minut. Zakłada cieńsze ubranie i drży, zakłada kurtkę i potem upycha ją do torby. Nogi w butach się grzeją lub chlupocze tam woda. Wychodzę do sklepu i rozpinam marynarkę, dochodzę robi mi się chłodno, kupuję kolorowy szal i okręcam wokół szyi. Kolorowa, jak papużka docieram do kolejnego sklepu, robię małe zakupy, wychodzę- oberwanie chmury. Wszyscy biegną nie patrząc przed siebie, bo zacina. Osłaniam się czerwoną parasolką, dobrze, że miałam ją w torbie. Kobieta przede mną kuli się, próbuje zebrać cienką kurteczkę pod szyją, stopy w butach wydają charakterystyczny odgłos: chlup, chlup.. Doganiam ją i osłaniam moim parasolem. W pierwszej sekundzie się wystraszyła, ale potem uśmiechnęła wdzięczna. Idziemy razem, szybko, blisko siebie, rozmawiamy o pogodzie. Dopadamy następnego sklepu. Mówię- no, tu już pani będzie w suchym:) - Są jeszcze dobrzy l

Potrzeba planu

Czytam w necie, jak wyprowadzić prawie 6scio letniego chłopca z pampersów nocnych. Chłopca z aspergerem dodajmy, bo to pewnie ma znaczenie.. Mam ochotę się poddać. Po kolejnej nie przespanej nocy, po zasikanym kompletnie łóżku i wszystkich betach pranych każdego dnia, dziś nad ranem założyłam mu z powrotem pampera, żeby pospać spokojnie choć 2-3 godziny.. Młody leje pod siebie kompletnie bez kontroli. Były dwie noce, które przespał suchy, co napełniło mnie bezbrzeżną dumą, a teraz leje. Nic nie daje budzenie i próba skłonienia do zrobienia siusiu, bo wtedy akurat on nie chce. W tych krótkich momentach, kiedy ja zapadam w sen duszny, lepki i wymęczony, on leje. I śpi w tym mokrym barłogu w ogóle tego nie czując. Mógłby tak do rana.. Muszę zrobić noc, dwie przerwy, bo sama zwariuję z niewyspania. Muszę obmyśleć plan działania i odpowiedni na to czas. Kiedy nie będę tak zmęczona. Czyli w następnym życiu.

Piątkowy wieczór

Dziś między wierszami dałam komuś do zrozumienia, że jest debilem. A dokładniej debilką. Nie czynię tego zbyt często, bo wielka we mnie wyrozumiałość dla ułomności ludzkich, ale głupota mnie rozsierdza. Działa na mnie, jak przysłowiowa płachta na byka. A, że dzień miałam z gatunku, biegnę, jak głupi chomik w karuzeli, to się debilce oberwało. Wylałam pomyje na czyjś blond tłusty łeb i zrobiło mi się lepiej. Potem z zimną krwią zapaliłam papierosa i strząsnęłam popiół. Świat jest pełen durni i debilek i oczywiście, że im też nie jest lekko, ale nie czuję misji tolerowania tego w moim pobliżu. Bo moje pobliże jest dla mnie zbyt cenną przestrzenią na to, aby ją zaśmiecać. Moje pobliże jest ściśnięte do wielkości eleganckiej klatki chomiczej, która już sama w sobie wkurwia. Mam ładny, nowy perfum, nagotowałam zupy jarzynowej (miała być kalafiorowa, ale zapomniałam zakupić ów kwiat, mea culpa), a za oknem wyszła tęcza. Życie jest znośne. Zwłaszcza w piątkowy wieczór, kiedy przed człowiekiem

Meandry i wiraże

Różnymi drogami biegnie nasze życie. Czasem są to drogi proste, czasem kręte. Bywają z górki i pod górkę również. Krajobrazowe i bez szczególnych widoków. Ukazujące piękny horyzont i kończące się.. ścianą. Którą z nich wybierzemy, którą przydzieli nam na loterii los? Z wpływem własnym, wyborem świadomym, czy całkowicie przypadkowo, przez omsknięcie boskiego klawisza "Enter".. Nie zawsze mamy dowolność, bywa, że niektóre kierunki wyskakują nam, jak dziwny nieoznakowany zakręt. Podążamy wciąż w przód, choć czasem spoglądamy z tęsknotą przez ramię na to, co za nami. Czy nasze drogi podlegają ocenie? Czy prawem jest ocenianie czyjegoś kierunku? Ktoś zrobi coś pod wiatr, a inni się dziwią. Negują, dywagują, rozkładają na czynniki pierwsze motywację i surowo kiwają głowami: tak nie wypada, tak nie wolno, ojej ojej, to takie niestandardowe, wbrew oczekiwaniom. A czy oczekiwania są słuszne i prawomocne? A może to zazdrość przemawia przez niewolników schematów, że ktoś miał odwagę zwi

Cudowny dzień

Umarł S., sąsiad z naprzeciwka. Powiedział Tato. Był tylko rok starszy ode mnie, dodał i zawiesił głos.. Każdej nocy ostatnio płakał, jak dziecko, z bólu. Bo raka miał już wszędzie, uzupełniła informacje Mama. I co na to można powiedzieć mądrego? Żeby uratować nastrój od strachu? Kiedy sama się boję "mijania" do granic obsesji.. A poza tym, to był cudowny dzień... Kręta droga pełna zieleni przetykanej makami. (Nawet nie wiedziałam, że już kwitną.) Słońce zalewające uliczki. Trawniki oblegane przez dzieci. Baby obsiadujące ławki przed blokami. Spokój. Czas. Porządek rzeczy. Czuję się tak, jakby mi ktoś zrobił masaż duszy. :)    

Scenki

Scenka pierwsza: - Dlaczego klucz jest w drzwiach od strony klatki? Zapytał Mąż po powrocie z pracy. - Bo mały musiał pilnie siusiu i już na klatce gacie ściągał... - Acha. No, tak. To następnym razem zostaw klucze na dole, na skrzynce. Po co ma się złodziej męczyć i iść na to nasze 10te piętro. I głupowaty, pobłażliwy uśmiech z gatunku: Moooojaaaa żonaaaaa.. Foch. Scenka druga: - Czy ty NIE PRZELAŁAŚ MAKATONU ZIMNĄ WODĄ???!!!! - Kurde, zapomniałam.. - NOOO KOCHANIE.. NOOO.. Powiedziane z tłumioną złością, wręcz wyrzutem wielkim, bo to przecież jak zdrada prawie. Takie nie wymyrdanie makaronu w zimnej wodzie. Takie zlekceważenie makaronu, męża, małżeństwa, życia wspólnego wieloletniego. Ja pierdzielę, nie mam 6 par rąk. Foch. Scenka trzecia: Stoi i patrzy. - Co patrzysz? - Chodź tu do mnie zołzo. - Po co? ( nastawienie lekko bojowe) Przytulenie ciepłe i wchłaniające w siebie odbiera mnie światu. - Kocham cię wariatko. Po prostu strasznie cię kocham.        

Karmelowa moc

Poświęciłam wczoraj kilka myśli ciekawemu tematowi. Jak dla mnie ciekawemu. A mianowicie energii, jaką niosą w sobie różni ludzie. Mnie to wręcz fascynuje. Już wyjaśniam, co mam na myśli.. Codziennie nasze drogi krzyżują się z całą masą dróg innych osób. Nie sposób tego uniknąć, można czasem jedynie ignorować i nie skupiać się na tym, ale uniknąć się tego nie uda. Ludzie, jak to ludzie, są cudownie przeróżnorodni i wchodzą z nami w różne ciekawe relacje. Część z nich, to nasi najbliżsi, część bliscy, jeszcze inni są tylko koniecznym elementem naszego życia, a jeszcze kolejni są całkowitym przypadkiem, bez większego wpływu na nasz świat. Każda z tych jednostek niesie w sobie jakąś energię i o tym właśnie rozmyślałam wczoraj i dziś.. Pomyślcie- ktoś Was potrafi rozbawić, ktoś rozczulić, a ktoś wkurzyć. Prawda? Dla mnie interesujące jest to, że czasem niezależnie od zamiaru lub jego braku, ktoś potrafi mnie wprowadzić w jakiś stan ducha. Rozmawiam z kimś i czuję podirytowanie i niechęć. T

Nudy na pudy

Nie piszę tu wiele o mojej pracy, bo jakoś nie mam potrzeby wprowadzać tego elementu do mojego blogowego świata, ale dziś muszę.. Po prostu muszę i już!;)   Tzw. "praca z ludźmi".. Tjaaa.. kto jej nie doświadczył, nie do końca poczuje tą przygodę. Kto ją zna, zjednoczy się ze mną w udręce. Praca z ludźmi bywa wdzięczna, czarująca, dająca ogromną satysfakcję, a nawet wzruszająca. Naprawdę! Poważnie! Miewam takie uczucia, choć będąc szczerą, nie jakoś oszałamiająco często. Taktam raz-po-raz. Ale są:) Niestety częstszym uczuciem zalewającym moją duszę jest wścieklizna, złość, nerwy, wkurw, rozczarowanie, chęć mordu w jakiś wyszukany sposób, ewentualnie chęć zarezerwowania sobie lokum w psychiatryku. Gdzie, nota bene, chcą dokonać rezerwacji prawie wszystkie moje koleżanki z biura... Ludzie szukają pracy, prawda? Że bieda, ciężko, brak pracy i okładu na chleb. Dzieci głodne, chłodne latają, mordercze godziny w marketach, w pampersach na kasach, wyzysk, mobbing i co tam jeszcze. L