Moc słów
Słowo. Nośnik największej siły. Najmocniejsze narzędzie, jakim dysponujemy, czego wielu z nas nie jest świadomych, a szkoda.
Słowem można przywołać obraz, zapach, wspomnienie. Słowem można kogoś dotknąć. Można delikatnie potargać komuś włosy, można nawet słowem połaskotać:) Słowem można połechtać. Można sprawić, że ktoś poczuje się wyjątkowo.
Ale słowem można również uderzyć. Strzelić komuś w twarz. Można zranić, rozgniewać, rozsierdzić. Jednym nieuważnym lub celowym słowem można zepchnąć kogoś w przepaść.
Fascynuje mnie ta moc słowa. Od zawsze, kiedy pamiętam, najpierw intuicyjnie wyczuwałam potęgę wypowiedzianych albo przemilczanych słów, a późnej już z pełną świadomością używałam ich do tworzenia przestrzeni wokół mnie.
Komplementy i krytyka. Dla każdego z nas są sprawą oczywistą. Jedne sprawiają przyjemność, drugie wywołują uczucie niepokoju. Komplement może poprawić nastrój na cały dzień, krytyka ten nastrój zmarnować. Czy zatem powinniśmy tylko mówić i otrzymywać komplementy? A krytyki unikać? Niekoniecznie..
Myślę, wiem, że ważne jest to, jak przekażemy obie sprawy. I niekoniecznie mam tu na myśli tylko delikatne przekazywanie krytyki:)
Pomyślmy- jaki komplement nas cieszy najbardziej? Która krytyka boli najmocniej? Komplement musi trafiać w osobę, wtedy spełnia swoje zadanie. "Jesteś super" zamiast " zachowałeś się dobrze", "jesteś zabawny", zamiast "udało ci się powiedzieć coś zabawnego". Komplement nie może zostawiać niepewności i przypadkowości w tle. Że może tylko tym razem coś mi wyszło, może tylko niechcący udało mi się być fajnym.
Krytyka natomiast musi uderzać w problem, omijając osobę. Mówię synkowi "nie podoba mi się twoje zachowanie", a nie " jesteś beznadziejnym łobuzem". Mówię mężowi " nie lubię, kiedy tak się wściekasz", a nie " nie cierpię ciebie wściekłego"
Podsumowując: kochajmy ludzi, ale nie tolerujmy ich niefajnych zachowań. Chwalmy tak, żeby pochwała omijała mózg i potrzebę przeanalizowania, a swoim ciepłem docierała prosto w serce.
Wczoraj usłyszałam piękny komplement, taki, który zostanie we mnie na długo..
"Jesteś kobietą, przez duże K."
Dziękuję:)
Słowem można przywołać obraz, zapach, wspomnienie. Słowem można kogoś dotknąć. Można delikatnie potargać komuś włosy, można nawet słowem połaskotać:) Słowem można połechtać. Można sprawić, że ktoś poczuje się wyjątkowo.
Ale słowem można również uderzyć. Strzelić komuś w twarz. Można zranić, rozgniewać, rozsierdzić. Jednym nieuważnym lub celowym słowem można zepchnąć kogoś w przepaść.
Fascynuje mnie ta moc słowa. Od zawsze, kiedy pamiętam, najpierw intuicyjnie wyczuwałam potęgę wypowiedzianych albo przemilczanych słów, a późnej już z pełną świadomością używałam ich do tworzenia przestrzeni wokół mnie.
Komplementy i krytyka. Dla każdego z nas są sprawą oczywistą. Jedne sprawiają przyjemność, drugie wywołują uczucie niepokoju. Komplement może poprawić nastrój na cały dzień, krytyka ten nastrój zmarnować. Czy zatem powinniśmy tylko mówić i otrzymywać komplementy? A krytyki unikać? Niekoniecznie..
Myślę, wiem, że ważne jest to, jak przekażemy obie sprawy. I niekoniecznie mam tu na myśli tylko delikatne przekazywanie krytyki:)
Pomyślmy- jaki komplement nas cieszy najbardziej? Która krytyka boli najmocniej? Komplement musi trafiać w osobę, wtedy spełnia swoje zadanie. "Jesteś super" zamiast " zachowałeś się dobrze", "jesteś zabawny", zamiast "udało ci się powiedzieć coś zabawnego". Komplement nie może zostawiać niepewności i przypadkowości w tle. Że może tylko tym razem coś mi wyszło, może tylko niechcący udało mi się być fajnym.
Krytyka natomiast musi uderzać w problem, omijając osobę. Mówię synkowi "nie podoba mi się twoje zachowanie", a nie " jesteś beznadziejnym łobuzem". Mówię mężowi " nie lubię, kiedy tak się wściekasz", a nie " nie cierpię ciebie wściekłego"
Podsumowując: kochajmy ludzi, ale nie tolerujmy ich niefajnych zachowań. Chwalmy tak, żeby pochwała omijała mózg i potrzebę przeanalizowania, a swoim ciepłem docierała prosto w serce.
Wczoraj usłyszałam piękny komplement, taki, który zostanie we mnie na długo..
"Jesteś kobietą, przez duże K."
Dziękuję:)
Witaj. Słowa wypowiadamy tak szybko i bez zastanowienia czasami. Traktujemy po macoszemu, przecież nawet jak się coś wymknęło... to tylko słowo. Moim zdaniem powinniśmy wiecej rozmawiać, a przede wszystkim słuchać i nie prowadzić monologów. Mieć kontakt z rozmówcą i to takie trochę babcine powiedzenie; Nie rzucać słów na wiatr wziąć sobie do serca. Komplementy szczere. Krytyka jak najbardziej, ale najpierw zastanowić się w jaki sposób ją przekazać, nie zawsze trzeba od razu walić kogoś obuchem po głowie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak.
OdpowiedzUsuń:)