Itaka co taka i inna byc moze..

  Wlasciwie powinnam robic teraz tysiac pozytecznych rzeczy, ale ja mam ochote poblogowac. Znaczy mysli uzbierac garstke i zamknac je slowem na klucz. Mysli o tym, ze pieknie jest dzisiaj na dworze. Ze mucha sie obija o okno i slucha sie tego, jak walki Donkiszota z wiatrakami. Przeciez i tak jej sie nie uda...

  Ale walczy, nie daje za wygrana, moze z glupoty, moze z madrosci, caly czas wierza, ze jakos uda sie jej przebic to przejrzyste cos, co odgradza. I musze powiedziec, ze calkiem glupie to to nie jest. I wiadomo, ze mucha glowa szyby nie przebije, ale jesli postuka tak jeszcze kilka minut, to... ja jej po prostu otworze to okno.

  Taka refleksja podazajaca za- ile razy my dajemy za wygrana, bo jako te muchy nie mamy szans przebic glowa szyby? Ile razy rezygnujemy z naszych marzen, bo przeciez takie niewykonalne..?

Ktos chcialby podrozowac, ale nie starcza pieniazkow, ktos chcialby lepsza prace, ale nie starcza motywacji, ktos chcialby napisac ksiazke, ale boi sie swojej niemocy.. A jakby tak tluc ta glowa az do bolu? I nie przestawac, chocby bolalo? Kto wie... moze by sie Pan Bog w koncu „zdenerwowal”;) i otworzyl okno..

  Tak wlasnie sama rachuje... ile marzen odpuscilam, ilu w ogole nie marzylam, ile wlasnie usycha na komposcie mojej codziennosci..

Od dawna marze o kursach lepienia z gliny, malowania na szkle, malowania pastela. Marze o fajnych warsztatach literackich, wyjezdzie do Wloch i Francji. Marze o napisaniu ksiazki, ktora ktos przeczyta( niekoniecznie tylko Rodzina i Znajomi!;)). Marze jeszcze o glebokiej Wierze, o Wielkiej Milosci, o tym, zebym co 3-4 dni nie musiala prosic kogos o pomoc w sprawach komputerowych;)

Ile w tej chwili realizuje z moich marzen?

Hmm, chodze na kurs komputerowy o PRERIACH i ROMach.. To by bylo na tyle.

  O calej reszcie nawet nie mysle, bo zaraz przychodzi mysl- KIEDY??? Kiedy ja mam to zrobic? Ze juz nie wspomne-za co.. Fakt, moglabym nie kupowac jeansow o dlugosci 36, ale to jest przeciez powiazane z moimi dolami jesiennymi, a zatem nieco niezalezne.

 

Musze zrobic przerwe w tych dywagacjach, pora sie zrobila obiadowa..

......

  Obiad sie gotuje, boczek przysmaza na patelni( do tego obiadu), umylam i poobcinalam koncowki rzodkiewkom, wyczyscilam zlew, umylam maszyne do krojenia chleba, bo sie zajuksila rano takim klejacym chlebem na zakwasie. W trakcie ucielam sie w palca, musialam poszukac plastra i go przykleic. Z zaklejonym palcem poscieranie stolu i szafki pod ww maszyna bylo nieco skomplikowane, bo musze teraz podginac palca, co boli. W miedzyczasie polecialam do dziadka zobaczyc, czy szafa gra i podalam mu tabletke przeciwbolowa i jakis soczek. W podskokach wrocilam do kuchni-patrz boczek. Boczek zachlapal mi caly piecyk, a ziemniaki wykipialy... Bede miala co zmyc ze zgietym palcem po obiedzie...

 Matko droga!!!!

Ilez czasu tracimy w ciagu dnia na te przyziemne czynnosci??! Czy nie moznaby inaczej? Na przyklad „tracic” ten czas na tluczenie glowa w szybe, jak mucha?

Tak sobie mysle, ze w czasie tych obmywanych stolow i cietych palcow, bo maszyna sie zajuksila, przejechalabym juz kawalek drogi w strone Italii..

          Ale moze wcale nie chodzi o Italie.. Moze chodzi o Itake?

  Moze chodzi o droge, a nie cel... Moze powinnismy spojrzec na nasze zycie, na obiady codzienne i male sprawy, co tworza calosc inaczej? Jak na podroz do Itaki. Ale nie tak, jak widzial ja Homer, jako trud powrotu, dramat zagubienia , tesknote.. Moze moglibysmy spojrzec na Itake tak, jak Kostandinos Kawafis. Jego Itaka to metafora wedrowki w pogoni za marzeniami. To prosba o skorzystanie z daru pielgrzymowania i przezycie wszystkiego, co dane nam przezyc..

 

Jeśli wyruszysz w kierunku Itaki

niech twoja podróż będzie długa pełna przygód i nauki

Nie obawiaj się Lotofagów i Cyklopów

a nawet wzburzonego Posejdona

nie miniesz ich na swojej drodze jeśli nie nosisz ich w sercu,

jeśli twoja dusza nie postawi ich

 na przeciwko śladów twoich stóp.

 

 Mam nadzieję, że droga będzie długa.

Abyś przeżył wiele letnich poranków

i mógł rozkoszować się widokiem pierwszego portu

ciesz się.

Zwiedzaj targowiska Fenicji i kupuj tylko to, co najlepsze.

Płyń do miast Egiptu i ucz się od ludzi,

 którzy mają tak wiele do przekazania.

 

 Nie trać z oczu Itaki,

 ona jest przeznaczeniem.

 Jednak nie spiesz się lepiej, aby podróż trwała wiele lat

a kotwica zrzucona z łodzi wtedy,

gdy będziesz bogaty w to,

czego nauczyła cię droga.

 

Nie myśl,

 że Itaka zapewni ci wiele bogactw.

Itaka ofiarowała ci już wspaniałą podróż;

 bez Itaki nigdy nie poczułbyś rozłąki.

 Itaka dala ci wszystko

i niczego od niej więcej nie oczekuj.

 

Jeśli twierdzisz, że Itaka jest biedna,

nie myśl, że cię oszukała.

 Dzięki niej jesteś mądrzejszy,

a życie miałeś barwne,

i takie jest właśnie znaczenie Itaki

 

  Przeczytajcie powyzszy wiersz, prosze. Nawet Wy, ktorzy moze omiatacie wzrokiem poezje, jako niekonieczna do zycia. Ten wiersz mowi wiecej niz zwykly wiersz...

Komentarze

  1. witam ciepło i dzięki za mejla:))postaram się Cię odwiedzać częściej...tylko jedną kwestię musze poruszyć: mój nick to atr, nie art;)))pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. dziekuje za komentarz. Jesli chodzi o moją bulimie to nie trwało to długo. Może dlatego, że w początkowej fazie choroby trafiłam na odpowiednie osoby, ktore pomogły mi się z tego wygrzebać. Jestem tym osobą bardzo wdzięczna. www.moty-lek.blog.onet.pl, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj! Masz całkowitą rację. Sama łapie sie wielokrotnie na tym, że rezygnuje z czegoś bardzo dla mnie ważnego z zupełnie błahych, prozaicznych powodów... Potem przychodzi refleksja "a można było..."Mimo wielu przeżytych lat, dopiero teraz uczę sie realizować marzenia, na które kiedyś brakowalo i odwagi, wiary, ochoty...Odwagi także... A przynajmniej idę w tym kierunku, aby je spełnić. Wierzę w nie i nie rezygnuję, bo wiem, że Bóg też tego chce. On chce, abyśmy się rozwijali i byli coraz pełniejszymi i piekniejszymi ludźmi. Że czasem się nie udaje...? Ale liczy się droga... To o czym piszesz - droga do Itaki...Pozdrawiam serdecznie. I ja będę Cię odwiedzać chętnie... :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię