Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2006

ps.

Jakbym nie była taka Mistrzyni, jaka jestem i wsypała całą mieszankę tymiankowo bazyliową, co była dołączona, to... miałabym zioła z warzywami!!! Ha! Ma inteligencja wrodzona mnie uratowała!:) Smacznego!

Dlaczego nie kupiłam karmy dla kotów?

Mnie mówcie dzisiaj: Mistrzynio Patelni!!! Się zaraz zabieram za sprawy żołądkowe i ma zamiar cudów dokonać na tej płaszczyźnie. Składniki cudu planowanego: 1. produkt głęboko mrożony pt. Warzywa na patelnię z tymiankiem i bazylią 2. produkt równie głęboki pt. dorsz rybny 3. produkt sypki: Knorr fix do czegos tam... Całość zamierzam usmażyć, udrapować na talerzu i spożyć. :) Są takie dni, kiedy lubię chadzać po marketach. Nie za często, ale bywaja. Dzis bywał taki własnie. Sobie tak spacernym krokiem przemierzyłam tesco zakupując kilka niezbędnych spraw. Między innymi KOSTKĘ do drapów i twarz w tubce. A z głosnikow grała sobie Norah Jones i mnie się przypomniało, ze dawno jej nie słuchałam. I sobie tak chodziłam w ta i we wta, oglądalam kitiketa i pierniczki w gazurze, ktorych to produktow nie nabyłam z prostej przyczyny. a. nie mam kota, b. nie po to będę mordowac odleżyny zimowe w fitnessklubie, żeby pierniki pochłaniac.. Proste, prawda?:)   Udałam sie rowniez na zwiad fitne

Napoleon, foka i świeta cisza..

Ostatnio znajduję się naprzemiennie w dwóch stanach: zaczarowania i nawiedzenia. Oba stany w sobie samych niosą rzecz jasna emocje bardzo pozytywne, jedyne co, to fakt, że się przez nie Napoleon robię... Znaczy się sypiam niewiele. I na wysokich obrotach funkcjonuję. I po jednym dniu bezruchu, bo jednak wybrałam wczoraj opcję drugo-trzeciową;), napada mnie ruch nadmierny. Dzis od rana miałam program pt. Przetrwać. Najpierw walka o szczęśliwe dzieciństwo mojego Bratanka. Tzn baja plus rozrywka polegajaca na wpychaniu przez tegoż w paszcze orzechów... z łupinami:) Ciocia pilnowała tchawicy, żeby była drożna... Potem byłam nawiedzona i siedzialam z przerwą obiadową do 17 w kosciele. I JA NORMALNIE NIE MOGĘ!!! Znowu się cuda działy! I ja Wam to mówię, żebyscie nie myśleli, że to się dzieje tylko w filmach:) Taaaaakie cuda były:) W zeszłym tygodniu proszone, w tym spełnione.. Oj Ty Boże Wspaniały, Wieczna Ty Tajemnico.. Potem wpadła siostra zabierając mi planowany sen, ale od tego, j

Uwięziona w ruchu.

Mam problem z bezruchem. Ciągła potrzeba bycia w ruchu powoduje permanentne zmęczenie. Zmęczenie wzywa do bezruchu. Bezruch budzi niepokój.Niepokój domaga się ruchu.. Czekam na dzień wolny, który w efekcie spędzam w biegu wykonujac tysiąc spraw niezbędnych. Jedynym czasem, kiedy naprawdę się nie poruszam i jestem w miare spokojna jest sen. Dzisiaj spałam 12 godzin. Moja dusza aż wrzeszczy o ciszę, a ja nie potrafię jej tego zapewnić. Jestem zmęczona i zapadnięta w siebie. Lubię, kiedy dom pachnie świeżoscią i olejkiem różanym, kiedy moje perfumy błyszczą na półce w łazience, kiedy w jednym koszu nie ma śmieci, a w drugim ubrań do prania. Lubię, kiedy ksiażki stoją równo, kiedy mam przygotowane testy na zajęcia za tydzień, kiedy pali się świeczka, paruje kawa i w końcu mogę usiąść z książką na kanapie. I przynoszę sobie miseczkę daktyli, włączam muzykę, szukam zakładki w książce i ... dopada mnie lęk przed bezruchem. Przed chwila w ramach relaksu poszukałam pieknej płyty, włączyłam i

Bajka o wielorybie.

Oczywiscie dzień minął za szybko! Ale dobrze minął, jak zresztą wszystkie ostatnio:) Nawet mnie nie wytrącilo z równowagi, że mi uczeń powiedział, iż moją grzywkę chyba ugryzł wieloryb. Wcale się nie przejęłam! - poszłam do fryzjera na 5 minut i już było po wielorybie. A uczeń ma zapowiedziany sprawdzian..:) Aaa jakos tak już czas był na to dojrzały:) W ramach czasu wolnego pomiedzy pracą a pracą, wykorzystując nieobecnosc Filca, połazilam po mieście i zakupilam bilety na koncert Bajora:) Co mnie straszliwie raduje!!! Gdzies tam w miescie zobaczylam znajoma twarz, ktora okazała się takim Starym Znajomym sprzed lat. Iśmy sobie pogadali chodząc po biurach podróży, bo się Znajomy na urlop wybiera. I normalnie stwierdzilam po rozstaniu, że dzieki Bogu!, iż ja nie mam takiego katastrofizmu i dramatyzmu w sobie, jak on. Jest naprawdę fajnym facetem.., ale po godzince obcowania wpadłam w stan hibernacji emocjonalnej, bo nie sposób wczuc się w takie klimaty. Wszystko na nie, wszystko złe, w

Tłuste sprawy i medycy kijami bici.

W ramach tego, że dzisiaj jest coś tłustego pochłonęlam własnie pół torebki ciastek korzennych. I zapiłam tłustą kawą. I czuje się... wcale nie tłusta!!! tylko ... spełniona:) Bo w takie tłuste dni trzeba zjesc tłuste sprawy. Na dokładkę tłustosci wybieram się dzis do Siostry, która ma upiec... pieczeń. Myślę, że taka pieczeń jest fantastycznym elementem takiego tłustego dnia. I nie bądźmy banalni, że pączki.. A odnosnie Siostry, to własnie dzwoniła, żeby opowiedziec dantejskie przeprawy u medyków, co to ją leczyć mieli, a chyba zamach zaplanowali... No bo jest tak, ona im mówi, że ma tam takie nanananaa... w sumie anginkę lekuchną, mówi do tego, że może jest w ciąży i wychodzi z receptą na lek, który ciężarnym można podawać tylko w wypadkach skrajnych! A ona żaden skrajny, bo angina lekucieńka i tą pieczeń robi... I się obie znerwiłyśmy, bo nam chcieli nieszczęscia napytać. Obie, bo mam być chrzestna mader... Niech tych medyków kule biją!!! Wczoraj dopadłam taką jedną pozycję z gatu

Wspominki.

Wczoraj Ktoś mnie sprowokował na wspominki i one mi się jeszcze dzisiaj ciągną... A zatem, zanim znowu zacznę opowieści codziennej treści, powspominam Wam nieco olenowtch historii z lat odleglejszych.   Kiedyś, tak w 5 klasie podstawowej, bardzo chciałam być nauczycielką. Potem mi znowu minęło, a potem znowu naszło. Ale wtedy, w bujnym wieku lat 12 było to mym marzeniem. Realizowałam je na młodszej Siostrze męcząc ją wiedzą ponad jej wiek. Z tego powodu wybuchały częste awantury i inne tragedie. Ale moim zdaniem wyszło jej w sumie na dobre:) Kto ja zna, ten wie, że wyjątkowo bystra wyrosła..   W klasie 7 zakochałam się w Okim. Był starszym sztywniakiem z niebieskiego bloku, ale kochalam go namiętnie długie miesiące. Miłość objawiała sie nocnym siedzeniem w oknie i obserwacją jego okien. Tudzież spacerami wokół niebieskiego bloku. Ryzykowałam wiele, bo ja bylam blok zielony i my się bardzo nie lubiliśmy. Mogli mi przecież wtłuc, ale ta milość..:)   W 8 klasie chciałam umrzeć. Pot

Blog małego miasta i odpsienie totalne.

Stało się.. Jestem odpsiona! Ale bez wielkiej euforii moi drodzy, bo ja to upsienie lubię. Pojechałam w południe do Rodziców w celach odwiedzawczo-odpsiajających. Nie obyło się niestety bez dramatu w autobusie, bo trafilam na kolejnego Kierowcę pt. NMWZZOAZMP (Niech Mi Wszyscy Zejdą Z Oczu, A Zwłaszcza Małe Psy!!!) Kierowca ów wydając podobne tamtemu dźwięki wrrrr brrrr mlask ulp mlup.. zarządał kagańca dla Suni Psa, którego było widać tylko lekuchno mordę zza mej pazuchy. OCZYWIŚCIE nie miałam kagańca, ale miałam ksiązeczkę szczepień, ba! nawet paszport! Myślałam, o naiwna!, że go tym udobrucham. A ten szału wnet dostał i nabuczał: A se pani myśli, że taka mądra? Paszport ma...tu zawiesił ironicznie głos.. a se pani nie wie, że kaganiec jest mus??? A se nie wiedzialam! Dziadu! Ale to była tylko myśl, me usta klamały pokorą, bo już widzialam w wyobraźni kolejny raz tył autobusu. Się zatem korzyłam i oczętami mrugałam delikatnie, a w myśli rosły przekleństwa, jak robaczywe śliwki..

Dziękuję

Po tym wpisie być może ktoś uzna mnie za szurniętą, ale średnio mnie to martwi, bo może i tak jest!:) Jestem dzisiaj, jak na prochach... Po 5 kawie, z bólem głowy przydeptanym jakąś przeterminowaną tabletką, po jednym serku waniliowym, bo cos nie mam mysli na jedzenie. Jestem cała zmęczona, dokucza mi to i tamto. Jestem ... No wlaśnie.. jestem dziś cała Swiatłem! Wszystko we mnie śpiewa, stoje na brzegu wielkiej wody. Wielkiej Wody Wzruszenia. Jestem cała wdzięcznoscią. Cała radością. Cała jestem dobrem. Takim od początku do końca i bez końca.. Jestem wdzięcznością za moje życie, za wszystko piekne, co mi dane, za zdrowie, za Ludzi Kochanych, za Rodzeństwo, za Mader, co piecze dla mnie ciastka. Za całe to Dobro, które mnie spotyka! Wdzięcznoscią za Sens, który znowu dzisiaj poczułam. Za celowość, za doskonałość mojego życia.   Jestem świadkiem cudów dokonujących się na moich oczach! Cudów tak maleńkich, jak kropelki rosy, takich prawie niewidocznych, delikatnych, drżących jeszc

Pierwszy występ publiczny Sfilca.

Obraz
Bohaterka dzisiejszego odcinaka jest nieco zdenerwowana. To pierwsze wystąpienie publiczne, a tu tyle filcu niewyczesanego. Mówię jej- Mała, będzie dobrze, zobaczysz... tu same miłe ludzie latają, oni Cię polubią, zobaczysz... Sfilc nie wierzy. Ukrył łeb pod poduszkę i myśli, że jest niewidoczny.. Oj ten Mały Sfilcowany Zwierz, taka niewiara w siebie... Prawda, że nie ma powodów do obaw przed zbytnią krytyką..?;)    

Gwoli ścisłości.

Proszę sobie wyobrazić, Państwo Moi Mili, taką scenkę rodzajową: Na stole kawa, przy stole Dziewczyna z rozwianym włosem, w oddali, na drugim planie Piesa. W kocu zwinięta, dla ścisłości. Dziewczyna klnie sobie w myślach, tudzież powoli się uspokaja i planuje, co by tu ugotować. Kawa stygnie. Piesa sie gapi. Jaki wniosek z tej historii? Ano taki, że najpierw z godziny wyjazdu, pierwotnie 11, zrobiła sie 13.15. Potem był wyścig z czasem, bo jeszcze okazało się koniecznym odwiedzenie banku, znaczy gotówki przybytku. Potem skok do tamwaju numerro 2, żeby przechytrzyć uciekajace minuty i zdążyć na środek komunikacji wspomniany. Ale, jak to w życiu bywa, nic nie może być ot takie sobie proste, więc  dwie głupiutkie dziewczyny wysiadły jeden przystanek za wcześnie. Tutaj dopiero zaczęła się walka nierówna. Sunia Pies- krótkie nogi i przerażenie na całym ciele szybkością, Dziewczyna-cholernie cieżka torba(wypchana modlitewnikami po babci i chałwami dla mamy), beret zsuwający się na oko

Nieuległa pokusie Olena i Pies, który jedzie na ferie:)

Chciałam dziś napisać coś innego... reflksyjnego jakiegoś np... Ostatnio piszę same codzienniki. Ale mi właśnie postanowienie zdechło, poniewż późna pora i zmeczenie skutecznie zniechęcają. Miałam w ciągu dnia moc przeróżnych przemyśleń o życiu, przemijalności, dramatach ludzkich. Naprawdę je miałam. Tak sobie w autobusach na ludzi spoglądałam i próbowałam wyczytać im z oczu, jacy są, jakie maja życie, czy są szczęśliwi. Kilka osób odśmiechnęło się na mój uśmiech, ktoś spojrzał spod byka.. Komuś bardzo ciężko było wejsć do autobusu, bo.. był na wózku inwalidzkim.. Młodzież przeklinała, staruszce trzęsły się dłonie przy kasowniku, dziecko darło się, że chce cukierka. Takie życie. Życie pomiędzy rankami a wieczorami. Życie u mnie szybkie i zabiegane, a u kogoś innego być może smutne i puste. Życie. Jak sprawić, żeby zdąrzyć żyć pięknie? Jak rozpoznać, czy na pewno żyję tak, jak byłoby najlepiej? Nie wiem. Ale myślę, że nie ma na to przepisu, ani instrukcji obsługi, więc jej nie szuka

Polowanie na blokersów.

A dzisiaj na przykład dzien minął bardzo miło! Jak zwykle szybko, jak zwykle w biegu, ale za to jakże szlachetnie:) W dobrym nastoju powitałam starych mych uczniów, co kontynuują naukę. W nastroju wyśmienitym wyszłam od Pani Fryzjerki, co mnie ucięła delikatną, acz sprawną dłonią. (Wyglądam bardzo dobrze, moim skromnym, nieco tylko subiektywnym zdaniem.) Co jednak najbardziej docenilam w Pani Fryzjerce, to fakt, że dokonała zamachu na me piękne włosy w przeciągu śmiesznej... jednej niecałej godzinki. W przeciwienstwie do niej Poprzedni Pan Fryzjer potrzebował na to godzin dużo więcej. I gadał, jak wściekły przy tym, czego okropnie nie lubię. Nie lubię, kiedy Fryzjer udaje przyjaźń. Moja Pani Fryzjerka milczała. Wracając z pracy w godzinach późnopopołudniowych, nawet takich wczesnowieczornych rzeklabym, umyśliłam sobie, że jak przyjdzie Siostra( jak się umówiłyśmy), to zrobię poprawiny walentynek, co były głupie, jak wiecie... W podskokach zatem zrobilam zakupy spożywcze tudzież wal

Romantyczne Walentynki

Opowiem Wam, dlaczego nie lubię Walentynek. Po pierwsze i ostatnie dlatego, że spedzam je sama. No nie, przesadziłam- z Sunią Psem. Wszystko inne jest super! Pracowalam do 20, uciekł mi autobus, uciekł mi tamwaj, wszyscy się ściskali, bleeee.... Po ucieczce pierwszego środka komunikacji miejskiej postanowilam wsiąśc do drugiego i udac się na zakupy. Drugi też dał dyla. Więc postałam sobie w intymnej atmosferze sciskających sie par i poczekałam na kolejny. Dojechawszy do marketu tesco postanowiłam zakupic sobie wielkie ilosci produktów wysokokalorycznych i kurczaka dla Suni. Okazało sie jednak, że nie upasę pupy, za przeproszeniem, bo nie miałam ze sobą karty do bankomatu, kantor był nieczynny, a w portfelu oszałamiająca suma złotych 12. I kiku żółtych. Przeklęłam sobie siarczyście jakem dama i postanowilam zaszaleć wydając całość. Ale i to nie było łatwe. W dziale mięsnym zbrakło kurczaczych części ciała, a mnie odechciało się wszystkiego. Zakupiłam zatem: 2 parówki drobiowe, 2 śl

M jak mam problem z dvd

Szwędam się dziś nieco otumaniona wczorajszym długim siedzeniem w noc.               Z Bratem! Dla ciekawskich:) Patrząc na Sunię Psa, co leży, jak mały dywanik u mych stóp, dochodzę do wniosku, że pójdę za chwilę w jej slady.. Znaczy nie na podłogę i nie, jak dywanik, ale w Krainę Ciepłego Snu się udam. Przed chwilą, z powodu powyższego otumanienia, obejrzałam M jak miłość i kolejny raz stwierdziłam, że film ten jest .. hm hm.. Jakiś starszy pan zabrać się chce za Muchę, która wielkimi oczyma tak patrzyła, że tooooo pan jest tymmmm??? To nie na moje nerwy, nie dziś! I na inne dni też nie koniecznie:). Zaraz zapakuje gaz w kieszeń i wyjdę na spotkanie wszystkim blokersom osiedla, a po powrocie raz jeszcze spróbuję uruchomić film na dvd. Próbowałam już przed M jak..., ale mi nie wyszło. Znaczy wyszło, ale bez polskiego języka i się zdenerwowałam straszliwie. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że byłam przed obiadem, czyli generalnie zła, zmierzę sie z tym fantem noch mal..:) Czyli ży

Na łatwiznę... albo na śmiech?;-)

Mąż z żoną kochają się w sypialni. Nagle słyszą pukanie do drzwi. Żona woła przestraszona "To mąż!", na co mąż prędko wskakuje pod łóżko. Po chwili wychodzi i mówi: "Chyba oboje jesteśmy przewrażliwieni..."   Lekcja religii. Katachetka pyta: drogie dzieci, kto z was wie co to jest? Rude, z ogonkiem i skacze po drzewach w parku. Wstaje Jasio i lekko zblazowany odpowiada: -na moje oko to wiewiorka, ale jak znam siostre to pewnie Jezus.   Puk, puk! - Kto tam? - Ja do Jarka. - A ja kombajn!   Na typowo wiejskiej zabawie chłopak podchodzi do dziewczyny: - Cześć, czy mogę prosić Cię do tańca? - Tera nie...Ale się dowiaduj!   Idzie pogrzeb. Tragarze niosą trumnę przekręconą na bok. - Kogo chowają? - pyta przechodzień. - Teściową - odpowiada jeden z żałobników. - A czemu trumnę niesiecie bokiem? - Bo jak ją przekręcić na plecy, to zaczyna chrapać.   Mąż do zmywającej żony: - co tak skrobiesz po teflonie? - sam jesteś poteflon - odcięła się .   Stoi sobie mała, p

Jak mi nastrój zakłócili tacy jedni.

-ELEMELE KURWA KUP SE WIECZKO NAĆPAJ Z DECZKO!!!!! BLEE BLEE KURWA SEE DO LIDERA PRAJSA SKOCZYM!!! EEE MAŁAAA EEELEMELLLE KURWA... Przepraszam najmocniej za słownictwo, ale to tylko cytat naszego młodego pokolenia, co nowy świat ma zbudować... Już tłumaczę: Wcale nie taki miał być ten wpis. Miał być taki pachnący olejkami i świecący swieczkami.. Jako, że cały dzień szalałam z MOPem tudzież innym oprzyrządowaniem Oleny Pomiatającej, wieczór zaplanowałam iście relaksacyjny( po trosze dlatego, że około 30tki po takim miotaniu mogą zaboleć plecki np). Wynychrałam jeszcze jedno Zwierciadło nieczytane, muzykę piękną uskuteczniłam, wyżej wspomniane zapachy i świetlistość i... postanowiłam szybko wyskoczyć jeszcze z Sunią Psem.  I to właśnie tam wybiły mnie z mojej prawie zrelaksowanej orbity owe porykiwania. Było ich dwóch, gdyby nie te świńskie pochrząkiwania, możnaby rzec- ot normalni ludzie w około moim wieku, mnie podobni..  Ale te ryki miały miejsce! Tym samym zdyskwalikować musiała

Łańcuszek szczęścia. Od Krysi.

Gdy byłam młodsza ważyłam parę kilo mniej. Nie potrzebowalam wciagac brzucha, gdy mialam na sobie obcisla sukienke. Dzisiaj jestem juz starsza i moje cialo sie wyzwolilo. Istnieje pewna forma elastycznego komfortu, tam gdzie kiedys byla talia. Wloskie buty musza byc wieksze o dwa numery, zebym w ogóle mogla wsadzic je na nogi, a krok w rajstopach zbyt czesto znajduje sie na poziomie kolan. Zrozumialam jednak, ze nie ma znaczenia, jesli cos złego się przydarzy albo jak czarny jest dzisiejszy dzien: Zycie idzie dalej i jutro bedzie lepiej. Zrozumialam, ze o czlowieku duzo swiadczy jak sobie radzi z tymi 3 rzeczami: 1. Deszczowy dzien 2. Zagubiony bagaz 3. Splatane lancuchy z lampkami na choinke Zrozumialam, ze obojetnie, jaki ma się stosunek, do rodzicow i tak teskni sie za nimi, gdy juz ich nie bedzie. Zrozumialam, ze zarabiac dobre pieniadze i móc sobie pozwolic na wiele rzeczy to nie to samo, co miec dobre zycie Zrozumialam, ze zycie daje czasami jeszcze jedna szanse. Zrozumialam

Słonecznikojadacz

Obawiam się, czy moja Piesa nie dostanie jakijs deprechy..:) Już dawno nie bywała tyle sama w domu, co teraz. No cóż, co nas nie zabije... A mnie dni uciekają, jak wystraszone króliki. Biegam tu i tam, jadę to w jeden, to w drugi koniec miasta, wracam w międzyczasie do Suni.. Ale jest dobrze!:) Wolę nadmiar zajęć i pracy, niż ich brak. Zadania do wykonania zawsze bardzo mnie mobilizują, na wszystkich płaszczyznach. Ciekawe jest to, że czasem wystarczy lekki podmuch i młyńskie koło naszej codzienności samo się napędza.. Jako, że jutro mam wolne zaplanowałam czynności iście domowe typu pranie, sprzątanie, olenopielęgnowanie:), bo ja teraz wsród ludzi sie obracam, muszę wyglądać:) I niekoniecznie, jak struś pędziwiatr.. Dzisiaj niewiele, ale chciałabym jeszcze poczytać sobie, a za chwilkę będę na to zbyt zmęczona. Zatem z życzeniami dobrej nocy wracam do czynności sprzed blogopisania, czyli do karmienia Suni słonecznikiem:)  

List do M.

Moja Kochana Siostro, dzisiaj napiszę tylko do Ciebie, bo jesteś najlepszą Siostrzyczką i Przyjaciólką. Ty wiesz, dlaczego piszę... Piszę, bo jest mi smutno, że wszystko się kiedyś kończy. Kończy się długi dzień pracy, kończy cukier w cukiernicy, mleko do kawy się kończy i pewne etapy się kończą. Tak coś mi się mocno wydaje, że kończy się właśnie taki etap naszego życia. Wspólnego życia. Dorosłyśmy Siostrzyczko i już sama nie wiem, czy to dobrze, czy źle. Wiem, wiem- dobrze.. tak być musi, tak jest normalnie. Norma:) Pamiętasz, jak krzyczałam na Ciebie za te zielone spodnie?:) Ile razy doprowadzałyśmy się do szału, wkurzałyśmy niemiłosiernie, wyzywałyśmy... A pamiętasz, w jakim szoku byłaś, kiedy dowiedziałaś się, że ja tą zabawkową pralkę automatyczną wcale nie wygrałam w szkole, tylko sama sobie kupiłam? Za świśnięte mamie pieniążki:) To było nie lada przeżycie, prawda? Po 20 latach odkryć taką prawdę.. I pamiętasz te wszystkie lata, kiedy byłyśmy tak daleko. Kiedy tak bardzo

O Miłości nigdy za wiele.

 Miłość jest wtedy... ,gdy leżę koło Ciebie i przytulam się... Miłość jest wtedy... , gdy rozpoznaję Twoje kroki na schodach... Gdy kocham się z Tobą na plaży i dotykam Twojej skóry oblepionej piaskiem... Gdy we włosach Twoich wyczuwam zapach morza... Gdy wiem, że nie śniłem o nikim innym jak o Tobie,  I stają się niebem Twoje oczy... a usta chlebem. Gdy widzę cię w kolorach sepii , leżącą na mokrym piasku... Miłość jest wtedy... , gdy wiem co Cię denerwuje... Miłość jest wtedy... , gdy Twój zapach na ulicy odnajduje.. Gdy siedzisz mokra na kamieniu i przytulam cię nagą ,bo Ci zimno. Gdy między mokrymi puklami Twoich włosów umiera słońce... Gdy wiem, że tylko Tobie ufam i tylko ty mnie akceptujesz... I stajesz się kamieniem u szyi... i skrzydłami u ramion  Gdy przeszywasz mnie niebieskim kolorem, wylewając słone łezki.  A tak naprawdę , to miłość jest wtedy gdy stajesz się moim przyjacielem i zrobił bym dla Ciebie tak wiele...   Miłość jest wtedy... ,gdy słucham Twego

Gwiazdy jak lampki nocne.

Siedzę sobie i czytam. I jest mi baaaardzo dobrze. I pomyślałam, że się ta radością podzielę, bo jakby nie było nie każdego dnia dostaje się pracę i ma uczucie, że wszystkie gwiazdy na niebie świecą tylko dla mnie:) Jakoś tak:) Wczoraj usłyszałam parę mądrych zdań na kazaniu i znowu coś się odblokowało. Pan Bóg znowu przytulił. A może to ja dałam się przytulić..?:) Na codziennej drodze do celu popełniamy wiele błędów, jak Abraham, co przez 4 błedy plątał sie 25 lat.. , a największym z nich jest zwątpienie. W sens i wiarę. I ja ostatnio tak własnie nieco wątpilam. Nie, żeby jakiś dramat, moje wątpliwosci są raczej nieme, ale są. Ale od wczoraj znowu czmychnęły w las, przegnałam na cztery wiatry!:) I jest znowu to uczucie, że wszystkie gwiazdy... Przeczytałam akurat taką myśl i własciwie dlatego pisze, bo warta utrwalenia:   " Według mnie największa odwagą jest życie w stanie zadowolenia. Smutek to ogromne tchórzostwo. Do tego, aby być nieszczęśliwym, nic nie potrzebne. Każd

Czas wolny od trosk...

Właśnie rozmyślam o formach spędzania czasu wolnego. Przeze mnie rzecz jasna. Jest niedziela, dzień wolny, z reguły. To chyba takie dni określamy czasem wolnym? A więc, kiedy ktos pyta mnie, jak organizuje sobie czas wolny rekreacyjny, to sięgam myślą do takiej sobie właśnie niedzieli. I co..? I chyba jestem banauza kulturalny. Ot co! Nie zrobiłam dziś jeszcze niczego takiego, co godne opowiesci byłoby. Nic eleganckiego, nic kulturalnego, ba! nawet kulinarnego nie zrobiłam... Straszne! Jak Wy spędzacie wolne dni moi znajomi w blogach? Opowiem pokrótce co zrobilam dziś, może to naświetli nieco dramat mych rozważania: Rano galopik delikatny z Sunią, jeszcze w dresikach, potem zrobienie Oleny na wyjscie, potem wyjscie do koscioła, nabożeństwo 2 godzinki, kawka po.. godzinkę, potem galopik do Bratowych na obiadek, tam godzinka ploteczek rodzinnych, krótki spacer z Bratem i Bratankiem, galopik do domku, spacerek z Sunią po parku+rzucanie patyków i skoki na trzech nogach, potem obdrapa

Kaduki, Rudolf i wyrzuty sumienia.

Wszem i wobec donoszę, żem ozdrowiała! Jeśliby miało to komu zmartwień zaoszczędzić:) Przekichałam już, co było do przekichania, nosek miałam czerwony jak Rudolf Renifer, a teraz jest jeszcze nieco odrapany. Taka patyna chorobowa.. Z tymczasowego braku innej opcji wracam do nauczania, choć nie powiem, żebym tego robić nie lubiła. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal wysyłam 2 miliony cv-ek co kilka dni i dzwonie tu i ówdzie. Właśnie spakowałam torbę wyjazdową i wybywam do jutra. Jadę do Dziadka, co to u niego 100 lat już nie byłam. Właściwie, to jadę do Cioci K., która tam teraz pomieszkuje i to z Nią zamierzam pogadać. Z Dziadkiem niebardzo można pogadać, bo kłapią mu zęby i ma generalnie tylko jedną taśmę- o kadukach. Kimkolwiek nie byli ci kaducy, słyszałam te okrzyki już tyle razy w życiu, że nie muszę po raz kolejny:). Biorę rzecz jasna Sunię, się wyskacze Pies jeden mały po podwórku. Pochłaniam właśnie serek homogenizowany waniliowy, za którego przyczyną mnie pochłaniaja wyrz

Modlitwa

 Okudżawa Bułat   Dopóki nam ziemia kręci się, dopóki jest tak czy siak Panie ofiaruj każdemu z nas, czego mu w życiu brak Mędrca obdaruj głową, tchórzowi dać konia chciej Sypnij grosza szczęściarzom....i mnie w opiece swej miej    Dopóki ziemia obraca się, O Panie nasz, na Twój znak Tym, którzy pragną władzy, niech władza ta pójdzie w smak Daj szczodrobliwym odetchnąć, niech raz zapłacą mniej  Daj Kainowi skruchę.... i mnie w opiece swej miej.   Ja wiem, że Ty wszystko możesz, ja wierzę w Twą moc i gest Jak wierzy zabity żołnierz, że w siódmym niebie jest Jak zmysł każdy chłonie z wiarą, Twój ledwo słyszalny głos Jak wszyscy wierzymy w Ciebie, nie wiedząc, co niesie los.    Panie zielonooki, mój Boże, Jedyny, spraw - Dopóki na ziemia toczy się, zdumiona obrotem spraw Dopóki nam czasu i prochu wciąż jeszcze wystarcza jej - Daj każdemu po trochu.....i mnie w opiece swej miej.