PMS. A czym to się je psze pani..?

A było to tak...

Wstałam sobie rankiem i zanim jeszcze zdążyłam poczuć radość życia poczułam, że.. do choroby! jestem zła!!!

I myślę sobie: to nic, to nic, to nic..Olena się tym absolutnie nie przejmuje:) To napewno efekt nocnych snów o raku mózgu. Dłobiazg!:) Sobie wstawałam milion razy dzis w nocy, koszmar za koszmarem śniłam.. dłobiazg!:)

Życie jest piękne! Ha!

Nie ma mleka do kawy wrrrrr!!!:^%$#@IOP{_)":L?><

Ale to nic, to nic...

Idę z Psem Filcem na szpacirengang. Super! Słoneczko świeci, jest cudnie:)

Ale ja nadal jestem zła!

Kawa wypita, w chacie chaos, jaki panował chyba zanim Bóg stworzył świat, jestem zła!

I mam różne fobiczne myśli. Że coś tam, że ktoś tam, że... bleeeee

Idę do pracy. Po pracy do znajomych na kawę i torta. I obiad. Dwudaniowy!

Robi się nieco lepiej, poziom glukozy we krwi się podniósł, Olena nawet się uśmiecha do pani w sklepie!:)

Wracam do początku świata, znaczy chaosu. Humor został chyba w sklepie spożywczym. Jestem już wściakła!

Kolejny szpacirgang z hundem. Się nam jakieś burki w parku czepiają. Mam brzydkie ochoty w związku z tym..

Zabieram się za porządki, bo normalnie chaos w duszy mam, kiedy chata zapuszczona. Myślę sobie- pomoże napewno!

Po 2 godzinach uchachana po pachy stwierdzam, że nie pomogło..:(

Zaglądam bez przyczyny i powodu( zważywszy tort i obiad) do lodówki i muuuszę zjeść odrobinę sałatki. Muszę, bo mam ochotę na śledzia w occie, ale nie mogę wanieć, jak rybak dalekomorski na zajęciach za pół godziny. Więc sałatka.. Ale ten śledź mnie kusi nadal! Zapycham namiętności paszczę piernikami w glazurze. A śledź coraz bardziej włada mymi zmyslami.. Więc kawalek pomidorka. Na to kilka ciastek korzennych i pralinki od Czarodzieja. A śledź woła.. Więc nie pozostaje mi nic innego, jak.. zjeść parę daktyli! A śledź płacze..

Już już miałam zabić pragnienie śledzia serkiem waniliowym, kiedy to... odkryłam, że... że ja mam psze państwa PMSy!!!

Halleluja! Że się o tym dowiedziałam!

Jakże cudna jest świadomość tego, co się ze mną samą dzieje! Jak pięknie jest uświadomić sobie, że wcale nie muszę być dziś kochana, radosna i pogodna!!!

Ja mam PMSy, a to upoważnia mnie do depresji, wścieklości i nieszczęscia globalnego! Ja mogę się denerwować, mieć wszystko w nosie i skakać na lewej nodze, jeśli mnie najdzie ochota.:)))))

 

Tylko jedno jest trochę .. eee... nie bardzo..

Że ja wcale siebie z tymi PMSami nie lubię:(((

 

P.S.1. I Czarodziej będzie przechodził test bojowy na wytrzymałość, ale On mnie kocha...

P.S.2. Kupiłam sobie labello pomadkę ochronną na bolącą od całowania paszczę. Jest na niej napisane: smak róży, a smakuje, jak kozi tłuszcz:))))

P.S.3. "PMS - zespół napięcia przedmiesiączkowego

 Przed samą miesiączką kobiety mogą odczuwać różne dolegliwości fizyczne (bóle głowy, wzdęcia brzucha, bolesne obrzmienie piersi), którym często towarzyszy zmienność nastrojów, przewrażliwienie oraz przybranie na wadze (to w wyniku zatrzymania wody w organizmie). Dolegliwości te pojawiają się na około 8-12 dni przed miesiączką i noszą nazwę zespołu napięcia przedmiesiączkowego (PMS). Jeżeli objawy PMS znacznie zaburzają codzienny rytm życia, należy zgłosić się do lekarza."

 

Ja myślę, ze udam się od razu do psychiatry:)))

 

 

Komentarze

  1. Ja to sobie od razu pomyślałem czytając , że masz te dni przed i że nawet Filc powinien umykać ale, że ze śledzia zrezygnowałaś? Nie pojmuję!!!! I co że paszcza by ziała na zajęciach.....niech inni się dostosują i też śledziem zieją...... po przegryzce!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znaczy się ciotka przyjeżdża .....z Ameryki :-)))

    OdpowiedzUsuń
  3. wiesz.. niekoniecznie z Ameryki, ale faktycznie przyjezdża:) i to bez dzieci:))))))

    OdpowiedzUsuń
  4. śledzia pożarłam... zaraz po powrocie, prawie w butach jeszcze.. znaczy się ja, nie śledź:))))

    OdpowiedzUsuń
  5. paulaju65@vp.pl10 marca 2006 14:38

    Tak to z nami jest: albo przed, albo po, albo w trakcie. Pewnie tak mało kobiet pilotuje F16. / szaaa...manka/

    OdpowiedzUsuń
  6. paulaju65@vp.pl10 marca 2006 14:40

    Pewnie dlatego ....... . Ja nie mam Pmsu. Ja jestem zmęczona.

    OdpowiedzUsuń
  7. mnie to lepiej zadnego pilotazu dzis nie oddawac w ręce:), jedyny kurs wskazany ewentualnie, to kierunek... łóżeczko:)

    OdpowiedzUsuń
  8. PMSy sama przechodzę łagodnie dość. Za to w trakcie sobie odbijam za wszystko :-))Ach, przeczytałam gdzieś, że istnieje 180 objawów PMSów, więc masakra.. Nie tylko dla mężczyzn ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. ja mam napewno wszystkie objawy plus kilka dodatkowych wrrrrrrrrr man, ale ja jestem wsciekła!!! na cały świat i galaktykę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. koffi@buziaczek.pl11 marca 2006 09:16

    Ech... Biedny śledzik... Moje PMS'y nie pozwalają mi, jak narazie, napisac niczego sensownego... =( Ale w koncu też nie zawsze musze być sensowna, wylewna i "gadatliwa"... =) Pozdrawiam: Surima

    OdpowiedzUsuń
  11. absolutnie niczego nie musisz, moja droga... zwlaszcza jesli też masz esy floresy:) Ja osiągam właśnie... apogeum złego nastroju i mam juz tylko nadzieję na szybki tego koniec:( pozdr ciepło

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię