Posty

Wyświetlanie postów z październik, 2006

Modlitwa na dobranoc

Właśnie skończyłam oglądać naiwnie romantyczny film na jedynce. Ten z Witney Huston, zapewne i niektórzy z Was go obejrzeli... Nie ma to jak zakończyc niedzielę miłym akcentem, prawda? Tak ładnie zostało tam powiedziane, że Bóg jest, jak wiatr- nie widzisz Go, ale czujesz. Lubie to porównanie:) Chyba Dobry Bóg zesłał mi ten film, żebym nie musiała usypiać z myślami robaczywymi i gnuśnymi złością... Przed filmem obejrzałam, czekając na ów, całą serię wiadomości i faktów i prawie straciłam me piękne włosy z pasemkami. Ludzie, ten świat chyba głupieje!!! Na stadionach tłuką się jakieś mordy, jakby mało było tragedii na ziemi. Wariaci gonią śmierć po ulicach zabijając siebie i przypadkowe osoby na trasie swojej podróży do diabła. Rosyjscy milionerzy pławia sie w wannach za 30 tysięcy dolarów, podczas, gdy zwykła rosyjska kobita nie pamięta, kiedy ostatni raz jadła mięso. Młodzi ludzie między 23 a 30 rokiem życia coraz częściej mają syndromy jakiejś choroby podobnej do grypy, która jest zmę

Codzienna Olena

Zapewne zauważalne stało się, że zrobiłam się dosyć blogowo-refleksyjna. Żadnych tam codzienników, tylko głębokie przemyślenia, mądrości z podwórkowego trzepaka, powaga taka, jakbym skończyła nie 30stkę, a setkę:) Tym, którzy mogą mnie podejrzewać o przerost formy nad treścią, donoszę skrupulatnie, że jestem nadal normalna! Ba! nawet śmieję się często:) I często sobie myślę, że gdybym była taka mądra, jak w niektórych swoich postach, to ooooo kurczaki... To by było coś!:) Dziś, przeszukując komuter, znalazłam jakiś tekst. Tak go sobie czytam i czytam i myślę: no, no..ciekawe, kto go napisał, skąd ja go mam? A to był mój tekst:))) Może dlatego wydał mi się taki mądry?:))Taki był zgodny z moimi poglądami... Oj Olena, Olena... A wiecie, że już niedługo będzie można zacząć piec pierniczki i inne ciasteczka? Wczoraj wyszorowałam puszki i poustawiałam na szafce w kuchni. Już czekają na ten jedyny, niepowtarzalny zapach, kóry je wypełni. Zapach domu przed Świetami.

Relatywna sprawa

Dobre, niedobre. Słuszne, niesłuszne. Etyczne, nieetyczne... Czasami tak trudno nam określić, do której kategorii należy nasze lub cudze postępowanie, rozumowanie, życie. Czy cel uświęca środki? Czy trudne dzieciństwo to wytłumaczenie, czy odpowiedzialność? Czy kłamstwo może być białe lub czarne? Czy wykorzystanie luki prawnej to już oszustwo, czy tylko spryt? Każdego dnia stajemy oko w oko z decyzjami. Większymi i mniejszymi. Ważnymi i mniej istotnymi. Każdego dnia podejmujemy decyzje. Lepsze i gorsze. Co kieruje nami w tych momentach? Egoizm? Strach? Dobro jednostki? Dobro ogółu? Dekalog? Nieświadomość? Wartości ekonomicze, użytkowe? Czy zło, subiektywnie potraktowane jako dobro, nim się stanie? Relatywizm. Ciekawy prąd filozoficzny.Ostatnio bardzo popularny. Dlaczego jednak mam wrażenie, że jest po prostu najwygodniejszy?

Cena

Codziennie rozmawiam z Duchem Świętym. Pytam Go o to i owo, proszę o pomoc i wskazówki, dziekuję.. I On do mnie mówi. Słyszę Jego głos w sercu, kiedy pojawia się wątpliwość. Muszę tylko chcieć ją usłyszeć. Czasami nie chcę. Bo jest to niewygodne, bo niefajne, bo wymaga decyzji sprzecznych z emocjami. Kiedy jednak nie posłucham, kiedy nie pozwolę sobie usłyszeć, płacę za to cenę. Cenę taką, że przychodzi moment, kiedy wiem, że postapiłam niewłaściwie. Tylko tyle i aż tyle.. Dla mnie to wysoka cena. Najwyższa z możliwych, bo uderza w samo centrum, uderza w moje sumienie. To jakby wylać roztwór soli na otwartą ranę.

Ładny wpis. Miał być...

Miałam zamysł na ładny wpis, ale już nie mam. Zanim dotarłam na stronę blogową, podkusiło mnie i weszłam na taką jedną, inną... A tam zdjęcie. I aż mi się cofnęło. Aż mnie ścisnęło w splocie z żalu jakiegoś głupiego. Korytarze powietrzne, dłonie, co tęsknią... Jedna wielka bzdura. Miałam zamysł na wpis o tym, że chciałabym, żeby wszyscy rodzice kochali swoje dzieci. Miłością dobrą i mądrą. Taką, która zapełni ich serca ufnością, wiarą w siebie i drugiego człowieka. Żeby już żadne dziecko nie musiało w przyszłości szukać miłości nie wiedząc, na czym ona polega..

Bergamota

A ja już myślą w głębokiej jesieni, a u mnie pada już listopadowy deszcz... Zatęskniłam dziś rano do czegoś, co było, wróciłam myślą do zapachu takich jednych ciastek. Nawet już nie pamiętam na nie przepisu, ale wiem, jak smakowały. Mądra lektura mówi, żeby nie przywoływać duchów z przeszłosci, bo te prowokują zachowania obsesyjne. Muszę znowu poczytać owe mądre słowa, zanim zacznę widzieć talerzyk, na którym te ciastka leżały:) Był srebrny.. Z małym aniołkiem.. W srebrze odbijało się migoczące światło świeczki... A w powietrzu unosił się wymieszany z ciepłem zapach cynamonu, cytryny i bergamoty.

Earl Grey

Dom napełnił się słońcem, które wpada przez zakapane deszczem okna. Przegląda się w świeżo wypolerowanej podłodze, uśmiecha się.. Z kubka delikatnie paruje Earl Grey, mocna i wyrazista w smaku, jak moje życie.. Musze znowu przemeblować scenariusz mojej codzienności, ubyło dwóch elementów- pracy i miłości. Trzeba czymś zastawić puste kąty. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Twarz zza szyby

Przypatruję się sobie w odbiciu szyby autobusowej i zastanawiam kim jestem? Nie poznaje w tej kobiecie siebie. Taka jakaś kamienna się zrobiła. Zapadam się głębiej w fotelu, przytulam do torby pełnej jeszcze słów i marzeń ciepłych, jak bułki rano od piekarza. Odwracam wzrok od szyby, na moment mogę być sobą, ona nie patrzy. Mogę być smutna. Mogę być zmęczona.

Obdarte z marzeń.

Czasem słowa są piękniejsze od rzeczywistości. A marzenia o rozmiar za małe. Że bolą i obcierają pięty do krwi. Plastry na obtarcia, coś przeciwbólowego i idziemy dalej. W różnych kierunkach. Osobno.