O drzewie w piaskownicy i nie tylko.

  Matko jedyna jaka ja jestem dzisiaj ociezala!!

Zero weny tworczej..

  Siedze od rana nad praca, co ja mam skonczyc do za tydzien i ...siedze. I wstaje. I chodze. I gruszke sobie przynosze. Albo winogrona jakie.. Straszne jest uswiadomienie sobie, ze mi chyba zdechlo pol mozgu. Zostalo pol, co za fizjologie odpowiada. Chyba.

Kiedys ktos o kims powiedzial, ze tamten ma pol chomika w glowie- jej, ja dzis mam chyba tylko jedna lape chomika!;) A zatem siedze sobie. I mysle. Hmm hmm.. Tak mysle . I absolutnie mi to myslenie dzis nic nie pomaga. Tak hm hm moge myslec do zakichanej smierci, a praca sie z tego nie napisze.

 Mysle sobie zatem, jakies czas temu- wez Dziewczyno psa i aparat i idz. I poszlam. I tez nic. Znaczy sie chcialam uzyc dosadnego okreslenia- dupa blada;), ale nie uzyje, bo nieladne. I jeszcze mi Ktos tam pomysli, ze oprocz utraty wrodzonej mej inteligencji, wulgarna sie zrobilam;) Niech Nikt tak nie pomysli! Jestem nadal ta sama delikatna i romantyczna Olena, tyle ze mi wena zdechla.

Zaraz zrobie sobie 4 wielka kawe i albo mnie ona obudzi, albo padne. Albo wygram, albo przegram. Jak we wszystkim.

W ogrodzie lata J., taki Pan Ogrodnik i jak go tak slysze to mnie gryzie sumienie. Ze ja siedze i nic. Gdzies przeczytalam- sumienie, choc bezzebne, najbardziej kasliwe. Moze pojde i mu ta kosiarke wyrwe i poczuje sie spelniona? A on niech popatrzy, jak to jest, jak czlowiek siedzi, siedzi i ...nic.

Praca jest o Zydach, wiec czytam tu masy cale o antysemityzmie i takie tam. I o podzieleniu dusznym na religie i narodowosc.. Nie zyje sie latwo w takim podzielonym zyciu, oj nie. Cos niecos o tym wiem, bo sama od lat pytam siebie o to, gdzie jest tak naprawde moje miejsce.. Ale w sumie chyba juz wiem.

 W Polsce.

Tam, gdzie chodniki sa krzywe i polamane, domy nieotynkowane i w piaskownicy przed moim blokiem stoi drzewo.

Posadzili je tam pewnego pieknego dnia jacys Panowie, a ze uschlo, wiec tylko stoi. I myslalysmy z Siostra, co jest sensem tego posuniecia strategicznego, ale nie wymyslilysmy nic madrego. Moze ci Panowie nie wiedzieli, co zrobic z wolnym przedpoludniem?

Niewazne. I tak kocham Polske.

 Nigdzie tak sie nie podwedzam dymem palonych lisci i galezi, jak wlasnie u nas. Tutaj chyba by szaleju dostali, jakby ktos rozpalil ognisko w ogrodzie. U nas jednak wszystko jest inne.. takie naturalne;)

 Naturalnym jest, ze w srodku nocy kupuje sie twarozek grani i zupke w paczce. I Panie w nocnym wcale sie nie dziwia. Naturalnym jest, ze czasem brakuje na rachunki i Pan od licznikow czegos tam wcale sie temu nie dziwi. Naturalnym, ale nienormalnym jest, ze zatrzymuje mnie dziadek i prosi o pare groszy, bo ma renty 400 zl. I naturalnym jest, ze mu daje ile moge, a potem rycze w windzie, ze ten kraj jest chory...

  Ale i tak wlasnie ten kraj uwielbiam! Uwielbiam male sklepiki i wielkie markety. Multikina, knajpy zapchane i toalety za 50 groszy.. Czesto tez zapchane;)

Kocham jezdzic autobusami miejskimi i podgladac ludzi. Wymyslac sobie ich historie. Usmiechac sie do nich. I lapac usmiechy skierowane w moja strone.

Lubie zyc w moim kraju, bo wtedy rozumiem lepiej siebie. Tam mam lepsze polaczenie z ziemia i niebem...

No no, ja tu gadu gadu, a narod zydowski czeka..

O matko, czy mi ta wena jeszcze dzisiaj wroci...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię