Listy, kablowanie i finanse.

Przez te listy Mamine i Tatine zrobiło mi się tak sentymentalnie, że wyszukałam jeszcze kilka innych pamiątek. Muszę Wam powiedzieć, że dopiero teraz, po 30stce:), doceniam fakt, że Mader te wszystkie śmieciaki trzymała..

Znalazłam np listy moje z wakacji sprzed 22 lat:). Przywiozłam je sobie, a właściwie nie sobie, tylko dla Siostry, coby udowodnić, że ja CHCIAŁAM się z Nią bawić, w co Ona nie wierzy.

W liście, czarno na białym, stoi koślawym pismem:" Mamusiu proszę aby mamma przyjechała tu z Marysią. Do Marysi. Marysiu przyjeci do Oli do bapci bo się Oli nudzi."

No dobrze, coś tam wspomniałam o nudach...:) Ale chciałam się bawić? Chciałam!:)

Wzruszające są też nasze, dzieciate, listy z kolonii tudzież obozów wędrownych. Donoszę w jednym z nich ( rok 86): " Kochani list ten pisze w sali chłopaków(!), bo u nas na dole jest pełno dziewczyn, które prowadzą rozmowy i nie mogłam się skupić.(że też ja już w tak młodym wieku do chłopaków ciągnęłam.. ehh..)R.(brat) jest zdrowy i troszeńkę nieposłuszny( mały kabel byłam!!! pfuj!), poza tym jest życzliwy i rozsądny. Fajnie tu jest bo jest telewizor."

Zastanawiam się, jak mój Brat mógł być życzliwy i rozsądny w wieku.. 14 lat?? On był podłym typkiem, który usypiał mnie eterem!:) Chyba tylko dlatego tak napisałam, bo mi głupio za kablowanie było:)

Mistrza ma jednak wspomniany Brat, który w liście z 84 roku, z kolonii, pisze:

"Mam braki pinęrzenne. Przyjeżdżajcie w odwiedziny! Jerzeli chodzi o przyjazd. Morzna przyjechać co dziennie. Pisze ostatni list. Morze kupie za przysłane piniondze okulary wodne. Troche mi smutno. Proszę odpisać."

...

Czasami zastanawiam sie, gdzie zostawiliśmy tamten czas..

Czasami myślę, że szkoda, iż nic nie zdarza się dwa razy..

Komentarze

  1. zawsze jest szansa, aby skonstruowac coś, co przeniesie nas w czasie.ale to chyba nie byłoby nadal to samo...bo każdy z nas inaczej by się zachował, ponaprawiał parę błędów, podreperował to i owo. przynajmniej ja. :)poza tym chyba zadowolona jesteś z tego, co masz teraz, prawda?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. ...ja niestety co jakiś czas wietrzę zbiory i wyrzucam, co się da. Niekiedy bardzo żałuję, bo pewnych sytuacji już nie da się odtworzyć bez tych szpargałów.

    OdpowiedzUsuń
  3. o ja niedobra bylam i listow nie pisalam ;P ... " kochane pieniazki przyslijcie rodzice... " ... jak to ktos kiedys w liscie do rodzicow napisal :D :D :D ...

    OdpowiedzUsuń
  4. oj ja tylko tak gadam.. wcale nie chciałabym wracać, bo i po co.. a zadowolenie.. hmm.. raz tak, a raz śmak:)pozdr

    OdpowiedzUsuń
  5. szkoda, te szpargały naprawdę nabierają wartosci, nawet jeśli tego nie czujemy dziś, ani jutro, ale za 10 lat, to..:))) Ale nie mówię tu oczywiscie o wszystkich śmieciach:))) pozdr

    OdpowiedzUsuń
  6. ja całe życie byłam pisata:) i mi zostało.. chociaz faktem jest, że listów już prawie nie pisuję, jakoś tak się porobiło, wszystko przez te telefony i internet, czasem aż szkoda. Pozdr:)

    OdpowiedzUsuń
  7. uh a mnie rodzice przy którymś remoncie kazali wszystko wyrzucić co niepotrzebne, bo miałam tendencję do chomikowania (po dziadku). a teraz jak coś znajdę to tak ciepło się robi w serduszku... bo zasuszamy tylko te dobre rzeczy. o złych zapomnieć się chciało jak najszybciej - i na szczęście się udało :)

    OdpowiedzUsuń
  8. jak to w zyciu...róznorodnie ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzis już nikt listów nie pisze. Internet zniszczył śliczne koperty i słowa pisane na ładnym papierze. Już nawet kartek mało się wysyła bo są smsy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie