Sledz, co lepszy niz kaszanka.

   Korzystajac z okazji, ze onet wrocil z urlopu zadusznego i wypuscil posty w obieg swiatowy, pisze kolejnego;) Zeby bylo smieszniej, polatawszy po cudzych blogach, zauwazylam, ze nie tylko ja bylam na stopie wojennej z oneciarzami. Jeden Piszacy wyprodukowal swojego bloga, znaczy skserowal chyba, az 6 razy..;) Ja sie powstrzymalam przy trzecim, w pore usuwajac kopie;)

  Zaczne moze tak... Jako, ze dni bywaja lepsze i gorsze... wczoraj byl taki jeden z najgorszych;) A usmiecham sie przy tym, bo mysle sobie- wczoraj taki podly, to juz dzisiaj mu sie nie uda byc gorszym, mam nadzieje!;)

Lazilam wczoraj obok siebie, moj tato mowi „ jak Cajmer o polnocy..”, ciekawe nota bene, kim jest Cajmer.. A zatem lazilam, az prawie odciskow dostalam na stopach i bylo STRASZNIE!!! Pms-y prawie mnie zabily, a napewno zabily moja silna wole- zezarlam 2 kawalki tortu marcepanowego. Omatko! Mozna tylko powiedziec.

Pomiedzy lazeniem czytalam ksiazke i ogladalam tv. Ksiazka super, a w tv 2 filmy o zakonach, klasztorach, itd.. Nie powiem, fajne byly, ale az sie cala wystraszylam, ze to moze jaki znak i ze jeszcze powolania dostane. Naprawde! Cala nerwowa bylam. Ale moze to byly te podle pms-y.. 

   Pod wieczor postanowilam pojsc na cmentarz. Bylam nawet zdecydowana przeszmuglowac tam sunie w ciemnosciach, jesli bylaby taka koniecznosc. Myslalm, pewnie w tych tlumach i niemieckim porzadku psy zakazane beda.

I poszlysmy z piesa. Najpierw sie pomylilam i zalecialam nie na ten koniec miasta, co trzeba, ale w koncu trafilam. Podchodzimy do bramy, a tam... pustki. Ciemno. Hmm, mysle sobie, moze to jakis zakazany cmentarz, dla satanistow, albo innych komunistow i tam sie nie chodzi? Ale dojrzalam kilka osob, wiec osmielona tlumem okolo 8 osobowym ruszylam w glab. W glebi byly jeszcze inne tlumy 2, 3, 5cio osobowe i na tym koniec.

Dopadla mnie tam taka refleksja gorzka, ze te ich cmentarze sa gustowne. W SWIETO ZMARLYCH! Gustowne... Smutne to. Na kazdym grobie jedna swieczka, kilka osob, ciemno, ze oko wykol.. Nie to, co u nas. Iluminacje swietlne, tlumy, niesamowity klimat. Ile w tym roznicy emocjonalnej nie wiem, ale wole nasze cmentarze.

 

   Wlasnie zjadlam obiad- sledz w smietanie z ziemniaczkami;). Bylam dzis kreatywna;) Jedzac przypomnialo mi sie dziecinstwo i obiady w szkolnej stolowce. Lubilam, jak byl sledz. Te obiady mielismy dotowane, bo u nas byla bieda i byly one takim kawalkiem luxusu. Czasem byly jakies obrzydlistwa, w stylu kaszanka, albo kisiel do picia, ale czesto bylo smacznie.

Te dni z kaszanka byly dniami rozczarowania. A kisiel, to juz w ogole za grzechy byl.. I pomyslec, ze teraz tez czesto czuje sie rozczarowana, niezadowolona, nieszczesliwa, a przeciez nikt nie karze mi jesc kaszanki.. I nie jest juz tak biednie, zebym kanapka kolezanki z lawki byla szczytem marzen.

Wszystko jest inaczej, wszystko jest chyba lepiej. Moge jesc sledzia, bo go lubie, nawet kazdego dnia. Moge kupic sobie marcepana na pms-y, moge suni przyniesc takie male suszone serdelki na przekaske, pomoc rodzicom, Siostrze, sobie.

  Mam duzo wiecej niz wtedy, kiedy stalam w kolejce po obiad majac nadzieje, ze bedzie sledz, a tak czesto tego nie doceniam...

Komentarze

  1. ~zamyślona_łzą2 listopada 2005 08:06

    ;o) śmiem wątpić czy Bóg chciałby obdarzyć powołaniem przez obejrzenie dwóch filmów w tv ;o)ale może to rzeczywiście wina tych pms-ów...zadziwia mnie widok jaki ujrzałaś na tamtym cmentarzu... cieszę się, że u nas jest troszkę cieplejsza tradycja w tej materii...Pozdrawiam serdecznie :O)*

    OdpowiedzUsuń
  2. ~zamyślona_łzą2 listopada 2005 08:07

    i zapomniałam dodać, że też lubię śledzie :O)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja chyba wolałabym te cmentarze gustowne. Chyba.. Pewnie musiałabym się przekonać, by zobaczyć. Owszem, mnogość lampek tworzy klimat, ale wzory, które stają się coraz modniejsze, mnie przerażają. Jakoś klimat zmienia się w tandetę..W dalszym ciągu jednak uwielbiam włóczyć się cmentarzach. Najlepiej takich wiekowych, z oddechem historii na plecach.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~olesia40@op.pl2 listopada 2005 13:44

    Docenić, co się ma... To chyba tajemnica szczęścia...?Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  5. oddam pol krolestwa za dobra kaszanke :o)) ... sledzie tez oddam... nie lubie ;o)) ... pewnie taka w szkole nie nalezala do najlepszych... ale ochh... jak mi tu brakuje kaszanki... z ziemniaczkami... mhmm... juz wiem co bedzie jutro na obiad :o)) ... cos mi tam chyba z przywiezionych z Polski zapasow zostalo ;P ...a co do niemieckich cmentarzy... ehhh... wszystko pod sznurek... wyglaskane... ale jakies takie... brrrrr... sprobuj sie dostac na cmentarz kolo 14... dzikie tlumy... a potem wszyscy znikaja... wieczorem pojawiaja sie tylko niedobitki...

    OdpowiedzUsuń
  6. mądrą rzecz napisałaś...musimy doceniać te rzeczy które stały się dla nas codziennością...inaczej cynizm nas ogornie wszechmocny

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię