Dobranoc

- Pomyślisz o mnie przed snem?, szepnęła.
- Pomyślę, odpowiedział. Myślę o tobie zawsze. Przed snem, we śnie, kiedy się budzę. Nie potrafię wyrazić, ile dla mnie znaczysz.
- Nie musisz nic mówić kochany, chyba wiem, ile. Tyle, ile ty dla mnie. A to oznacza więcej niż wielka otchłań, w której rodzą się gwiazdy.
Jej głos zniknął w ciszy, kiedy ją pocałował. Uwielbiała, kiedy tak ją całował. Najpierw ciepło i głęboko, a po chwili gwałtownie i namiętnie.
Czy to możliwe, pomyślała? Żeby ktoś pasował do nas jak rękawiczka do ręki? Żeby w przeciągu kilkunastu dni uciekły wszystkie strachy i upadły zapory antywłamaniowe. Takie chroniące serce przed skradzeniem.
Nagle nieważne jest miejsce i czas, nie ważne moje-twoje, nie istotne różnice i podobieństwa. Liczy się tylko jedno.  Bycie razem.
Bycie osobno jest niepełne. Jak "i" bez kropeczki. Prawie bez znaczenia, a jednak "prawie" czyni wielką różnicę.
Największą.
Różnicę przeczucia, że oto dwie dusze stały się jedną, silną, piękną, błyszczącą duszą.
- Kocham cię, powiedziała prawie bezgłośnie.
- Kocham cię, dobranoc kochanie, odpowiedział.
I zasnęli najsłodszym ze snów. Wspólnym snem.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię