Spacer w Chełmnie

Czasami nie ma we mnie ani krzty poezji.
Nie lubię tych dni.
Zmęczonych jedenastogodzinną pracą, rozproszonych zbyt wieloma sprawami, niecierpliwych, pospolitych.
Na siłę szukam słów, które zabrzmią, ale wszystkie milczą. Jak na złość.
Gdyby dziś w nocy miał skończyć się świat, byłoby mi żal, że nie zdążyłam napisać tego najlepszego wiersza.
I wypić dobrego wina. I zatańczyć jednego tańca.
I pochodzić po chełmińskiej starówce.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie