I niby nic się nie zmieniło...

Są takie momenty w życiu, kiedy sami nie wierzymy, że one się wydarzają. Kiedy coś dzieje się na przekór, kiedy jakieś marzenie materializuje się, jak królik z kapelusza. Kiedy radość wyfruwa z człowieka, jak gołąb z chusteczki jedwabnej. Całe stado gołębi.
W takim miejscu właśnie stanęłam. Na skraju różnych emocji, na przełomie decyzji, na styku wiary i niewiary. Na początku i końcu mojego małego prywatnego świata.
I niby nic się nie zmieniło, a jednak wszystko jest inne.
Szwagier śmieje się, ze wyjątkowo ochoczo wstaję o 5.15 do pracy.
Autobus 70ka nagle stał się ważnym łącznikiem pomiędzy mną a utęsknieniem. Szum maszyn oznajmia spotkanie, a wytarta z oleju klamka jest najpiękniejszą deklaracją miłości...


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię