Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2013

Przyjaźń i klopsy mielone

Sprzątam dziś i sprzątam i.. coraz czyściej i składniej się w domu robi:) Lubię to. Uczucie, że mam "poukładane". W szafach, w kątach, w duszy. Ktoś mi kiedyś powiedział, że piwnica w domu, jest odzwierciedleniem naszego wnętrza. Wychwalam Pana pod niebiosa, że to mój Małżonek dba o piwnicę, a nie ja. Tylko dlatego jest tam jaki taki ład. Ze mną to różnie bywa. Są okresy, gdzie dusza i dom błyszczą mi i lśnią, ale są i takie, gdzie chaos totalny panuje we mnie i wokół mnie. Dlatego może być to dla kogoś niezrozumiałe, ale najbardziej wycisza i skupia mnie sprzątanie. Pewnie podświadomość ma tu pole do popisu;) Ale dziś nie kierowało mną uczucie pogubienia i niepokoju, a tylko, a może "aż" zbliżająca się niedziela i nawał gości. Synkowo-urodzinowych. A wiadomo, jak jest- goście są jak sanepid, wszystko zobaczą;) Sprzątając i składając mnogie męskie i dziecięce skarpetki rozmyślałam o przyjaźni. Że jak to cudnie, że mam kilkoro nadzwyczajnych Przyjaciół, którzy są, na

Nr. 1

Są różne sprawy, które mnie rozczulają. Bo generalnie czuła ze mnie osoba, choć nie wszyscy o tym wiedzą;) I mogłabym wymienić tysiące takich "czułych okoliczności", ale poprzestanę na jednej.. Absolutny numer jeden w hierarchii czułości. Największy wyrzut ciepłych emocji, niezależnie od dnia i okoliczności poprzedzających. Taki hardcor emocjonalny:) Wieczorny czas z moim Synkiem. Tuż przed snem. Każdego prawie dnia powtarzający się rytuał zasypiania, tulenia i wyznań. - Kocham cię mamusiu i lubię najbardziej na świecie.. - A ja Ciebie, Synku. - Jesteś najlepszą mamą, wiesz? - Naprawdę? Cieszę się Syneczku i chciałabym być zawsze taka i jeszcze lepsza... - Jesteś. I to wkulenie we mnie. I ten opad małej rączki w dużej dłoni. To sapnięcie przed samym zaśnięciem. Ta ciepła bezwładność przepełniona miłością i ufnością. Rozbija mnie bezapelacyjnie. Na atomy czułości. Na kwarki najdelikatniejszych uczuć. Bez niego nigdy nie poznałabym siebie takiej. Takiej mamowej:)

Moc słów

Słowo. Nośnik największej siły. Najmocniejsze narzędzie, jakim dysponujemy, czego wielu z nas nie jest świadomych, a szkoda. Słowem można przywołać obraz, zapach, wspomnienie. Słowem można kogoś dotknąć. Można delikatnie potargać komuś włosy, można nawet słowem połaskotać:) Słowem można połechtać. Można sprawić, że ktoś poczuje się wyjątkowo. Ale słowem można również uderzyć. Strzelić komuś w twarz. Można zranić, rozgniewać, rozsierdzić. Jednym nieuważnym lub celowym słowem można zepchnąć kogoś w przepaść. Fascynuje mnie ta moc słowa. Od zawsze, kiedy pamiętam, najpierw intuicyjnie wyczuwałam potęgę wypowiedzianych albo przemilczanych słów, a późnej już z pełną świadomością używałam ich do tworzenia przestrzeni wokół mnie. Komplementy i krytyka. Dla każdego z nas są sprawą oczywistą. Jedne sprawiają przyjemność, drugie wywołują uczucie niepokoju. Komplement może poprawić nastrój na cały dzień, krytyka ten nastrój zmarnować. Czy zatem powinniśmy tylko mówić i otrzymywać komplementy? A k

Kompleksy i pewna scena w przedszkolu

Dziś napiszę o kompleksach. Bo chodzi mi ten temat w myślach od kilku dni, a dziś wrócił, po obserwacji pewnej, pozornie nie związanej z tematem, sytuacji w przedszkolu. Kompleksy. Małe gryzonie, które toczą duszę każdego z nas. Jedni mają ich więcej, inni mniej. U jednych widać je na pierwszy rzut oka, u innych są głęboko ukryte przed wścibskimi spojrzeniami innych, a czasem nawet przed swoim własnym wejrzeniem w głąb. Prowadziłam ostatnio na "kompleksowy temat" rozmowy z pewnym Ktosiem i po wspólnych dłuższych rozważaniach zostałam leciutko ironicznie nazwana Dziewczyną Bez Kompleksów. Bo niby twierdzę, że ich nie mam. A to wcale nie tak.. Mam kompleksów kilka większych i dużo pomniejszych. Naprawdę :) Ale po pierwsze nie daje im zawładnąć sobą i mieć jakiś znaczący wpływ na moje życie, po drugie cały czas nad nimi pracuję, a po trzecie i najważniejsze- to na szczęście kompleksy dotyczące spraw mniej istotnych, nie dotykające mojego jestetstwa, mojej osoby, jako człowieka.
Mężczyzna i kobieta     Mężczyzna jest wyniesiony najwyżej pośród stworzeń, kobieta jest najwspanialszym z ideałów. Bóg uczynił mężczyźnie tron, kobiecie zaś ołtarz. Tron wywyższa, ołtarz składa w ofierze. Mężczyzna to umysł, kobieta to serce. Umysł stwarza światło, serce - miłość. Światło rodzi, miłość wskrzesza. Z powodu rozumu mężczyzna jest silny, z powodu łez kobieta jest niezwyciężona. Rozum przekonuje, łzy poruszają. Mężczyzna jest zdolny do czynów bohaterskich, kobieta do wszelkiego męczeństwa. Bohaterstwo uszlachetnia, męczeństwo czyni wspaniałym. Mężczyzna posiada zwierzchność, kobieta pierwszeństwo. Zwierzchność jest siłą, pierwszeństwo jest prawem. Mężczyzna jest geniuszem, kobieta aniołem. Geniuszu nie da się zmierzyć, anioła nie da się opisać. Mężczyzna dąży do najwyższej chwały. Kobieta dąży do największej cnoty. Chwała tworzy wszystko, co wielkie; cnota wszystko co boskie. Mężczyzna jest prawem, kobieta ewangelią. Prawo napomina, ewangelia udoskonala. Mężczyzna myśli, k

Dobrze jest

Dobrze jest wrócić do domu... Po służbowej wyprawie do Berlina, po nocnych podróżach, po zmęczeniu takim, że aż się zmęczenia nie czuje. Po obawach, czy wszystko uda się załatwić, po stresie, czy wrócimy cali i zdrowi, po zimnie i deszczu.. Dobrze jest znowu być w domu. U siebie. W swoim życiu takim dobrym i bezpiecznym. Dobrze jest móc wtulić się w synusia pachnącego snem i usłyszeć: tęskniłem za tobą mamusiu. Cudownie jest musieć nad ranem wysyłać kilka smsów o treści "Dojechaliśmy", wiedząc, że po ich przeczytaniu ktoś przestanie się martwić. Dobrze jest wiedzieć, że ktoś się martwił i czekał. Bo kocha i troszczy się. Dobrze jest mieć dla kogo żyć. Dobrze jest.
- No chodź już, no czekam na ciebie, bo muszę ci wszystko opowiedzieć! Śmiał się przy tym, bo i ja się śmiałam, próbując drapnąć coś do jedzenia po drodze do dużego pokoju. Jego zdaniem zawsze, kiedy zaczynaliśmy rozmawiać lub oglądać film, miałam masę spraw do zrobienia. I coś w tym jest, bo wtedy zawsze chce mi się siusiu, jeść, pić i założyć skarpetki. I kocem okryć i zmyć makijaż, bo oczy bolą. No tak już mam. - A co ty mi chcesz opowiadać? Przecież nie widzieliśmy się raptem dwie godziny? Całe dwie godziny, które spędziłam na zebraniu w przedszkolu, wiercąc kuperkiem na maleńkim krzesełku. Walcząc z uczuciem ograniczenia, zmęczenia i irytacji. Bardzo nie lubię takiego mało produktywnego czasu, bez możliwości wyboru.. - Muszę ci pokazać, jakie zdjęcie zrobiłem i co kupiłem w sklepie zoologicznym. I o czym rozmawialiśmy z Robalem. I wyobraź sobie, że.. Opowiadał i opowiadał, a ja patrzyłam na niego i myślałam: jak proste jest życie, kiedy się na nie zgadzamy.. O ile łatwiej się oddy

Okoliczności

Życie mnie dziś rozczula. Z okna widzę cudowną wędrówkę słońca, które z brzydkiego wieżowca uczynia piękny, rozświetlony widok. Kleszcz posapuje za ścianą kręcąc się w resztkach snu przedprzedszkolnego. Zmienia pozycje tak śmiesznie, jak tylko potrafią robić to dzieci. Kto je ma, ten wie jak:) Mąż pocałował w czoło przed wyjściem do pracy, uważaj tylko na siebie- powiedziałam i pojechał. Wczoraj urodził się Staś. Kolejny człowiek na tym dziwnym świecie. Synek kuzynostwa, którzy już stracili nadzieję. Wywinie im codzienność na lewą stronę serca, na cuda i na mega nerwy. Zrobi z nich innych ludzi. Dzieci robią z nami rzeczy, których byśmy się po sobie nie spodziewali. I Bogu dzięki. Wybijają nas z przekonania, że jesteśmy jacyś... A nie jesteśmy przecież żadni. Albo jesteśmy wszystkim. Zależnie od okoliczności.

Jesienny spacer

Jestem dziś dobra. Właśnie powiedziałam to do mojej siostry, bo pewien temat naszej rozmowy skłonił mnie do takiej refleksji. Że komuś czegoś nie powiem, bo.. jestem dziś dobra:) A jestem dobra, bo spotkało mnie dobre popołudnie, po wnerwnym poranku, głupich sprawach i kleszczu u synusia, co mnie już o 7.00 z równowagi wyprowadził. Myślałam, że rozlecę się wewnętrznie z nerwów, podirytowania i w ogóle z życia. Ale wrócił z pracy mąż i ugładził mnie, jak prostownica skołtunione włosy po mżawce. Po prostu powiedział kilka równoważnych, rozsądnych słów, zjadł obiad i zabrał mnie na zakupy. Ale nic nie zakupiliśmy, bo wenę mieliśmy tylko na bycie razem, a nie szukanie, pośród dziwnych kolekcji jesiennych, czegoś, co ewentualnie mogłoby być... Jesienny najlepszy jest spacer. Po drodze polnej, kiedy dookoła zachodzi powoli lato, a my idziemy, rozmawiamy, milczymy, idziemy, uśmiechamy się i jest nam dobrze. I postanawiamy napiec sobie frytek na kolację i spędzić razem resztę życia. Nad tymi f