Spokój nanizanych pereł

Dwa minione dni spędziłam w Małym Mieście. Aż trudno uwierzyć, jakie tam oswajają się cuda.. 
Tam chmury pływają po niebie z szelestem..
Malwy ćwiczą nieboskłony, zgięte ciężarem swojego kwiecia. A małe okna wpuszczają bardzo dużo słońca do bardzo małych pokoi pełnych dobrych, sytych, popołudniowych rozmów.
W Małym Mieście czas odmierzają turkot kół pod przyczepą ciężką od świeżego rzepaku i wieczorne spotkania bab przedblokowych, które wszystko wiedzą najlepiej.
Na sklepowych wystawach przytulają sie do siebie dżem porzeczkowy i smar samochodowy. U jubilera natomiast, zamiast płatnej usługi, dostajemy dobrą poradę, gdzie nabyć żyłkę, na którą gratis nanizamy rozpadłe koraliki.

I kiedy tak potem siedziałam i nizałam te perełki mozolnie jedna po drugiej, a plecy przy tym zdrętwiały w nachyleniu, pomyślałam sobie, że właśnie tu, właśnie teraz, właśnie tak całkiem gratis moje serce przestaje się szamotać...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie