Słonecznikojadacz

Obawiam się, czy moja Piesa nie dostanie jakijs deprechy..:) Już dawno nie bywała tyle sama w domu, co teraz. No cóż, co nas nie zabije...

A mnie dni uciekają, jak wystraszone króliki. Biegam tu i tam, jadę to w jeden, to w drugi koniec miasta, wracam w międzyczasie do Suni.. Ale jest dobrze!:) Wolę nadmiar zajęć i pracy, niż ich brak. Zadania do wykonania zawsze bardzo mnie mobilizują, na wszystkich płaszczyznach. Ciekawe jest to, że czasem wystarczy lekki podmuch i młyńskie koło naszej codzienności samo się napędza..

Jako, że jutro mam wolne zaplanowałam czynności iście domowe typu pranie, sprzątanie, olenopielęgnowanie:), bo ja teraz wsród ludzi sie obracam, muszę wyglądać:) I niekoniecznie, jak struś pędziwiatr..

Dzisiaj niewiele, ale chciałabym jeszcze poczytać sobie, a za chwilkę będę na to zbyt zmęczona. Zatem z życzeniami dobrej nocy wracam do czynności sprzed blogopisania, czyli do karmienia Suni słonecznikiem:)

 

Komentarze

  1. Umów sunię do psychanalityka ,poszczekają razem i już będzie lepiej :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Myśl przednia, zaraz omówię ja z Sunią..;) wiesz o wszystkim należy rozmawiać:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. no dokładnie ,to poszczekajcie sobie tak od serca :-))a chwili melanholii może jakieś delikatne wycie w duecie ....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię