Czerwony parasol

Pogoda w ostatnich dniach, jak życie.. Słońce, deszcz, słońce, ulewa, słońce za chmurami, same chmury. Nie wie człowiek, co go spotka za kilka minut. Zakłada cieńsze ubranie i drży, zakłada kurtkę i potem upycha ją do torby. Nogi w butach się grzeją lub chlupocze tam woda.

Wychodzę do sklepu i rozpinam marynarkę, dochodzę robi mi się chłodno, kupuję kolorowy szal i okręcam wokół szyi. Kolorowa, jak papużka docieram do kolejnego sklepu, robię małe zakupy, wychodzę- oberwanie chmury. Wszyscy biegną nie patrząc przed siebie, bo zacina. Osłaniam się czerwoną parasolką, dobrze, że miałam ją w torbie. Kobieta przede mną kuli się, próbuje zebrać cienką kurteczkę pod szyją, stopy w butach wydają charakterystyczny odgłos: chlup, chlup.. Doganiam ją i osłaniam moim parasolem. W pierwszej sekundzie się wystraszyła, ale potem uśmiechnęła wdzięczna. Idziemy razem, szybko, blisko siebie, rozmawiamy o pogodzie. Dopadamy następnego sklepu. Mówię- no, tu już pani będzie w suchym:)

- Są jeszcze dobrzy ludzie na świecie, słyszę na pożegnanie.. Z Bogiem dobra dziewczyno, dziękuję.

Dzieląc się parasolem nie rozmyślałam o kwestiach bycia dobrą. Po prostu miałam miejsca dla dwóch osób. Może kiedyś i mnie ktoś okryje w odpowiednim momencie czymś. Parasolem, słowem, myślą..

Może ciałem swoim.

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie