Drożdżówka z domniemanym zakalcem

Co robisz? Zapytał mąż. Drożdżówkę. Acha i koniec pytań, bo dla męża drożdżówka to ciasto, które niepotrzebnie śmierdzi drożdżami, ale zjeść od biedy można. Żadnych dalszych pytań, ot kobieta robi ciasto..

Och, żeby to takie proste było!

Przyznaję-piekę sporadycznie. Z naciskiem na sporadycznie;))) I nie z lenistwa, nie nie! Ja nawet czasem mam zapał do pieczenia. Ale wychodzi na to, że zapał zapałem, a proces wypiekania pulchnych, pachnących ciast i bab i mazurków, to całkiem odmienna historia. Są dwa rodzaje wypieków które lubię: pierniczki, bo mnogie i nie podpadnie, jak połowa odpadnie i tzw. czekoladowa chmura, bo musi opaść;)

Ale wracając do drożdżówki.. Uwielbiam! A z truskawkami, a z rabarbarem, a kruszonka i lukier..mmmmm...umieram z rozkoszy! Cukier we krwi 4 tysiące, ale raz się żyje! No, więc kupiłam wczoraj truskawki. Kobiałkę. Lubię kupować w kobiałce, bo to fajna nazwa. W przeciwieństwie do "kiszki", wyrazu wysoce obrzydliwego. Kobiałka zatem w domu, truskawki się śmieją, ja dostaję kociego rozumu i widzę oczyma duszy pachnącą, parującą, aromatyczną drożdżówkę..

I mąż pyta, co robisz? A ja mówię piekę. A tak naprawdę zaczynam skomplikowany projekt naukowy i doświadczalny pt. jak ustrzec się przed zakalcem. Otwieram internet i czytam kilkanaście przepisów, postów, tagów, wpisów i co tam jeszcze. Szlag mnie trafia, jak czytam, że kobity kręcą wszystko razem na oko, zagniotą, to urośnie i gitara. Wrrrrrr... Podejrzewam wielki spisek, oszustwo na skalę światową, błędne dane dla zmyłki takich Ol jak ja.

Wszystko razem, na oko... Tere fere!

Mój sprzęt do obliczania i odmierzania jest prawie z NASA, dokładność do nano nano czegoś. Wszystko obliczone, odmierzone, sprecyzowane. Specjalnie szukam przepisów z dokładną gramaturą, a nie określeniami typu: szklanka mąki, szczypta wanilii, łyżka masła, to najbardziej zmyłkowe informacje. Ja muszę na mojej dokładnej, wytarowanej 5 razy wadze, odmierzyć 375 gram mąki. I 80 gram masła. To daje mi spokój duszy. Wyrabiam rzecz jasna długo i dokładnie, odstawiam w ciemne, bo "ciasto drożdżowe nie lubi światła!", nie zaglądam, żeby "nie zapeszyć" (wg innych źródeł- "nie przestraszyć") ciasta. Przystępuję do  tworzenia kruszonki. 100 g cukru, 100 g tłuszczu, 200 g mąki.. Bo musi być stosunek 1-1-2.(stanowczo wolę inne stosunki:p) Czytam: zagnieść wszystko razem palcami, aż uformują się, typowe dla kruszonki, grudki.. Taaaaa...ku*wa! Jakie są typowe dla kruszonek grudki?! I dlaczego u mnie wychodzi jakiś miał?! Mając w pamięci pyszne grudki na placku z cukierni zaczynam szyć. Tak trochę ulepiam te typowe grudki Są na moje oko idealne, aczkolwiek z doświadczenia wiem, że lubią zamieniać się w falujący naleśnik wrrrr...

Teraz owoce. Truskawki. Usuwamy szypułki piszą. Usuwam. Myjemy i kroimy, jeśli są duże. Ciasto drożdżowe nie lubi zbytniej wilgoci, więc oprószamy owoc mąką, piszą. Oprószam. Boskie słowo- oprószać coś! Kocham to słowo! Ale zaraz mnie ogarnia panika, bo myte truskawki są jeszcze bardziej mokre! Dramat! Wycieram truskawki ręcznikiem papierowym. Oprószam. Dużo oprószam, są białe jak baranki. Układam na ciasto urośnięte po raz drugi. Na to typowe grudki kruszonki. Ciasto plask i robi się płaskie!!! Zostawiam do trzeciego urośnięcia! Stres narasta, nerwy napięte, panika lekka.. Czy trzy urośnięcia to za dużo??? Czy ono w ogóle urośnie? Kiedy piekarnik będzie miał temperaturę 175 stopni, skoro lampka mi się zepsuła..?! Histeria. Po uzyskaniu temperatury tych stopni, piec 45 min. Albo lepiej patyczkiem sprawdzić, czy ten jest suchy.. Jezuuuu..on jest zawsze mokry! Wkładając ciasto do piekarnika mam już tylko myśli- po co kuźwa to robię, pod domem cukiernię mam, no po co???

Ciasto właśnie wjechało do pieca. A z nim wiele emocji i przemyśleń Teraz pomarzę o pachnącym, delikatnym cieście, zachwycie rodziny, rozkoszy ustnej i żołądkowej.. To mój czas. Moje marzenia, które potrwają 45 minut.. Bo potem napadnie mnie rzeczywistość. Domniemywany zakalec.

I znowu spokój z pieczeniem na..rok Do następnych kobiałek z truskawkami.

Ps. Minęły moje marzenia.. Przebiegły obok mnie dzikim kłusem.. Ciasto miało się piec ok 55 min.. Po 25 min wygląda tak...

:ppppppp

20170628_203555

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię