Wszystko, co bym chciala...

  Zastanawiam sie,czy wszystkim tak szybko uciekaja dni, czy tylko mnie...?

Moze to dlatego, ze tutaj te pory posilkow, a moze to z powodu tego, ze zaraz ta 30tka? Hmmm... zebym to ja wiedziala. Faktem jest, ze wolalabym, aby wiazalo sie to jednak z tymi posilkami, bo 30tki sie nijak juz nie wypre, a poprzestawiac talerze na stole, tudziez w czasie.., to jest jeszcze mozliwe;)

Dzis caly dzien gonie wlasny cien. Od rana biegam, robie to i owo i mam oczywiscie uczucie, ze nie zrobilam nic!;) Ze tyle jeszcze, a to juz wieczor.. Matko, jak robia to inni, inne kobiety, takie jeszcze bardziej ambitne, co dzieci maja na przyklad? Jak bym tu miala jeszcze jakie dziatwy, to by chyba o glodzie lataly..;) Moze ja po prostu jestem zle zorganizowana??? Nie, nie jestem! Naprawde. Przemyslalm kilka osob, co naprawde maja problem z organizacja zycia i ja jednak do nich nie naleze.

Moim problemem jest chyba to, ze chcialabym zawsze wiecej, lepiej, ladniej, dokladniej, bez zaprasowan, plam, pogietych rogow... Chcialabym jeszcze tyle zobaczyc, tyyyyle zrobic, tylu ludzi poznac...

  Jesli przeczyta to moja siostra, to sie napewno usmiechnie pod nosem. Ja zawsze te moje mysli bawily. Smieje sie ze mnie za kazdym razem, jak zapadam na chorobe- chcialybym to i tamto.. ;) Najczesciej wpadam w taki szal jakiegos dnia wczesnie rano i zanim ona cokolwiek powie, a nawet oczu dobrze nie otworzy, musi biedaczka wysluchac, co ja bym wszystko chciala..;)

 I mowi wtedy moja siostra- Kotus, uspokoj sie, bo sie wykonczysz..A potem dodaje z westchnieniem ulgi- dzieki Bogu, ze ja tak nie mam!;) Nie, zebym ja miala tak zawsze, ale przyznac musze sie bez bicia, ze czesto...

I w sumie nie chodzi tylko o to, co chcialabym zwiedzic, dotknac, zobaczyc... Ja to mam takie jazdy, ze chcialabym duzo wiedziec, miec pojecie o wielu sprawach.. Byc np obsluchana...

  Na przyklad dzis. Znaczy wczoraj. Znalazlam plyty Marii Callas. 4 plyty, the best of.. I mysle sobie- przeciez ona taka slawna. Ja nawet co nieco o niej slyszalam, ze z tym Onassisem( jakkolwiek sie to pisze), ze escentryczna byla, ze diva, ze schudla sporo, ze w sumie niezbyt ladna byla, ale szaleli za nia. No i tyle niby ze wiem, ale, mysle sobie- przeciez ja jej nie slyszalam. Mowie zatem do mojego dziadka podopiecznego- sluchaj, ja ta Callas sobie jutro poslucham, ona slawna przeciez jakas byla... Dziadek tylko kiwnal glowa i mowi-posluchaj. Hmm, mysle sobie, nie zacheca, nie zniecheca, ale on ma tak czesto, ze mu sie gadac nie chce;)  

  No i dzis rano, po sniadaniu, wlaczylam. I slucham sobie. Jeden utwor. Taki sobie pomyslalam, ale moze to przez nie takie klimaty(skladalam naczynia do zmywarki...). Drugi utwor. Hmmm, no jakos tak mnie rozpraszal... Trzeci utwor- tu juz mnie zaczelo draznic to jodlowanie... Czwarty utwor. O NIE! Mysle sobie-trudno, moze i jestem uboga duchowo, moze i uboga taka umre, ale tych jeczydel sluchac nie bede!!

I w sumie planowalam nikomu sie do tego nie przyznac, ale jakos tak mi sie wysmyknelo przy kolacji. A dziadek na to, ze nie chcial mnie zniechecac, bo myslal, ze ja co innego w niej odkryje. Jemu ona nieco wyje...;) No i masz babo placek! Prawie bym pomyslala, ze jestem ograniczona w odbiorze muzykalnym, a tu taka informacja!! Moj wrazliwa muzykalnie dziadek jej nie lubi..;) ho ho;) Ale obiecal zakreslic mi jutro jakies kilka utworow, ktore niby sa fajne. Zobaczymy....;)

  No to mam Callas odrobiona, teraz jeszcze tylko zajme sie... polityka, sztuka, religiami swiata, zabytkami w moim miescie, jeszcze jakimis jezykami obcymi, zaplanuje podroz dookola swiata, porodzenie dzieci zaplanuje, jeszcze jednego psa, aha, tego co mam na dog dancing zaprowadze, zajme sie moze malowaniem na szkle( ciocia sie tym zajmuje- super sprawa!), naucze sie lepic z gliny, robic piekne zdjecia, gotowac wloskie potrawy, uprawiac roze i orchide, bo przecudne... hmmm, jeszcze cos chcialam zrobic...

Aha, ksiazke napisze, zakocham sie, pojade do Berlina i Monachium, i do Wloch... Naucze sie robic knedle, i kruszonke na drozdzowke i .....

I mysle, ze jednak moja siostra ma racje...;)

Chyba musze sie uspokoic I pojsc spac;)

Dobranoc moi drodzy...

Komentarze

  1. ~Arek(przyjazna dusza)12 października 2005 17:14

    no pięknie droga nieznajoma,zaskakujesz mnie swoim stylem i słownictwem,mamy tu do czynienia z duszą poety rzekłbym,powinnaś napisać jakąś ksiązkę,chyba nieźle by się sprzedała

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię