Cudowny dzień

Umarł S., sąsiad z naprzeciwka. Powiedział Tato. Był tylko rok starszy ode mnie, dodał i zawiesił głos..

Każdej nocy ostatnio płakał, jak dziecko, z bólu. Bo raka miał już wszędzie, uzupełniła informacje Mama.

I co na to można powiedzieć mądrego? Żeby uratować nastrój od strachu? Kiedy sama się boję "mijania" do granic obsesji..

A poza tym, to był cudowny dzień...

Kręta droga pełna zieleni przetykanej makami. (Nawet nie wiedziałam, że już kwitną.) Słońce zalewające uliczki. Trawniki oblegane przez dzieci. Baby obsiadujące ławki przed blokami.

Spokój.

Czas.

Porządek rzeczy.

Czuję się tak, jakby mi ktoś zrobił masaż duszy.

:)

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie