Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2012

Sama ze sobą

Słucham Gordona Lightfoot'a, na którego trafiłam przypadkiem dziś rano i nie mogę przestać słuchać. Oczarowana jestem, wykradziona światu. Przypomniana jestem. Bo chyba najbardziej zaczarowało mnie to, że dzięki tym piosenkom przypomniałam sobie, że lubię taką muzykę. Taką właśnie plumkającą, na pograniczu ballady i country. Kiedyś, kilka lat temu, dużo takiej słuchałam, skutecznie prześmiewana przez niektóre osoby. Potem zapomniałam o tym, że lubię, jak zapomniałam zresztą o wielu sprawach, które lubiłam... Jeszcze później skutecznie napadło mnie życie, a ja głupia zostawiłam siebie za drzwiami tego życia na długie lata. Wracam do siebie małymi kroczkami. Wracam do czucia radości, do muzyki i do marzeń wracam. Jestem inna, stoję w innym miejscu, ale tak samo szeroko rozkładam ramiona, zamykam oczy i tańczę. Sama ze sobą.   http://www.youtube.com/watch?v=jqMG3VR5PP4&playnext=1&list=AL94UKMTqg-9Cd3v8CqQklPaq0dbdzYVrH "Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak,

Boże Narodzenie 2012

Cisza napełnia dom pełen emocji świątecznych. Mąż jeszcze śpi, obok mnie dyskretnie paruje świąteczna kawa. Na łóżku piętrzą się góry i wielkie wykopy, cała ekipa kopalniana Lego próbuje dostać się do ukrytego złota.. Nie wszystko złoto, co się świeci, jak powiada stare przysłowie. Nie wszystko, co ważne, jest najważniejsze.. Karp, sałatka, choinka przeogromna, szopka podświetlana, prezentów całe krocie. Ważne? Owszem. Ale nie najważniejsze. Najważniejsi są ludzie. Że są obok, że są z nami, że są daleko, a jednak blisko. Ludzie i miłość między nimi. To się liczy. Ta chęć podzielenia się dobrem, ta potrzeba przytulenia drugiej osoby i powiedzenia- dobrze, że jesteś, bądź. Jak dobrze świętować Boże Narodzenie w tym samym składzie, co poprzednie. Jakże wspaniale, kiedy do tego składu dołączają nowe drogie nam osoby. Lata nieubłaganie nas mijają, coraz szybciej nadchodzą kolejne święta, kolejny Nowy Rok. Kolejna nadzieja na coś dobrego, kolejny smutek pożegnania. Kolejne narodziny, kolejna

Humoreska;)

Wczoraj mój Mąż wszedł do łazienki w czasie, gdy brałam kąpiel. Leżałam zrelaksowana w pachnącej piance z zamkniętymi oczkami. Było mi tak miło.. Mąż popatrzył. Zapatrzył się na dłuższą chwilkę i powiedział: - Wyglądasz kochanie... okropnie:))))) I poleciał po aparat, żeby mi zrobić zdjęcie:) Leżałam z pianą na głowie. No, co! No myłam włosy! Też mi afera;)

Śnieg

Lubię śnieg. lubię, kiedy szarość nakrywa się bielą. Lubię czekać na Święta. Jedyne takie czekanie, które znoszę bez marudzenia przy mojej niecierpliwości. Jako dziecku, trudniej mi było doczekać się magii wigilijnego wieczoru, teraz świadomość nieubłaganego upływu czasu i nas samych trenuje we mnie cierpliwość i ciszę. Wszystko kiedyś nadejdzie. Jedyna pewność, jaką ostatnio mam. Wszystko inne jest życzeniem lub obawą... Świąteczne miasto. Jarmark świąteczny. Owszem, wzbudzają lawinę wspomnień, wzruszeń nawet. Kojarzą się z tym, co było dobre i nie dobre również. Uczę się żyć bez skojarzeń, bez spoglądania na to, co zamierzchłe, a  dzięki temu czarowne, a także na to, co nierealne jest, a przez to pociągające i drżące. Synuś choruje już 5ty tydzień, od dwóch dni męczy go jakiś rota wirus, moje nadaktywne dziecko leży, nie mogąc unieść głowy. To widok, który mnie kruszy na atomy miłości i troski. Rozpadam się i składam. Rozpadam często jako Ola, składam zawsze jako mama.  

No żal mi..

Pierwszy w tym roku śnieg za oknem zwiększa poczucie grudnia, który właśnie się zaczął. Wystawy zaczynają żyć swoim świątecznym życiem, przedszkole rozmigotało się ciepłem światełek choinkowych. Żeby tak jeszcze ktoś tam kochał mojego synusia, może by te światełka nabrały jakiegoś znaczenia... Każdy dzień rozpoczyna się pośpiechem, prawie spóźnieniem i myśleniem, czym by tu zabawić smutne dziecko. Moje kochane dziecko. Godziny przepływają po palcach nie wiadomo gdzie, z dnia robi się wieczór nie wiadomo kiedy.. Był 2 grudnia i koncert, jest 4 grudnia i chwilowy niesmak. Niesmak do ludzi, którzy pełni są jadu i osadu takiego burego. Takich ludzi, którzy chcieliby zgasić uśmiech u innych, tylko dlatego, że sami nie potrafią go poczuć. Uśmiechu tak po prostu, tak na chwilę, na ludzi i na siebie. Żal mi takich ludzi. Pod Bogiem, że żal.