Prezent od życia
Absolutnie fascynuje mnie to, że można kogoś poznać i pokochać, tak po prostu. Zajrzeć na sekundę w duszę i już wiedzieć! Że tak, właśnie znalazło się Przyjaciela/Przyjaciółkę na życie. Kogoś, komu nie trzeba tłumaczyć, co się miało na myśli, kogoś, kto zawsze powie to odpowiednie słowo w odpowiednim momencie. Kto wyczuwa nasze potrzeby nawet wtedy, kiedy je skrzętnie skrywamy przed całym światem. Kto nie nabierze się na twarz pokerzysty. Kto sprawi, że zaśmiejemy się, choć w gardle klucha.
Kogoś, kto nas zna odruchowo, bez starania. Kogo my znamy bezwarunkowo.
Dla mnie taki Ktoś, to najlepszy prezent od życia. To cholerna lampka w cholernej ciemności, że pojadę patosem:) Pyszny kebab, po całym dniu na gumowych bułkach:) I jak to powiedziałaby teraz jedna z moich najulubieńszych blogowiczek- czy ostatnie zdanie kwalifikuje mojego bloga do kategorii: kulinarny?
:)
Kogoś, kto nas zna odruchowo, bez starania. Kogo my znamy bezwarunkowo.
Dla mnie taki Ktoś, to najlepszy prezent od życia. To cholerna lampka w cholernej ciemności, że pojadę patosem:) Pyszny kebab, po całym dniu na gumowych bułkach:) I jak to powiedziałaby teraz jedna z moich najulubieńszych blogowiczek- czy ostatnie zdanie kwalifikuje mojego bloga do kategorii: kulinarny?
:)
Pewnie, kulinarny jak się patrzy :D kulinarny, elektroniczny i jeszcze życie codzienne art :D
OdpowiedzUsuńCo do osób o których tutaj piszesz, też mnie fascynuje że są tacy, z którymi łączy nas więź nie występująca w wypadku innych osób, choćby te inne osoby były nam znane dużo dłużej i wydawałoby się, że powinny rozumieć lepiej :) ale przyjaciele to przyjaciele :))
OdpowiedzUsuńA to jakiś facet jest?
OdpowiedzUsuńBo wiesz, ci to zawsze chcą się tylko do gaci dobrać... Albo nawet dalej... Potworne istoty, uwierz na słowo.
Najpierw udają romantyków. Kwiatki, bratki, srele-morele, peany o księżycu i urodzie wybranki, by dotrzeć do łóżka i zapylić samicę.
Po zapyleniu hyc na kanapę i włączają rytuał z piwem i pilotem.
A jak zapytasz o szczątki romantyzmu, to łypnie taki okiem na Ciebie, uśmiechnie zarośniętą gębę i powie: "to było demo, baranico!". A ty sama, z latoroślami w mnogiej liczbie i cyckami zbliżającymi się z każdym rokiem bardziej ku kolanom...
Ożesz... Się wygadałem...