Gwoli ścisłości.
Proszę sobie wyobrazić, Państwo Moi Mili, taką scenkę rodzajową:
Na stole kawa, przy stole Dziewczyna z rozwianym włosem, w oddali, na drugim planie Piesa. W kocu zwinięta, dla ścisłości.
Dziewczyna klnie sobie w myślach, tudzież powoli się uspokaja i planuje, co by tu ugotować. Kawa stygnie. Piesa sie gapi.
Jaki wniosek z tej historii?
Ano taki, że najpierw z godziny wyjazdu, pierwotnie 11, zrobiła sie 13.15. Potem był wyścig z czasem, bo jeszcze okazało się koniecznym odwiedzenie banku, znaczy gotówki przybytku. Potem skok do tamwaju numerro 2, żeby przechytrzyć uciekajace minuty i zdążyć na środek komunikacji wspomniany.
Ale, jak to w życiu bywa, nic nie może być ot takie sobie proste, więc dwie głupiutkie dziewczyny wysiadły jeden przystanek za wcześnie.
Tutaj dopiero zaczęła się walka nierówna. Sunia Pies- krótkie nogi i przerażenie na całym ciele szybkością, Dziewczyna-cholernie cieżka torba(wypchana modlitewnikami po babci i chałwami dla mamy), beret zsuwający się na oko i Piesa próbująca w międzyczasie zapolować na kaczki...
I biegniemy...
Biegniemy....
Dyszymy obie... biegniemy...
Dobiegamy, autobus stoi, jeszcze minuta, jeszcze kilka metrów.. Jest! Udało sie! Wpadamy z uśmiechem na ustach wołając: Do W. poroszę i dla tego Nieszczęścia, jeśli trzeba..
I tu uśmiech zostaje zabity!
Spojrzeniem podłym, ochydnym, obleślnym.. i słowami takiemy:
- A TO NIESZCZĘŚCIE TO GDZIE MA KAGANIEC?! brrr wrrr uchp ochlp wrrr brrrwwrr - takie obrzydliwe odgłosy temu towarzyszyły..- A KARTA SZCZEPIEŃ JEST?!!! brrr ochlp ulp wrrr mlask ble...
MÓJ PIES SUNIA SZLACHECKA I KAGANIEC???!!! NIGDY!
A szczepień zapomniałam... buuuu...
Był tak podły i obleśny i okropny ten dziad niemiły, że oszczędziwszy sobie wiochy przy ludziach powiedziała Dziewczyna słów kilka na temat jego kultury i dobrej woli(co jej nie ma) i krokiem dumnym i paradnym oddaliła się. Z Sunią Psem vel Filcem, dla wtajemniczonych.
Jak się już oddalila to się prawie pobeczała, bo taka wściekła była na dziada, ale się opanowała, zadzwoniła do Rodziców i wróciła do domku.
Całą drogę tłumaczyła Dziewczyna Psu, że na ferie pojedzie, ale dopiero w poniedziałek. I że właściwie fajnie mieć takiego małego Filca i go wcale nigdzie nie wywozić.
Bo małe Filce są najlepsze, jak są w pobliżu, a kawa jest najgorsza, kiedy wystygnie... Miłego dnia, udaję się po nową..
Moja droga Pani proszę nikomu nie mydlić oczu, że kaganiec, karta szczepień i kierowca. Rozstać się Pani nie chciała z panną Filcową ot co!!!;))
OdpowiedzUsuńnoooo dobraaaa:), masz rację:), a te wszelkiej maści rekwizyty wymyślilam dla wiarygodności historii.. aha, obleśnego paskudnego kierowcę opłaciłam rzecz jasna, żeby był wyjątkowo odpychający..:)
OdpowiedzUsuńo to wredny i wstretny dziad... tak jakby mu to roznice robilo... jesoooo... jakcy Ci ludzie czasami sa bezduszni... trzeba bylo go spytac gdzie jego kaganiec i karta szczepien... bo z tego co piszesz to wscieklizne mial na 100 % ... ;o) ...
OdpowiedzUsuńCzego to kobieta nie zrobi z i dla miłości! ;)))))
OdpowiedzUsuń:)))) a wiesz, że o tym nie pomyślałam..., a szkoda, bo wsciekły był, a szczepien pewnie nie miał.. i byłoby po równo:) paszczak jeden!
OdpowiedzUsuńno ba! my kobiety jesteśmy mistrzyniami w knuciach miłosnych..:)
OdpowiedzUsuńWiem coś o tym Wy...............Knowaczki i Kręcicielki! ;))
OdpowiedzUsuńA tak sunia spędzi weekend w zaciuszu domowym ,ona pewnie by dziadowi podziękowała :-))
OdpowiedzUsuńKto ją tam wie..:) Zaczekaj... wrrr drrrhau hau chrup chrup hrrr brrrr....przeszkodziwszy Suni w chrupaniu kości preparowanej, zapytałam, co ona na temat..BŁOGOSŁAWIONE NIECH BĘDĄ DZIADY!!! powiedziała..no i miałeś rację:)ps. dziękujemy za skuteczne odchudzenie, a tym samym zrobienia pierwszego kroku na drodze kariery Filcu Fotomodelki:)
OdpowiedzUsuń