Upsiona i zakręcona

Znowu się upsiłam:) Mały czarny Filc jest curyk, znaczy w domku:) Śpi sobie na kanapie zawinięty w ręcznik, bo się umęczył drogą, jako niechciany pasazer.. No, bo rzecz jasna znowu mnie o ten durny kaganiec męczyli!!! Alem nieugięta i przemyciłam Piesa bez kagańca. Przemycenie kosztowało mnie ochydne plamy na kurtce, bo wnosiłam Sunię na ręku, jako małe niegroźne zwierze. Udało się, ale obie ledwo żyjemy. Jak się mała wyspi pogadam z nią o tym kagańcu.. może jednak..:)

Odwiedziłam dziś Moją Przyjaciółkę i jej chorą Mamusię i powiem Wam wszystkim, że jesli jesteście zdrowi, to nie ważcie sie na nic narzekać.. Nie da sie opisać, ani poczuć smutku i tragedii, jaka się tam rozgrywa. Dla mnie ta Mama była zawsze, jak Druga Moja Mama, więc to, co czuję, to wielka łza i pytanie... dlaczego?

Mam tyle szczęścia w życiu, ze chwilami mnie to krępuje. Mam wszystko, czego potrzebuję i wypełnia mnie Boża Radość i Łaska. Mam zdrowie, rozum, ręce do pracy, kilka talentów, kochanych Rodziców, cudowne Rodzeństwo, Sunię..

A teraz mam jeszcze Mojego Czarodzieja.. To najlepsze, co mam i najpiękniejszy prezent na zbliżające się urodziny:) Aleś mi Panie Boże upasował:)

I ja wiem, że gadam tu ostatnio, jak nawiedzona jakaś:), ale ja tak gadam wszędzie! Nie tylko Wy jesteście ofiarami szcześliwości Oleny:) Poza tym jestem cala normalna, tyle, że zakrecona. Jutro przyjezdża Czarodziej i zakręcę się jeszcze bardziej!!! Ale zanim to nastąpi udamy się z Sister dziś wieczór do przybytku ciała i się odfitnesimy. Nie, żeby to taka konieczność była, bo obie boskie ciała jesteśmy, ale to dobrze brzmi!:) Ha!

Jeszcze nie na temat powiem, że Mader moja kochana usłyszawszy dziś, że śniadań nie jadam zapodała mi książkę jazzi pt Przyjemne odchudzanie, która to traktuje o bulimii i anoreksji:))) Kocham moją Mader!!! Jest Si i Jazzie i cool... razem wszystko do kwaratu!:)

 

A Czar na to, że on nie pies i nie na kości... Mój Czar Kochany:)

Ale fitnessić i tak mam się zamiar!

Komentarze

  1. ~szaaa...manka6 marca 2006 10:47

    Fittneś się ile wlezie na zdrowie i urodę! Też czuję się uprzywilejowana tym szczęściem, które mam wokół siebie. Dziękuję za nie, ale też sobie myślę niekiedy: czy tak dobrze może być zawsze?

    OdpowiedzUsuń
  2. ~http://surima.blog.onet.pl6 marca 2006 13:18

    "Fitness".... Na sam dźwięk tego słowa robi mi sie słabo... Wczoraj 3 godziny męczarni, przedwczoraj jeszcze więcej =) modle sie zebym mi ktoś znowu nie wpadł na pomysł z "kształtowaniem sylwetki", bo za niedługo nie bede miała co "kształtować" =P

    OdpowiedzUsuń
  3. heyka!mam nową notkę, a póki co to pozdrawiam gorąco:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię