Rękawiczki

Spędziłam dziś popołudnie jak kiedyś. Spacer po śródmieściu, godzinka w EMPIK-u, obiad w Greenwayu. Przechadzałam się pomiędzy kamieniczkami, mijałam ludzi.
I było mi bardzo dobrze. Tak jesiennie-miejsko.
Weszłam na różaniec do kościoła, obejrzałam wszystkie wystawy na Długiej, stwierdziłam, że Sowa już wykańcza swoją restaurację na Rynku. I że ładnie mu całkiem wyszła.
Tak przechadzałam się w tą i tamtą stronę moich myśli. Przesypywałam skojarzenia, uśmiechałam do ludzi.
I było mi bardzo dobrze. Takie jesienne-zamyślenie.

W pewnym momencie jednak mocno się wystraszyłam!
Że znowu jesteśmy tacy jacy byliśmy.
Że już minęło zakochanie.
A różowe okulary zostały w letniej torbie i teraz już tylko listopad...

Ale powiedziałeś na to, że teraz jestem głębiej w Twoim sercu niż kiedykolwiek.
I ogrzałeś mnie tymi słowami, jak dłonie rękawiczkami w zimny wieczór. Bo przecież w listopadzie bywa chłodno.
I dobrze jest, jeśli ktoś pamięta o rękawiczkach dla kogoś.
Z miłości.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię