Jestem chyba balaganiara, albo chomik.

   Mieszkajac juz gdzies, co dosyc czesto mi sie zdarza, ze zmienia sie to miejsce, zawsze w miare szybko znajduje swoj spokoj i swoje poczucie bycia w domu. I juz mnie nawet te przenosiny nie denerwuja i nie stresuja, jak kiedys. Ze czegos zapomne, ze cos zostawie, ze cos zgubie. Wychodze ze zdrowego zalozenia- czego ci zbraknie, dokupisz z czasem...

  Jedna sprawa jednakze za kazdym razem doprowadza mnie do do rozpaczy prawie, a mianowicie to, jak strasznie ja sie w kazdym miejscu rozprzestrzeniam!!!

Gdziekolwiek bym nie zyla dluzej niz 3 dni uplatam sobie taka prywaciarska siec mojej codziennosci. Tu ksiazeczka, tu kalendarzyk, tu notatki, tu sztapelek plyt... Matko jedyna! Ja chyba jestem ... balaganiara!!!

Straszne to. Chodze od wczoraj i zbieram. I znosze do pokoju, zeby jutro moc przewiezc, to co raczej niezbedne. Chiuchy, ksiazki, komputer z PRERIA, Sunie z dobytkiem( calkiem tego sporo sie zrobilo..., jakby nie bylo Sunia duzy piesa sie robi..), jakies tam moje przysmaki, co ich dziadek i tak nie jada... I cala gore smieci. Znaczy spraw koniecznych, aczkolwiek niekoniecznie wiadomo do czego. Czesc juz powedrowala do kosza, czesc lezy na podlodze i czeka na decyzje.

Na przyklad taki maly misiu, przyczepka do kluczy. Albo male pudeleczka zapalek z jakichs knajp chyba. Takie fajne, kolorowe, szkoda wyrzucic... Moje swieczki i inne pierdulki, co mi pokoj tudziez lazienke uprzyjemnialy. Pelno malych kartek, duzych kartkow, co na nich sprawy najkonieczniejsze, najciekawsze, niezbedne. Bo moja pamiec krotka... Moze ja pojde na trening pamieci, albo-co?? Mysle, ze oplaciloby sie w moim przypadku.

  W miedzyczasie probuje pisac prace dyplomowa, robie pranie( o kurczaaaki! Zapomnialam!!), gotuje obiad, pomagam dziadkowi, bawie sie z Sunia, zeby nie miala choroby sierocej;) I jak mnie tu nie ma bolec glowa??? Boli, jak diabli. Zaraz zrobie duza kawe i chyba poczytam pol godzinki ksiazke. Powinna mnie zrelaksowac, jako, ze ta wzruszajaca czesc o niewolnictwie juz za mna;)

  Jest jeszcze cos, co mnie dzis zamysla. A mianowicie fakt, ze znowu sie bede zegnala( juz pozegnalam) z kilkoma osobami, ktore przez ostatnie pol roku byly moja codziennoscia i juz nie beda. Nie, zeby mi mialo wszystkich ich brakowac, ale jakos tak... Dziwnie.. Wieksza z nich czesc polubilam, nawet tak serdecznie, ale nie na tyle, zeby teraz utrzymywac kontakty przez tysiac km. Coz, takie zycie.

  Czytalam przed chwila, jak sie ziemniaki gotowaly, artykul o tym, dlaczego piszemy blogi. Hmm, ciekawy, nie powiem. Rozne padaly argumenty, ze terapia, obnazanie, moda, itd

Hmm, pomyslalm, dlaczego ja pisze bloga? Niby, ze dla rodziny, co daleko i przyjaciol... Ale, czy ja wiem... Czy tylko..? Musze pomyslec. A tymczasem zabieram kawe i PRERIE i ide do gory pisac prace.

 Od stycznia mam miec prace w normalnej szkole. Glupio, zebym do tego czasu byla taka w powijkach;)

Komentarze

  1. Bałaganiarstwo RZĄDZI. Nie ma sensu chodzić na treningi pamięci- to co robisz, jest najpiękniejszym treningiem pamięci. Daje poczucie bezpieczeństwa. Pozwala urzeczywistnić osobowość w otaczających nas przedmiotach. I wcale tak bardzo przecież nie ogranicza. Bardzo serdecznie pozdrawiam!!!! :* http://herohealter.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, nawet nie myślę, jak to bedzie kiedy ja się będę przeprowadzała. Choć może wtedy wezmę tylko pod pachę parę rzeczy dla mnie najważniejszych, a resztę zostawię za sobą. Jeśli się przeprowadzę to tylko po to, by zacząć nowe życie. I gromadzić nowe drobiazgi ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. o, to dołączysz do nauczycielskiej braci! takie bałaganiarstwo to świetny sposób "uswojania" przestrzeni.ja, prawdę mówiąc tego nie umiem, ale obserwuję to u córki.... u niej działa...

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm, to sie tu uswoilam do niemozliwosci;), matko jedyna, nawet sie troche sfrustrowalam kolo poludnia.. ale co tam, po glebszym namysleniu i kawie powrzucalam wszystko do klap-boxu i koniec. Smieci tez sie przeprowadzaja;)pozdr

    OdpowiedzUsuń
  5. wiesz, za kazdym razem obiecuje sobie, ze przy nastepnej przeprowadzce bede super przygotowana, znaczy nie za duzo klamotow.. i jestem za kazdym razem pokonana;) Tym razem tez.. padam na twarz, a tyle jeszcze do spakowania.. A mieszkam tu, do choroby, dopiero niecale pol roku...Pozdr ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja zawsze mowilam, ze to nie balagan tylko nielad artystyczny ;o)) ... i zdecydowanie jestem chomiczek... czasami sie zastanawiam jak przez tak krotki okres potrafie tyle rzeczy nazbierac ;P ...

    OdpowiedzUsuń
  7. wyjmujesz mi slowa z ust, ze to tak nazwe...;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Swiat sie nie zawalil, kiedy spalam.

Jak w studni

Lewe ramię