Mysli jak rozsypane rodzynki.

  Siedze przy stole po kolacji i nie chce mi sie wstac, a tym bardziej poznosic wszystkiego do kuchni, do lodowki, do zmywarki. Po raz setny te same czynnosci, matko, a jakby tak wszystko zostawic i pojsc sobie gdziekolwiek.. takie mam mysli.

  Dolewam sobie zatem mietowki, glaszcze po nosie mojego Piesa i nigdzie nie ide, tylko siedze i zbieram mysli, jak rozsypane po podlodze rodzynki.

 Niedawno wrocilam od G., z ktora spedzilam przemile popoludnie. Z Nia i jej kochana rodzinka. Dobrze mi z nimi. Znamy sie od 7 lat, a czujemy, jakbysmy znali sie od wiekow. To taka Przyjazn na cale zycie. Przez duze P. Taka zwykla, a rownoczesnie niezwykla.

Najpierw posililismy sie przy wielkim stole daniami przygotowanymi przez meza G., jako, ze ona niedomaga. Przygotowal On cudnie proste a pyszne sprawy, tj melon z szynka, pomidory z mozzarela, bagietka zapiekana z ziolami.. Mmm.. pyszne bylo.

I tak sobie siedzielismy, popijajac wino i gadajac o zyciu. Zartowalismy, smialismy sie, to i owo powaznie przegadalismy. Niedlugo sie do Nich przeprowadzam na 3 tygodnie, te ostatnie przed powrotem do domu.

  Musimy miec czas, aby sie soba nacieszyc, do nastepnego lata zapewne.. Smutne to, ale tak jest. Z dzieciakami planujemy wielkie pieczenie swiatecznych ciasteczek i kilka innych przyjemnosci adwentowych.

Poznym popoludniem maz G. ulotnil sie do pracy, a my zostalysmy same. Szybko porobilysmy razem takie tam rozne domowe dyrdymaly, naparzylysmy herbaty w dzbanku, zapalilysmy swieczki i kominek i..

No wlasnie.. i zaczelysmy gadac tak, jak moga gadac tylko najblizsze przyjaciolki.

Tak, jak z nikim innym sie nie gada, bo.. wstyd.

  Gadalysmy o Bogu, o naszych lekach, przemysleniach, przykrosciach i radosciach. O watpliwosciach gadalysmy. O zwatpieniu. O braku sily czasem do tego wszystkiego.. O tym, gdzie konczy sie odpowiedzialnosc, a zaczyna egoizm. Gdzie powinien sie on zaczynac.. Zadawalysmy mnostwo pytan, ktore pozostana i tak bez odpowiedzi. Obie o tym wiemy. W obu nas tyle pytan bez odpowiedzi.

  Zastanawialysmy sie miedzy innymi dlaczego w nas jest az tyle pytan.. I G. stwierdzila, ze jestesmy za inteligentne.

Oczywiscie, ze wywolalo to salwy smiechu, ale cos w tym jest. Nie mowie zaraz, ze jakies madre jestesmy, ale inteligentne owszem. I ta, od Boga dana nam, inteligencja nie pozwala przestac mysle, analizowac, czuc, wspolczuc, wspolodczuwac...

Wiele razy slyszalysmy juz w zyciu obie, ze jestesmy takie madre;). A miedzy Bogiem a Prawda, to( przynajmniej ja ) czuje sie niewiele madrzejsza od kamienia. Naprawde.

Bo co to za wielka madrosc zadac 1000 pytan, ale na zadne nie znalezc odpowiedzi? No wlasnie- zadna. To madrosc kamienia polnego.

W ktoryms momencie tak sie zapetlilysmy w tych przemysleniach i wyszlo, ze G. wlasciwie powinna pojechac do Afryki, jako misjonarka, a ja zamknac sie w jakims tybetanskim klasztorze i oddac kontempacji..

  Jak juz ten punkt kulmminacyjny osiagnelysmy stwierdzilysmy, ze udamy sie na maly spacer. Wlasnie przestalo padac, zabralysmy wiec psy i Dziecko i poszlysmy. I na spacerze nadal gadalysmy, ale juz mniej klasztorowo- afrykansko, bo nas ciagle cos rozpraszalo. A to pies zwial za zajacem, a to Dziecko wlazlo w psia.. hm hm.. i zapachy byly nie te;)

Takie zycie po prostu..

  A teraz siedze przy tym stole, szynka zaczyna byc moim wyrzutem sumienia, ze musi do lodowki, herbata sie skonczyla i wyjadam miod lyzeczka..

Chyba czas zrobic cos pozytecznego, tzn po raz setny poznosic naczynia i jedzenie do kuchni, do lodowki, do zmywarki.. Nakarmic ryby i psa, podlac kwiaty, wstawic pralke i naszyc laty na spodnie Dziecka.

   I strasznie mi sie nie chce tego robic, ale jako, ze do Tybetu nie jade, co mi innego pozostalo.. Dobranoc.

Komentarze

  1. Ano właśnie, wciąż zmywam i wciąż niepozmywane. A człowiek, zamiast wiecznie zywać, chciałby sobie rozłozyć skrzydła i polatać. Albo chociaż przy stole, bez wyrzutów sumienia, posiedzieć.Miłej niedzieli :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię