Drożdżówka z domniemanym zakalcem
Co robisz? Zapytał mąż. Drożdżówkę. Acha i koniec pytań, bo dla męża drożdżówka to ciasto, które niepotrzebnie śmierdzi drożdżami, ale zjeść od biedy można. Żadnych dalszych pytań, ot kobieta robi ciasto.. Och, żeby to takie proste było! Przyznaję-piekę sporadycznie. Z naciskiem na sporadycznie;))) I nie z lenistwa, nie nie! Ja nawet czasem mam zapał do pieczenia. Ale wychodzi na to, że zapał zapałem, a proces wypiekania pulchnych, pachnących ciast i bab i mazurków, to całkiem odmienna historia. Są dwa rodzaje wypieków które lubię: pierniczki, bo mnogie i nie podpadnie, jak połowa odpadnie i tzw. czekoladowa chmura, bo musi opaść;) Ale wracając do drożdżówki.. Uwielbiam! A z truskawkami, a z rabarbarem, a kruszonka i lukier..mmmmm...umieram z rozkoszy! Cukier we krwi 4 tysiące, ale raz się żyje! No, więc kupiłam wczoraj truskawki. Kobiałkę. Lubię kupować w kobiałce, bo to fajna nazwa. W przeciwieństwie do "kiszki", wyrazu wysoce obrzydliwego. Kobiałka zatem w domu, truskawki