Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2014

List do M.

Wiem, że bywa różnie. Że miewamy dni dobre, gorsze i te koszmarne też. Że czasem potok przykrych słów trudno jest powstrzymać, choć wiemy, że są niesłuszne. Nie do końca słuszne. Niewspółmierne do sytuacji. Każdemu z nas chwilami wydaje się, że obok nas powinien być ktoś inny. Że nasze oczekiwania nijak mają się do rzeczywistości. Drobne codzienne sprawy urastają do wymiarów wielkich czarnych dziur. Które wyciągają z nas całe uczucie, siły i wiarę. Ale sam mi zawsze mówisz, że nie wiadomo, co jest po drugiej stronie czarnej dziury. Może inny wymiar? Myślę, chcę wierzyć, że tak jest. Że po każdym wchłonięciu nas przez czarną otchłań rezygnacji przenosimy się w inny wymiar. Do kolejnego świata, kolejnego etapu dojrzałości... Nie wyobrażam sobie, żebym miała ogarnąć to wszystko bez Ciebie. Ten cały ład i nieład. Tą codzienność, obowiązki, zmartwienia, radości i marzenia. W pojedynkę nie mam na to siły, choć ciągle mówię, że mam. Potrzebuję Ciebie, jak pomidor tyczkę. Jak rybki wodę. Jak p

Oby było

Kolejny rok zatoczył koło. Wczoraj Wigilia, dziś Boże Narodzenie, za tydzień Nowy Rok... I mogłabym tu napisać kilka okrągłych zdań o przemijaniu, cudowności, zwyczajności i piernikowych babeczkach, których napiekłam, jak wzorowa gospodyni. Mogłabym porozważać miniony czas i wymienić to, co było dobre, złe, przestraszające i nijakie. Mogłabym opisać, kto wzbudził moje ciepłe uczucia w tym roku, a kto zawiódł. Mogłabym zrobić podsumowanie rodem z fb, ale..nie zrobię;) Napiszę tylko krótko- cieszę się, że jestem, że ktoś mnie kocha i ja kogoś też. Cieszę się, że jeszcze się nie kończę, że mam z kim pogadać wieczorem po każdym dniu i kogo przytulić rano. Że mam komu powiedzieć: boję się. Cieszę się, że każdego dnia oswajam siebie i uczę się sobie wybaczać. I tego życzę Wam z okazji dzisiejszego, i nie tylko, dnia. Żeby wszystko było do zniesienia. A czasem nawet super fajne.
Najtrudniej jest spełnić obietnice złożone samemu sobie. Szczególnie te wypowiedziane szeptem lub pomyślane w tajemnicy przed wszystkimi. Nie ma nikogo, kto mógłby poczuć się rozczarowany lub dotknięty tym, że ich nie dotrzymaliśmy. Pomijając nas samych i zapominając o naszym sumieniu. Ale my siebie zawsze przed samymi sobą jakoś zgrabnie i przekonywająco usprawiedliwiamy, wymyślając na poczekaniu "utrudnienia", "przeszkody", "niezależne od nas warunki obiektywne", "opór materii" i tym podobne. A sumienie? Sumienie jest jak stal i trzeba je hartować.. J.L. Wiśniewski

Scenki z życia

Scenka 1. - Zaczekaj mamo, no czekaj.. no już! To jest mój pies Piorun, to kot Zuzia i jej córka Zuśka. Aaaa.. zaczekajcie jeszcze.. mamy tu jeszcze mamę Pioruna- Sabę! Oto Saba! To jest mój pokój, mam tu ulubione zabawki, chociaż teraz nie mam nic akurat ulubionego. Teraz muszę zająć się brudną bombą, bo inaczej za 10 minut zniknie cały świat. - A powiesz, kim chciałbyś być? - Nie wiem w sumie. Kiedyś chciałem być kosmonautą, ale teraz chce być reżysyrae.. oj.. reżysarem.. reży.. - Reżyserem? - Tak, właśnie tak, reżyserem! I filmowałbym wiadomości z Ukrainy i opowiadał o wojnie. - A kogo lubisz w przedszkolu? - Maksa, Wojtka i Sarę. I się z nimi chcę bawić, ale jakoś nam ciągle nie wychodzi. Mówimy- dziś będziemy się bawić w kucyki Pony, dziś, a potem znowu nie wychodzi. Ale widziałaś, jak mnie dziś żegnali w przedszkolu? Wszyscy mówili: do widzenia Wojtek, do widzenia! A ja jeszcze osobno mówiłem: do widzenia Sara. (Zawstydzony) - To na koniec powiedz jeszcze, co jest najważniejsze,
Kolejna noc w plecy. A można też powiedzieć: jak zajebiście, że minęła, że już jest ranek, kawa i muzyka piękna!!! :) https://www.youtube.com/watch?v=LKJZQ7dbu14&sns=fb https://www.youtube.com/watch?v=bcQwIxRcaYs https://www.youtube.com/watch?v=J74Y6kDDTkM

Conocność

Pobyt na oddziale neurologii zostawia w człowieku ślad. W różnej postaci.. Są to ludzie, których się tam poznało, ludzie, których się tam widziało, dobro, którego się doznało i strach, z którym przyszło się zmierzyć. Człowiek widzi smutek, bezradność, akcję przywracania życia, duszenie się młodej dziewczyny, słyszy charczenie starych, sparaliżowanych ludzi. Człowiek napatrzy się na taki teatr życia od kulis, że trudno nie stawiać sobie pytań o sens seansu premierowego i końcowego w jednym.. Człowiek okupia każde badanie takim zamkniętym w sobie strachem o wynik, że jak on przychodzi nawet dobry, to człowiek popłakuje w poduchę, bo go nerwy zawodzą. Wynik zaś niedobry kamienieje mu w środku, jak spiż. Że co teraz? Człowiek wraca do domu skamieniały i głupio tęskni za oddziałem, bo tam było mu jednak jakby lepiej. Tam był wolny od mierzenia się z codziennością. Codzienność bowiem wzywa człowieka do wzięcia się w garść i zakupienia gwiazdy betlejemskiej w eleganckiej lidlowskiej cenie. Co