Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2006

1 kwietnia.

Zaraz coś się skończy i coś zacznie. Rok się skończy, rok rozpocznie. Moje urodziny. Trzydzieste. Co przyniesie ze sobą nowy czas..? Napewno kilka spraw miłych, może nawet bardzo miłych. Napewno wiele radości, ale też cichych wieczorów wypełnionych spokojem doskonałości. Oby było mi jak najrzadziej smutno. Oby to przykre, co może mnie ominąć, ominęło.. Oby dobro rozświetlało moje wybory. Oby te wybory były słuszne... Niech nikomu nie będzie przeze mnie przykro. Niech uda mi się komuś pomóc, nawet o tym nie wiedząc. Niech czyjś dzień upłynie pogodnie za moją przyczyną. Niech Ktoś będzie ze mną szczęśliwy, a ja z Nim... Miniony rok zaprowadził mnie do Jezusa, niech ten Nowy równiez podąża tą Drogą. Najlepszą z możliwych.   ps. Jeżeli już musi być mi raz po raz przykro, tak dla wzrostu, to proszę, aby nie zadawała mi smutku Osoba Najbliższa. To takie małe życzenie Panie Boże..  

Olena w szoku.

To ja Wam teraz opowiem... O Gaelforce Dance. Wrociłam właśnie z przedstawienia, bo to takie własnie przedstawienie muzyczne było. I jestem chyba jeszcze w szoku:) Właściwie, to nie wiem, jakich słów użyć.. Będę musiała użyć pewnego powrównania. Jeśli czytają mnie nieletni, proszę odwrócić wzrok. Brat Onet też niech nie patrzy..:)   Dwugodzinny występ, który jeszcze gra mi w głowie i wszystkich komórkach ciała mogę porównać tylko do jednego, do... ( oczy zamykać proszeni!) do MEGA MULTI WIELOKROTNEGO.. ORGAZMU!!! :))))) ajm sory tych co wrażliwszych:)   Było po prostu genialnie! Przepiękna muzyka irlandzka, wspaniała gra świateł, no i cudny taniec stepujący. Co tam cudny.. fantastyczny!!! Ludzie szaleli, a Olena z nimi:) Dłonie bolą mnie od klaskania, nogi od przebierania i oczy od patrzenia. To ostatnie ze względu na odległosc i moje oczęta nie najsprawniejsze:) Byłam dumna z mieszkańców mojego miasta, zachowali się z klassą.:) Warto było... Tak sobie tam siedziałam, sa

Może napije się Pan ze mną kawy, Panie dzieju?

Jakby mi ktoś zabronił mojego leniwego, porannego picia kawy, to... bym zatrzymała świat i.. wysiadła.. Uwielbiam wstać rano, przeciągnąć się jak kotka, zamruczeć, poodsłaniać okna i wstawić wodę na kawę. Lubię przez momencik zatrzymać ten moment w czasie, lubię kiedy mieszkanie tonie jeszcze w półmroku.. Potem słychać psssyt.. i otwieram puszkę z kawą.. Zapach roznosi się delikatnie po całej kuchni. Zapach świeżej kawy w pustym mieszkaniu jest bardzo przyjemny, wypełnia je.. Nigdy nie pijam kawy w filizankach, zawsze wyszukuję najwiekszy kubek, z największym uszkiem. Lubię móc się do kubka przytulić.. Pierwszą kawę sączę jeszcze w łóżku oddając się myślom przeróżnym.. Takiej sobie dyspensy udzielam..- jeszcze nie musisz być konstruktywna, jeszcze możesz pomarzyć, poudawać, że za oknem nie ma życia, że jest tylko ten moment.. Czasem powiem Komuś dzien dobry pierwsza kawo.. Druga kawa, to już początek dnia. Wypijana z reguły w łazience, w kuchni.. taka chodzona. Już nie na marzenia

Dlaczego się nie gziłam w ogólniaku.

Rozsądek. Jak to jest z tym rozsądkiem? Mój mnie czasem chroni, a czasem ogranicza.. Serce tak, a on.. śmak.. Ten rozsądek jeden. W ogólniaku to mi nawet ktoś powiedział- wyluzuj Olena, bo całą zabawę psujesz.. A psułam, bo nie piłam, z lekcji nie wiałam, bandamek nie nosiłam i się nie gziłam..:) Ten mój rozsądek kochany. Może to dlatego zawsze pociągali mnie ludzie nierozsądni.. Znaczy stuknięci tacy trochę. Ja potrafię być nieoczekiwana, zaskakująca, intrygująca, prowokująca, ale nigdy.. nierozsądna. Bleee A chciałabym. Może zacznę trenować? Od np nie pójscia do pracy:)))  

Niewdzięczne Żonkile

W trzech wazonach stoją trzy żonkile. Chyba Panie Żonkilowe.. , bo wdzięczą się do Panów Kwiatów na serwetkach. A może do Pana Świeczki, co sobie świeci obok.. Wygięły się, jakby na kogoś czekały.. Na kogo? Nie wiem, może na jakiś uśmiech. Trzej Panowie Tulipanowie rozmawiają między sobą, że takie dumne te Panie Żonkilowe, nawet nie spojrzą na nich. Tylko w drzwi i w drzwi spoglądają.. To niech się wdzięczą niewdzięczne, mówią.   W trzech wazonach trzy Panie Żonkilowe wcale nie widzą Panów Kwiatów, ani Pana Świeczki, ani Tulipanów. One są smutne i czekają. Na kogo? Chyba się domyślam na kogo... Czy przyjedzie? Nie wiem.

Obiad bezdotykowy

Rodzina, to bardzo praktyczna sprawa, Moi Drodzy..Naprawdę:) Z podejsciem lekuchno sprytnym, tudzież wymiennym, można np zagwarantowac sobie obiad w oba dni weekendowe całkowicie bezdotykowo:) Bezdotykowo, to jest określenie, które jakiś czas temu wpędziło mnie w konsternację. Uwidziałam mianowicie Bezdotykową Myjnię Samochodową i... mnie to przerosło wyobrażeniowo. Musieli Brat ze Szwagrem tłumaczyć:) Ale wracając do obadów bezdotykowych... Handel zamienny kwitnie! W sobotę obiad za pilnowanie Bratanka, w niedziele obiad, za poniedziałkowe farbowanie włosów Siostrze:) Ha! Co wcale nie znaczy, że wczoraj, po powrocie do domku, nie sprzątałam chaty do 22.30.. Bo po tygodniu pracy przychodzi czas.. pracy, a skoro ktoś się po Rodzinie rozbija, to tak ma.. Bratanek jest już jazzie Chłopak, całe dwa lata!:) Mówi: ciocia ti to ti T A T A!!!.. Szarpiąc przy tym polara, w którego się ukryłam przed chłodem wieczornym. Bo to polar JEGO OJCA! był.. Omatko! Jakże ja mogłam:) Potem jeszcze p

Ufff...

Wierzycie w miłość? Ja nie wierzyłam tak do końca, a proszę bardzo!, dopadła mnie na rozdrożu zbliżającej się trzydziestki. I trzyma. I grzeje, jak ta wiosna, co jej jeszcze nie ma:) A jakie ufff.. zrobiła Cała Rodzinka:) Bo oni mnie kochają i nie mogli zrozumieć, że ja ciągle sama. Albo zazdrościli:) A teraz mówią uf! nie tylko my w kieracie:) Mader moja, zapytana kiedyś, kim jest ta kobitka z warzywniaka, bo jakaś nowa twarz była, mówi: aaaa taaa, ta to jest S., też stara panna..:))))))) Korzyła się potem dwa dni, że nie to na mysli miała hahhahaaaaa A ja sobie nic nie robiłam z owych zmartwień. Żyłam, jak gość, robiłam, co chciałam, Piesa po parku prowadzałam, znajomych spotykałam, się zakochiwałam i.. odkochiwałam. Szybko:) I myślałam, co ma być będzie. I spokój mistrza byłam. A teraz spotkałam Czarodzieja, się zakochałam na amen i mam zamiar żyć długo i szcześliwie!:) A za tydzień mam urodzinki i będzie cała masa kochanych, bliskich mi osób:) I ja taaaaaaak się cieszę!

Hallo..

Do pierwszej kawy poczytałam Was. Do drugiej powiem dzień dobry, co u mnie.. A zamias trzeciej polecę kupić bilet na Gaelforce Dance, który to sobie na urodzinki poprosiłam:) Juhu! To już w czwartek!:) Znaczy się te tańce:) Ale miało być, co u mnie.. Melduję, że: U mnie dziś bez koszmarów! Puszka z rozpędu w szafie, ale mleko na blacie się kisi:), książki i w ogóle wszystko hula po pokojach, jak w czasach świata tworzenia, od oczu otworzenia świetlistych o niczym nie myślę, tylko się przeciągam i grzbiet, jak kot wyginam. A kochać potrafię pierwsza klassa!:) Generalnie mam chyba taki dzień z gatunku: jesteś super Olena!:) Ta nieskromność kiedyś odgryzie mi piętę.. A coo tam.. mam dwie, niech żre!   Tylko żonkile wyrosły w doniczce na pół metra i stoją na stole jak takie małe pyszczki zdziwione, że gdzie one są..? Że halllooo, czy to już wiosna?   ps. Dla niewtajemniczonych, co to też ja za tańce połamańce.. http://www.riverdance.com/htm/multimedia/video_clips/index.htm #

ps.

Co tydzien w środę jadę do domu atobusem 53 o 20:19, na który muszę czekać 16 minut. Jakbym nie mogla pójść pieszo, mam 15 minut spacerkiem.. Ale.. A właśnie, że MOGĘ!!!:))) WSZYSTKO MOGĘ!!!:))) Od dziś chodzę w środy na pieszo zostawiam puszkę do południa na blacie pozwolę książkom podrzemać ranek przywitam jak kocurek kochać się nauczę expresowo!   żeby niczego nie stracić czasu energii myśli i..   zwłaszcza tej mojej miłości!    

Codziennie ale...

Codziennie rano wypijam dwie wielkie kawy. Albo trzy. Codziennie rano zatem wkładam i wyjmuję puszkę z kawą z szafki kilka razy. Jakbym nie mogła jej po prostu zostawic na blacie... Ale nie mogę. Codziennie rano odkładam książki czytane na półkę, a pilota na telewizor, po to, żeby wieczorem położyć znowu na stoliku obok łóżka. Przynajmniej książki.. Jakbym nie mogła pozwolić im tam poleniuchować.. Ale nie mogę. Codziennie zaczynam dzień od zastanowienia się, jaki to wszystko ma sens, czy ma sens, czy w ogóle mam się zastanawiać... Każdego już popołudnia przestaję o tym myśleć i śmieje się z czegoś i do kogoś. Jakbym nie mogła zacząć dnia tylko ziewnięciem i kocim przeciągiem... Ale nie mogę.   Codziennie przy pierwszej kawie myślę: czy ja potrafię kochać?                                 Z reguły już druga kawa mówi mi: ależ kochanie, oczywiście, że tak..               Jakbym nie mogła wiedzieć tego już do pierwszego kubka.. Ale nie wiem..

Czwarta nad ranem...

Coś jest. Żebym to ja wiedziała co.. Głosy tłuką mi się po głowie. Przesypują sie tam, grzechocząc obijają o siebie. Do tego efekty audiowizualne. Muzyka mi tam gra i obrazy jakieś.. Dziś budziłam się w nocy kilkanaście razy. Ostatecznie około czwartej nad ranem blues zaczęłam czytać.. Śniło mi się, że ktoś się topił, a ja nie mogłam pomóc. Nie potrafię pływać. Słyszałam, jak nad kimś zamyka się woda. Nastała cisza. Obudziłam się. Bezsilność, nawet ta senna jest ochydna   Popijam trzecią kawę, próbuję zacząć środę. Nigdy nie budziałam się o czwartej..  

Paznokcie

Zdradzę Wam coś..:) Zaraz przyjedzie do mnie Czarodziej.. I ja taaaak się cieszę!!! Bo nie widzieliśmy się już cały tydzień.. Straszne!:))) Chyba Go uduszę z radości!!:) Stanowczo wolę te dni, kiedy jesteśmy razem.. I może sobie być wtedy plucha chlucha błoto ploto i wszystkie grzęzawiska świata!!!:)   A paznokcie to wczoraj do północy malowałam...

Instrukcja obsługi Trochę Wiosny.

Proszę Państwa przyszła! Przyszła Trochę Wiosna nasza oczekiwana! Brzęczy, kwili, ćwieraka, pachnie, szumi, szeleści, jaśnieje, prześwieca, walczy z chmurami, potyka się o reszty zmurszałego śniegu.. Pierwszym, po czym Ją dziś poznałam, tę Trochę Wiosnę, był naprawiony zamek w domofonie!:) Ludzie uśmiechnięci wchodzą i wychodzą.. Nikt nie psioczy pod nosem. Atmosfera się zrobiła na klatce taka prawie wiosenna. Balkon na ościerz, smaga po stópkach lekka bryza pozimowa.   Idąc na zakupy wymyślilam instrukcję obsługi Trochę Wiosny. Oto ona:   Idąc: a. po grzęzadłach- patrz uważnie pod nogi, bo rozmaczają się rożne takie tam :) ale słuchaj, co dociera z lewa i prawa ( zamknij uszy na samochody, traktory, odrzutowce i wszystko, co nieładne..) b. po suchym idąc- patrz, patrz i patrz... najlepiej na wysokosci oczu, bo poniżej rozmakające różne takie tam plus śmieci Stojąc: zamykaj oczy i słuchaj, czuj, wąchaj( jeśli nie jestes w okolicach grzęzawisk, samochodów, traktorów..itd)

Wielki, a taki malutki..

Wiecie dlaczego Jezus umarł na Krzyżu? .... Żebym ja mogła wysypywać kamienie z butów! **********************************************************************   Mam taki dobry czas w życiu, ale o tym wiecie:). Taka chodzę sobie szczęsliwa i zakochana. Nad głową chmurki, pod nogami błotko, a ja happy!:) Wiecie to, bo nie kryje się po kanałach z tą moją radością. Ale nie mogliście wiedzieć tak do końca, co czułam w ostatnich dniach, bo sama tego nie wiedziałam.. Ale już wiem. I trochę Wam opowiem. Czułam się troszkę zaplątana. W codzienność, w PMS-y, w materię, w ... No wlaśnie, w co? Niby nic, a jednak jakoś tak ciężej się szło.. Coś mi odbiornik zaszwankował, przestałam słyszeć To, Co Najważniejsze. I jakoś tak wolniej szłam. W butach zbierały się kamienie wątpliwości i lęków. I uniesienie nogi było niełatwe, a napewno niezbyt przyjemne. Przestałam widzieć cuda, zaczełam się obawiać. Obawiając się, zaczełam przypinać się jeszcze mocniej do tego, co dziś, co jutro, co tu i ter

Twarzowa sprawa.

Obraz
Dzisiaj będzie twarzowo..:) Moi Czytacze Drodzy oto odsłona nr.1.. Dopasowawszy poniższe do wspomnianego już kiedyś Fica vel Suni Psa Szybkiego ułoży się Wam układanka, maleńki skrawek puzzli zwanych Oleną i jej życiem..:)    

Przemyślenia dluższe niż zupka chińska dla samotnych.

Zastanawiam się nad czymś od rana. Tak za mną chodzi to zastanowienie, jak wierny pies, chociaż Pies Prawdziwy cały zadowolony, pospacerowy śpi na fotelu.. Myślę sobie, jak to tak naprawdę jest z tą Miłością i w ogóle z byciem z drugim Człowiekiem. Bo może ja najnormalniej w świecie tego nie kumam, jako że miałam takie nieżyciowe związki dotąd. (nieżyciowe czyt. nie na całe życie, bo im się po drodze zdechło..) I tak się zastanawiam, pochłaniając dosyć samotnie zupkę chińską knorr nudle nudle dla singlesów. Jaka jest Normalna Miłość? Co jest ważne w byciu z drugim Człowiekiem? Na ile trzeba czuć obecność Tego Człowieka w swoim życiu, a na ile żyć swoim prywatnym tokiem? Na ile powinien ten Człowiek funkcjonować w naszych planach ważnych, ale też tych drobnych, a na ile mamy się planować sami. Czego można oczekiwać, czego oczekiwać nie należy. Co jest wskazane, a co niewskazane w codzienności z tymże Człowiekiem, tudzież jej braku. Jak długo trwa euforia i głód siebie, a kiedy za

Filc się tylko gapi, a ja nie mam przemyśleń..:)

Zaczęłam kilka razy, kilka razy wykasowałam, chyba mnie jakieś ociemnienie dopadlo, że nie wiem, co Wam tu pisać!:) I sobie właśnie myślę: skup się Olena, skup... jakąś refleksję maleńką wymyśl.. I nic! Zero refleksji, poza tą, że w sumie to ja lubię, kiedy po powrocie z pracy ktos na mnie czeka w domu. Ktoś więcej, niż Filc!:)  Wczoraj miałam tu znajomego Pewnego Jegomościa( nie mylić z Czarodziejem) i to własnie jego obecność mi to uświadomiła:) Fajnie jest, kiedy po pracy kogoś interesuje, jak tam dzień..:) Bo Filc się tylko gapi. No wiem, że ma powody do milczenia, ale no bez przesady!:) Jedno małe: co słuchać? by go nie zabiło:) To była jedyna refleksja na dziś. I co teraz??? Nic teraz.. Moi Drodzy, czasem tak jest, że mamy móżdżek przepłukany i niewiele w nim myśli się tłoczy:) Żebyście tylko nie pomyśleli, że ja tu w jakowejś depresji wegetuję! Nic z tych rzeczy!:) Cała szczęśliwa jestem i zadowolona. Dzień był miły, wieczór towarzyski, noc... cała tylko dla mnie:))) Naw

Inaczej

*** Co to jest miłość? Nie wiem Ale to miłe Że chcę ją mieć Dla siebie Na nie wiem Ile   Gdzie mieszka miłość? Nie wiem Może w uśmiechu Czasem ją słychać W śpiewie A czasem W echu   Co to jest miłość? Powiedz Albo nic nie mów Ja chcę cię mieć Przy sobie I nie wiem Czemu   Jonusz Kofta   ***   Przytul sie do mnie   Jesteśmy tacy delikatni Aż strach Oczy z niebem i łąką Chroni powieka z bibułki Nóż wchodzi w brzuch Łatwiej niż chleb A krew Przy nieostrożnym ruchu kierownicy Wyfruwa jak spłoszony ptak Nasza płeć Meduza wyrzucona na brzeg Tylko przez chwilę wilgotna Wszystko w nas Jest bardziej kwestią czasu Niż w przypadku cegieł A nawet kruchego szkła Kamień posiada nad nami Druzgocącą przewagę Więc przytul sie do mnie   Tylko czułość idzie do nieba   Tomasz Jasturn

SPROSTOWANIE!!!

Ja muszę tu coś dopisać do tych porannych tęsknot, bo się bałagan zrobił! A zatem.. Ja się nie wybieram do Niemiec na życie, tylko na dni kilka i to ewentualnie. Bo się stęsknilam za moimi Kochanymi Przyjaciółmi i ich Dziećmi. Najważniejsze są dla mnie teraz... UWAGA! Bóg Czarodziej i nasza Miłość Rodzina Jutrzejszy dzień i każdy, który spędzam z tymi, których kocham! I nikt nie musi się martwić, że mi odbija przesilenie wiosenno zimowe, mnie się po prostu przypomniała Taka Jedna Przyjaciółka, której mi brakuje..   Nie po to wróciłam do Polski moi Drodzy, rezygnując z dobrobytów obcej ziemi, żeby teraz znowu stąd uciekać. Zwłaszcza teraz.. Oj Kochanie, Kochanie... jak Ty mogłeś pomyśleć, że ja Ciebie bym mogła zostawić.. Kocham Cię Ty ośla łąko!:))) Całym serduszkiem!:) Ciebie moja Siostro też! P.S. Siostra zrobiła mi tez jazdę o te Niemcy:) A wszystko dlatego, że zapomnialam dopisać... na kilka dni...:) Strasznie Was Wszystkich lubię!!!

Za Kim tęsknie w marcowy poranek..

Dobra kawa nie jest zła! Ha!:) Dzisiaj chcę żyć dłużej niż ten kubek parujący, bo to i praca i odwiedziny i fitnessoo wieczorkiem zaplanowane. Nie!, dziś nie mam czasu na umieranie, nawet najpiękniejsze:) Za oknem nadal to, co u Was wszystkich, czyli śniegi po pachy. Brat mnie nastraszył, że mi Filc ptasiej grypy się nabawi, więc mam go krótko trzymać, co nie jest łatwe, bo ma mój Pies dużą potrzebę wolności. Jak jego Pani:) No nic, pomęczymy się, nie chcemy skrzydełek na garbku. Ani Piesa, ani Pani. Chyba, ze to będą skrzydełka anielskie, co raczej mi teraz nie grozi, zważywszy stan mej gospodarki hormonalnej:) Zaczyna mi chodzić po głowie wyjazd do Niemiec. Tęskno mi do Przyjaciół i Dzieciaków. Rozważać zaczynam opcje. Niby jeszcze te myśli odganiam, ale znam siebie, jak mnie juz cos dopadnie, to potem już tylko tego więcej... Tam już napewno kwitną tulipany i magnolie. Zawsze wszystko prędzej się zaczynało. Jako, że to prawie Hollandia, cieplej tam i barwniej. Mam tyle wspomnień

...

Czasami wyobrażam sobie, że moje życie ma długość jednej kawy. Tej, którą akurat piję.. Nie ma nic przed.. i nic po.. Jest tylko Teraz. Słońce wkrada się cicho przez okno jaskrawym światłem. Tak chciałoby być już wiosną, ale nie potrafi.. Za dużo bieli wokół. Melodia przynosi łagodność i zamyślenie. Drga i wibruje pod półprzymkniętymi powiekami. Rysuje niewidzialne szlaki. Taka doskonała jest ta chwila.. Chwila zatrzymanego Czasu, delikatnego oddechu, chwila zaklęta w zapachu kawy...

Jak Pan Bóg Olenę budował...

Zastanawiam się, Moi Drodzy, ile szkody mogą narobić takie małe, chude PMSy..?:) Tak sobie chodzę i warczę. I buczę niekoniecznie do rzeczy. Czarodziej dziś doświadczył tego cudnego stanu i normalnie muszę powiedzieć, że jest chłop na schwał, znaczy sie dzielnie zniósł. Przynajmniej do wyjscia z jaskini lwa:) Czy potem musiał odreagować przejezdżając staruszkę na pasach... nie wiem, dowiem się z kroniki kryminalnej. Sobie, w ramach odwrócenia uwagi, na fitness chadzam z Siostrą i męczę zimowe zastoje. Sister mówiła przed chwilą w telefonie, że jej mięsień jakiś wyskoczył z barku i jest inwalidka. Szwagier ma teraz na drugie-Masażysta:) Mnie żaden mięsień ani inna tkanka nie wyskoczyła, ale ja to już tak mam.. Jestem taka raczej nie do zdarcia. Mówię zawsze, że Pan Bóg dobrych części zamiennych użył. A tak w ogóle, to przyznaję się bez bicia, że mi się bezpieczniki od myślenia przepalają.. Jakaś taka jestem do luftu.. Czas mnie ogarnął takowy, że poddaje wątpliwości każdą sprawę. Mo

PMS. A czym to się je psze pani..?

A było to tak... Wstałam sobie rankiem i zanim jeszcze zdążyłam poczuć radość życia poczułam, że.. do choroby! jestem zła!!! I myślę sobie: to nic, to nic, to nic..Olena się tym absolutnie nie przejmuje:) To napewno efekt nocnych snów o raku mózgu. Dłobiazg!:) Sobie wstawałam milion razy dzis w nocy, koszmar za koszmarem śniłam.. dłobiazg!:) Życie jest piękne! Ha! Nie ma mleka do kawy wrrrrr!!!:^%$#@IOP{_)":L?>< Ale to nic, to nic... Idę z Psem Filcem na szpacirengang. Super! Słoneczko świeci, jest cudnie:) Ale ja nadal jestem zła! Kawa wypita, w chacie chaos, jaki panował chyba zanim Bóg stworzył świat, jestem zła! I mam różne fobiczne myśli. Że coś tam, że ktoś tam, że... bleeeee Idę do pracy. Po pracy do znajomych na kawę i torta. I obiad. Dwudaniowy! Robi się nieco lepiej, poziom glukozy we krwi się podniósł, Olena nawet się uśmiecha do pani w sklepie!:) Wracam do początku świata, znaczy chaosu. Humor został chyba w sklepie spożywczym. Jestem już wściakła! K

Niebezpieczna miłość, niebezpieczna Olena...

Nasza niebezpieczna miłość    Tak chciałbym poznać twoje myśli Aż po rozsądku kres  Lecz takich marzeń, miła, ziścić Nie umie nawet bies  Tu diabłu patrzą wciąż na ręce Ty w cieniu chowasz twarz Dla ciebie z piasku bicz ukręcę Gdy tylko znak mi dasz   To moja miłość Słodka, szalona Piekielna miłość Grzeszna To moja miłość Wskroś potępiona Przegrana  Co tu kryć To moja miłość Trochę wstydliwa W dodatku Niebezpieczna Ta karczma, miła Rzym się nazywa I będzie, co ma być Co ma być   Chociaż czekają na mnie w piekle Choć ze mnie drwi twój mąż Dziurką od klucza nie ucieknę Będę cię kusił wciąż A gdy już będę twym kochankiem Na względzie miej, że ja Ja jestem diabłem na dnie szklanki Trzeba mnie pić do dna   To nasza miłość Słodka, szalona Diabelska miłość Grzeszna ...   Ja wiem, że ta piosenka mówi o zdradzie.. Ale mówi też o miłości.. pieknej, słodkiej i grzesznej..   I nich mi ktoś dzisiaj powie, że muzyka i dramaturgia sceniczna nie są genialn

lalalalalala

Wiecie, co właśnie zaplanowałam??:))))) Straszne sprawy sobie umysliłam! I to całkiem abstrachując od Miłości, Zakochania, paszcz obcałowanych i innych tego typu rozrywek:) Sobie wymyślilam, że... zrobie sobie dzisiaj wagary!!! Ha!:) Zaraz odwolam zajęcia i korepetycje i... zajmę się tłumaczeniem pracy dla Kolegi:))) Takie troche z deszczu pod rynnę, ale to najlepsze wyjscie z sytuacji, bo Kolega już nagli, a zajęcia odrobimy. Jako, że takowych poczynań nie poczynałam jeszcze troche mi nieswojo, ale tylko trochę:) Bo ja mam sumienność we krwi.. Jak już przetłumacze, co trzeba, a będzie to straszne, bo praca jest o tematyce historyczno-obronno-bojowej, dostanę w głowę i padnę!:) Ale potem się pozbieram szybko, zrobię cała ładna i elegancka i ... pobiegnę na koncert Bajora do opery!!!:)))) A jak się cieszę!!!! TAAAAK się cieszę!!!!!!:) I będę sobie dziś cały dzień lalalala pod nosem lalala... taką sieć chciałbym mieć lalala.. taka miłość w sam raz lallalalala... co to jest czułość

Już wiem!

O jednych sparawach mówimy pieknie, o innych trywialnie. O jeszcze innych raz pięknie, raz trywialnie. Do tych ostatnich należy miłość, a raczej relacja pomiędzy dwoma osobami.. Ja chciałabym opowiedzieć dzisiaj jak najpiękniej o tym, co czuję. Jeśli mi nie wyjdzie dość pięknie... wykasuję. Wiele razy zastanawiałam się, jak to jest poczuć to coś...Kiedy ktoś mówił, .. bo to się wie.. ja tylko kiwałam głową i myślałam, ...a skąd się wie?? Bo ja nie wiedziałam.. Wiedziałam, jak to jest stracić dla kogoś głowę, tak do upadku ducha i wartości, efektem czego czułam się potem podle.. Wiedziałam, jak to jest mieć z kimś wspólne łyżki i widelce, które zostawiało się w szufladzie wychodząc.. na zawsze.. Wiedziałam, jak to jest iść z kims do łóżka po to, żeby po... czuć się byle jak..   Ale nie wiedziałam, jak to jest oczekiwać Czyjegoś przyjazdu bez szału, a za to z tą ciepłą oswojoną radością, co wypełnia mnie blaskiem. Nie wiedziałam, jak to jest witać Kogoś i myśleć przy tym- jakbyśm

Upsiona i zakręcona

Znowu się upsiłam:) Mały czarny Filc jest curyk, znaczy w domku:) Śpi sobie na kanapie zawinięty w ręcznik, bo się umęczył drogą, jako niechciany pasazer.. No, bo rzecz jasna znowu mnie o ten durny kaganiec męczyli!!! Alem nieugięta i przemyciłam Piesa bez kagańca. Przemycenie kosztowało mnie ochydne plamy na kurtce, bo wnosiłam Sunię na ręku, jako małe niegroźne zwierze. Udało się, ale obie ledwo żyjemy. Jak się mała wyspi pogadam z nią o tym kagańcu.. może jednak..:) Odwiedziłam dziś Moją Przyjaciółkę i jej chorą Mamusię i powiem Wam wszystkim, że jesli jesteście zdrowi, to nie ważcie sie na nic narzekać.. Nie da sie opisać, ani poczuć smutku i tragedii, jaka się tam rozgrywa. Dla mnie ta Mama była zawsze, jak Druga Moja Mama, więc to, co czuję, to wielka łza i pytanie... dlaczego? Mam tyle szczęścia w życiu, ze chwilami mnie to krępuje. Mam wszystko, czego potrzebuję i wypełnia mnie Boża Radość i Łaska. Mam zdrowie, rozum, ręce do pracy, kilka talentów, kochanych Rodziców, cudowne

Wycałowana.

To milczenie, to oczywiscie z powodu faceta!:) Już sie musze Wam przyznać, bo nie ma co dalej czarować, się i tak domyślacie:) Na nic nie mam czasu przez ten Czar, chociaż Czar sam w sobie Bogu ducha winny. Jest Złoty Chłopak, mówię Wam. A trochę się znam, jakem zaraz 30tka. Zawirował mi świat, jakby za oknem wiosna jaka sie zrobila, a tu plucha po pachy.. Ale co tam! Zawijam spodnie i plucha mi nie straszna:) Byliśmy dziś z Czarownikiem w kinie i sie nacałowałam, jak głupia na filmie o Papieżu.. Ja wiem, to nieładnie, ale on miłowanie pochwalał:) Aż mnie paszcza od tego całowania boli, a wszystko takie kolorowe i ładne, że ohhh man!:) Sobie napewno pomyślicie... eeeee... tam, jak to zakochanie:) A ja mówię Wam... wcale nie takie eeee tam! ha!:) Nie eeee tam..., bo ja mam w końcu szczęscie, chociaż jeszcze nie do konca w to dowierzam.. Bo w tym dziwnym świecie poplatania i szybkiego sexu wcale niełatwo znaleźć coś takiego bardziej... dośmiertnego, takiego na zmarszczki na te stare

List.

Drogi Boże, jak Ty to robisz, że z Tobą o tyle łatwiej się żyje? Tak po ludzku Cię pytam, chociaż w sumie głupia jestem... Jak ja mogę Cię o coś ludzkiego pytać skoro Ty jestes boski..? No, ale jak mam pytać.. nie potrafię inaczej.. Tak długi czas chciałam żyć sama i różnie bywało. Generalnie nie było za dobrze i Ty o tym najlepiej wiesz. Poplątane życie, poplątane wartości, brak wartości. I ten lęk.. Obawa o wszystko. O jutro, o pracę, o egzamin, o miłość, która tak szybko potrafiła zniknąć. Wszystko było takie niestałe, takie bez początku i końca. Jeszcze teraz czasem odbijają się te lęki echem w mojej duszy. Nieczęsto, ale jednak.. Są, jak ślady w piasku, które powoli zaciera wiatr, ale to musi potrwać... Nie o tym jednak chciałam do Ciebie pisać. Chciałam Tobie podziękować, za to że jesteś. Znowu głupio zabrzmiało.. Przecież Ty jesteś zawsze, to mnie nie było.. W każdym bądź razie dziękuję! Za spokój i to dobro rozlewające się w mojej duszy, za radość i poczucie, że wszystko m