Czarowanie

Wczoraj miałam dosyć refleksyjne nastroje, którym to sprzyjała zapłakana aura. Dziś od rana słonko szleje za oknem, a to z kolei działa na mnie, jak rozrusznik:)

 Od wczesnych godzin na nogach, cały czas w ruchu, cały czas uśmiechnięta. Robię się tutaj, w tym Małym Mieście, bardzo zadowoloną osobą. Jakaś taka wyciszona, zadowolona, ładniejsza..;) To ostatnie wypływa zapewne z dwóch poprzednich.

Najlepsza kosmetyka, to ta od środka powiedział ktoś kiedyś i.. miał rację.

Zaraz zabieram Tatę do chirurga, potem muszę zrobić ostatnie poprawki w tłumaczeniu i je wysłać. Potem już tylko pranie, prasowanie, spacer z psami, obiad i odchwaszczenie kwiatków pod balkonem mi zostanie:) Aha, później przygotowanie do pracy i spakowanie torby na jutrzejszy wyjazd do Dużego Miasta. Zostanę tam kilka dni, bo popracować też raz po raz powinnam;)

 Jak już to wszystko zrobię, kiedy nadejdzie już wieczór i mrok otuli Małe Miasto, wtedy zacznie się mój czas.

Wtedy zacznę czarować…

Komentarze

  1. Widzę, że odnalazłaś na chwilę swoje miejsce, spokój i szczęście ale czy nie zatęsknisz za miastem kiedy podejmiesz ostateczne kroki? Wszystko ma swe dobre i złe strony. Ściskam Ola.

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm prasowanie? już przestało być lekarstwem na dolne stany? no dobra, wiem, czasem coś trzeba uprasować przecież ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Małe Miasta nie są takie złe... A spokój jest bardzo dobry... Spacer z psami i kwiatki pod balkonem to całkiem piękne rzeczy :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Oczywiście, że wszystko ma dobre i złe strony.. wiem o tym. I nie wiem, czy będę tęskniła, jak będę za mocno, to wrócę:) Ale na razie jest ok tak, jak jest:) Sciskam

    OdpowiedzUsuń
  5. czasem prasowanie jest tylko tym, czym być powinno- prasowaniem mianowicie:) Aaa, a ja lubię prasować, obojętnie z jakiego powodu, tak już mam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. ano do dokładnie takich samych wniosków doszłam:) Małe Miasta mają taką małą duszyczkę, którą można polubić;) pozdr serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  7. ja tam wolę pranie robić, prawie wszystkie swoje rzeczy moczę ręcznie :) a potem się wiesza, i same się prostują, a potem składa w kostkę, wsadza do szafy, i wyciąga jak psu z gardła bo się gdzieś w międzyczasie zawinęły... i dlatego wyglądam jak wyglądam ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Rozmowa z Kotem

Dalie