Ktoś mi dziś powiedział, że mój ogród na balkonie jest wynikiem potrzeb estetycznych.. Zawiesiłam myśl nad tym stwierdzeniem, które owszem, podoba mi się, brzmi prawie górnolotnie, ale..nie do końca jest prawdziwe.. Wiele i niewiele dzieje się ostatnio wokół mnie i we mnie. Kalejdoskop kręci się bez ustanku. Raz zielone, raz czarno białe, a raz mdłe. A czasem wręcz obrzydliwe. Jest mruczący kot, jest Synuś, który od dwóch tygodni nie chodzi już do przedszkola, tylko uczy się w domu i w centrum terapii, są ludzie, z którymi już nie umiem rozmawiać. Jest Mąż, który zbiera mnie w całość, są przyjaciele nieliczni, którzy są. I jest mój ogród. Prawie 6 metrów balkonu zamienionych w oazę spokoju. Są tam śliczne żurawki, które kwitną dzwoneczkami, są pokrzywki ozdobne, hortensja i wdzięczne bokopy. Małe smagliczki uśmiechają się do słonka i pachną miodem. Lawenda dumna, w koronie fioletu, częstuje wonnymi olejkami. Róże, ostatni nabytek, rozglądają się dopiero wokół siebie, prowadzą pierwsze