Rączki nóżki zimne, a ja klnę jak szewc.

Rozlałam sobie herbatę na spódnicę i oczywiście musiałam polecieć do łazienki wytrzeć plamę. A myślałam, ze mi to minęło- fobia plam na ubraniach i innych sprawach z mojego otoczenia. Nie minęło.. No cóż, zdarzają się gorsze przypadłości. Chociaż to w sumie wcale nie jest takie złe, dzięki tej drobnej skazie na charakterze mam generalnie niepoplamione ciuchy, obrusy, meble i …sumienie.

Tak przynajmniej mi się wydaje. Ale takie zapewne przekonanie nosili w sobie również wszyscy ojcowie mafii i inni bandyci. Każdy z nas ma swoją prywatną hierarchię wartości i to ona jest takim chlorowym odplamiaczem sumień. A wszyscy wiemy, jak te odplamiacze czasem cuchną…

Właściwie sama nie wiem, dlaczego opadły mnie takie dziwne refleksje, może to ze zmęczenia materiału. Cały dzień siedziałam przed komputerem walcząc z techniką. Klęłam przy tym, jak szewc, dobrze, że bez świadków. Około godziny 15 spostrzegłam, że siedzę nadal w koszuli nocnej, co nieco wyjaśniło zsinienie moich dłoni i zlodowacenie stóp.

Poderwałam się zatem w ramach ratowania życia i narzuciłam na siebie całą masę garderoby. Nie powiem, żeby to dramatycznie zmieniło moją sytuację, biorąc pod uwagę nieszczelność okien do granicy falujących firanek. Wychodząc z błędnego założenia, że spacer w mrozie oszuka moje receptory ciepła w domu, udałam się na zakupy. Wróciłam galopem młodej łani cała zszarzała od chłodu.

Kiedy zgrzybiałymi dłońmi odgrzewałam obiad z wczoraj zadzwonił Brat, że wpadnie na herbatkę. Nie wiem, czy wspominałam, że Brata lubię? Pogadaliśmy sobie o wszystkim i niczym i Brat poszedł. Chyba ma Bratowa jakieś pms-y, że ten Brat tak po Siostrach hula… Muszę na dniach się tam do nich udać i wybadać klimaty. Czasem wystarczy miły pogaduszkowy wieczór i wszystko wraca do normy.

Mam coś za mało czasu dla bliskich mi osób, trochę mnie to denerwuje. Właściwie to chyba drażni mnie moje podejście do tej sprawy. Chciałabym być wszędzie jednocześnie, wszystkich widywać, utrzymywać kontakty, pielęgnować znajomości. Bywa, że umawiam się z dwoma osobami prawie jednocześnie myśląc, że dam rade, a nie daję…

Taka głupia natura. Muszę nad tym popracować.

Jutro jadę do Rodziców po Piesa, co go tam wywiozłam ze względu na te Tatry. Okropnie za nim tęsknię i już mnie nosi po chałupie, że taka pusta. Oj, już się cieszę na przytulenie tego małego kudłatego łebka. Jak mi się tak skulnie na kolanach wiele spraw przestaje być denerwującymi…

Komentarze

  1. mloda2marta@vp.pl19 stycznia 2006 05:40

    spoko blog :) pozdro :) wejdz na mojego bloga i skomenuj go ploshe :) http://martaaaaaaa.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog!Zapraszam do mnie i czekam na komenty:www.moje-mysli-moje-slowa-blog.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny blog!!! spoko, spoko.. zycze powodzenia w dalszym jego komponowaniu..!..i sedecznie zapraszam na moja stronke.. anulkaaaaaa16.blog.onet.pl papa.pozdrawiam..::*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hey :) bardzo milutki blog masz. Wpadnij do mnie, zycze milej lektury i licze na komcia, buzioole.http://feskam.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. siema fajny bloczek podoba mi sie ale mam do ciebie porozbe wejc na mojjj::::: http://blog.tenbit.pl/paulinka0700

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie