List do M.
Wiem, że bywa różnie. Że miewamy dni dobre, gorsze i te koszmarne też. Że czasem potok przykrych słów trudno jest powstrzymać, choć wiemy, że są niesłuszne. Nie do końca słuszne. Niewspółmierne do sytuacji. Każdemu z nas chwilami wydaje się, że obok nas powinien być ktoś inny. Że nasze oczekiwania nijak mają się do rzeczywistości. Drobne codzienne sprawy urastają do wymiarów wielkich czarnych dziur. Które wyciągają z nas całe uczucie, siły i wiarę. Ale sam mi zawsze mówisz, że nie wiadomo, co jest po drugiej stronie czarnej dziury. Może inny wymiar? Myślę, chcę wierzyć, że tak jest. Że po każdym wchłonięciu nas przez czarną otchłań rezygnacji przenosimy się w inny wymiar. Do kolejnego świata, kolejnego etapu dojrzałości... Nie wyobrażam sobie, żebym miała ogarnąć to wszystko bez Ciebie. Ten cały ład i nieład. Tą codzienność, obowiązki, zmartwienia, radości i marzenia. W pojedynkę nie mam na to siły, choć ciągle mówię, że mam. Potrzebuję Ciebie, jak pomidor tyczkę. Jak rybki wodę. Jak p