Obiad bezdotykowy
Rodzina, to bardzo praktyczna sprawa, Moi Drodzy..Naprawdę:)
Z podejsciem lekuchno sprytnym, tudzież wymiennym, można np zagwarantowac sobie obiad w oba dni weekendowe całkowicie bezdotykowo:)
Bezdotykowo, to jest określenie, które jakiś czas temu wpędziło mnie w konsternację. Uwidziałam mianowicie Bezdotykową Myjnię Samochodową i... mnie to przerosło wyobrażeniowo. Musieli Brat ze Szwagrem tłumaczyć:)
Ale wracając do obadów bezdotykowych...
Handel zamienny kwitnie! W sobotę obiad za pilnowanie Bratanka, w niedziele obiad, za poniedziałkowe farbowanie włosów Siostrze:) Ha!
Co wcale nie znaczy, że wczoraj, po powrocie do domku, nie sprzątałam chaty do 22.30.. Bo po tygodniu pracy przychodzi czas.. pracy, a skoro ktoś się po Rodzinie rozbija, to tak ma..
Bratanek jest już jazzie Chłopak, całe dwa lata!:) Mówi: ciocia ti to ti T A T A!!!.. Szarpiąc przy tym polara, w którego się ukryłam przed chłodem wieczornym. Bo to polar JEGO OJCA! był.. Omatko! Jakże ja mogłam:)
Potem jeszcze pyskował w wannie małej żółtej, że on tam mleko chce pić, ale ciotka nieugięta zgody nie wyraziła. Dostał, na powetowanie strat emocjonalnych, statek, kapitana, załogę i żabę. Prawie wszystkie zginęły śmiercią marną w sztormie nożnym..
Generalnie jednak było oki. Trudy uwieńczone przytuleniem w drodze do wanny. Jest dobrze!
U Siostry natomiast, wczoraj pół dnia tam pleśniałam, było.. hmm.. domowo..
Najpierw obiadooo przepyszne absolutnie bezdotykowe, potem deserooo paszczodotykowe tylko, potem ciasto, co je wyszarpałam w Zetce, ostatni kawałek Alpejskiej( Mordercze ilości kalorii!!!).
A potem...
:))))
Szwagier gdzieś wybył, a my... w polary chop! na łóżko chop! pod kocyk chop! i gadu gadu gadu...:)))))
I Siostra mówi: Słuchaj, nie wolałabys, żebyśmy tak sobie tu znowu razem mieszkały i żadnych Chłopów nie miały?
He???!!!!!!
NIE!!! :))))))
Jutro przyjedzie Czarodziej lalala...:)
A to sprytna z Ciebie bestia bezdotykowo-dotykowa ;))
OdpowiedzUsuńno ba!:) ostatnie podrygi kuchni-bezdotykowe moje:) potem będzie już kierat.. słodki zresztą bardzo:)
OdpowiedzUsuńJa co niedzielę zaliczam bezdotykowo obiadko - podwieczorki u Rodzicieli kochanych. Rodzina - dobra to sprawa. Ale zamiast faceta - oj, co to - to juz nie!
OdpowiedzUsuńdlatego się tak tym bezdotykowo delektuję, bo już niedługo.. bedę sama garów dotykała :))) na niedzielkę gotowała, Czarodziej się załapie rzecz jasna:)pozdr
OdpowiedzUsuń