Dlaczego się nie gziłam w ogólniaku.

Rozsądek.

Jak to jest z tym rozsądkiem?

Mój mnie czasem chroni, a czasem ogranicza.. Serce tak, a on.. śmak.. Ten rozsądek jeden.

W ogólniaku to mi nawet ktoś powiedział- wyluzuj Olena, bo całą zabawę psujesz.. A psułam, bo nie piłam, z lekcji nie wiałam, bandamek nie nosiłam i się nie gziłam..:)

Ten mój rozsądek kochany.

Może to dlatego zawsze pociągali mnie ludzie nierozsądni.. Znaczy stuknięci tacy trochę. Ja potrafię być nieoczekiwana, zaskakująca, intrygująca, prowokująca, ale nigdy.. nierozsądna.

Bleee

A chciałabym.

Może zacznę trenować? Od np nie pójscia do pracy:)))

 

Komentarze

  1. o nie, nie trenuj.to zostaw profesjonalistom. ;)poza tym rozsądni ludzie podejmuja lepsze, trafniejsze decyzje...:)pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  2. rozsadek to dobra rzecz :o) ... czasami tylko przeszkadza... ale w bilansie i tak wychodzi na korzysc :o)

    OdpowiedzUsuń
  3. paulaju65@vp.pl29 marca 2006 09:52

    ... o stanowczo odradzam taka terapię antyrozsądkową.....lepiej być nierozsądnym przy zakupach lub innych miłych czynnościach....a myślenie o konsekwencjach czynów wcale nie jest złe....

    OdpowiedzUsuń
  4. nutshellka@vp.pl29 marca 2006 13:18

    Znam doskonale Twój problem :) (nie)stety.. Ci, co znają mnie z jednej strony myślą, że grzeczna jestem do bólu, nie pije, nie pali, nie gzi sie z kim popadnie, na imprezach co prawda bywa, ale rzadko...A Ci, co znają także tę drugą stronę wiedzą, że potrafię zaskoczyć, zaszaleć całkiem spontanicznie, odbija mi czasami i wyczyniam dziwne rzeczy... w granicach rozsądku. badam granice.ostatnio poważyłam się na brak rozsądku - efektem jest niestety głownie ogromny jak wyspa wyrzut sumienia.. miłe wspomnienia też, ale sumienie nawet nie jest tak delikatne by gryźć. kopie mocno :/dla wyjaśnienia zapraszam na www.nutshell.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. WIele bym dała za odrobinę rozsądku... Brakuje mi go, pomimo tego że i tak nie piję, nie palę i ogólnie jestem "w miare grzeczna"... Ale rozsądek w miłości byłby mile widziany. Czy miłość może być rozsądna??

    OdpowiedzUsuń
  6. no poszłam do tej pracy, poszłam...:) trening zacznę kiedy indziej:)i faktycznie, ze zawsze podejmuje w miare dobre decyzje.. pozdr:)

    OdpowiedzUsuń
  7. zliczając straty i zyski stwierdzam, że... jest ok! normalne życie, normalne wartości, u góry niebo, na dole życie.. Wszystko, jak trzeba!:) Rozsądnym w pewnych kwestiach jest latwiej...

    OdpowiedzUsuń
  8. no wiem, ja tylko tak gadam..:) a i tak rozsądnie spakowalam taszę i poszałam na zajęcia:) i było bardzo fajnie. Az nie wiem dlaczego miałabym akurat tego sobie odmawiać:) Będę się uczyc rozsądku na, no nie wiem... na obieraniu ziemniaków.. nie obiorę i już!:)pozdr

    OdpowiedzUsuń
  9. ooo nowa twarz:) miło mi, zaraz Cię poszukam:) pozdr

    OdpowiedzUsuń
  10. Miłośc... czy może być rozsądna? czy powinna..? hmmm... bo ja wiem.. Powinna być milością i tyle:) a jaką, to już kazdy ustala sam..

    OdpowiedzUsuń
  11. nutshellka@vp.pl30 marca 2006 08:38

    :) nie taka znów nowa, obserwuję Twojego bloga od jakiegoś czasu :) aż mnie naszło coś napisać.. hehe bede częściej ;) papatek

    OdpowiedzUsuń
  12. no popatrz, nawet człowiek nie pomysli, ze jest na obserwacji:)) pozdr serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię