Sprawy, w które nie wierzę
Mam ostatnio jakieś fobie związane z zaufaniem... Ufam ewentualnie sobie, najbliższej rodzinie, znajomym i przyjaciołom. Ale i Ci muszą mieć staż co najmniej paroletni...
Dobrze, że siebie znam już kilka lat, bo normalnie skłonna byłabym poprosić samą siebie o dowód osobisty, nip i regon, którego nota bene nie mam...
Tak mi się jakoś porobiło po ostatnich czasach, kiedy to okazało się, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda...
Że gwiazdy spadajace wcale nie spełniają życzeń, że niebo potrafi być na ziemi, a piekło w niebie naszych uczuć. Że w marketach kurczaki myje się ludwikiem i nie każdy kierowca autobusu poczeka tylko dlatego, że my już dobiegamy.
Zabrał mi zaufanie taki jeden ktoś, kto patrzył w oczy i mówił: kocham, myśląc przy tym- idiotka...
A żebyś wiedziała. Jedno zdanie może na długie lata rozpieprzyć własną filozofię życioową. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńo kurczę.. niech to jasny gwint.. i nic się nie da zrobić? Ja mam na dzień dzisiejszy naprawdę spory problem z tym rozpieprzeniem... cholera
OdpowiedzUsuńSam nim w końcu został. Tak szybko nie nabierzesz zaufania do innych, będzie się to ciągnęło długo ale....pamiętaj, że nie możesz brać wszystkich jedną miarą tylko dlatego, że na drodze spotkałaś oszusta. Miłego dnia Ola.
OdpowiedzUsuńkretyn i Ty go Moja Najdroższa nie przejrzałaś?wstyd...ale miłość jest ślepa, a znami lubi robic to co chce...niebawem będzie dobrze...:):*
OdpowiedzUsuńehhh... tak trudno jest odbudowac zaufanie a tak latwo je stracic :/ ...
OdpowiedzUsuńa ja głównie sobie nie wierzę... bo to ja zawsze byłam tą, która porzucała, która nudziła się, która miała dość... nigdy nie kłamałam, mówiąc 'kocham' naprawdę to czułam... ale nie wierzę do końca w swoje uczucia, bo są tak strasznie zmienne... nie wiem co gorsze. łatwiej nauczyć się zaufania do innych czy do siebie?
OdpowiedzUsuńtak jak jedna osoba potrafi zniszczyć tak i jedna osoba może sprawić, że wróci wszystko...
OdpowiedzUsuńJak bardzo można kogoś skrzywdzić! Ale chciałam też powiedziec to samo, co moja przedmówczyni....
OdpowiedzUsuń