Milisekunda prawdy

Dzień zasnuł się od rana popielem i wybił mnie z konceptu.
Taka prywatna jesień w czerwcu. Na chwilę, na ochłodę, na zatrzymanie rozgorączkowanych myśli, na milisekundę prawdy.
Ostatnio rozpinam życie, jak pranie, pomiędzy piątkami. I ono mi tak wysycha, prawie na wiór, jak przesuszony len.
Szeleszczą dni między palcami, roztapiają się jak masło w reklamówce. Mijają.
Dokarmiam je kolejnymi marzeniami rzuconymi na pożarcie. Rozcieńczam brakiem wiary w ich realizację. Dosładzam słodzikiem skłamanych wyobrażeń.
Taki aspartam uczuciowy.
Taka cola light miłości.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię