Wszystkie loty zarezerwowane
Jakiś plac. Może być Plac Wolności pod wieczór, może być Stary Rynek, może być parking koło hali widowiskowo-sportowej. Po placu spacerują gawrony. Całe tysiace gawronów. Czarnych, brzydkich, nieprzyjaznych. Łażą w kółko, jak więźniowie na spacerniaku. W ciszy łażą, zerkając tylko złowrogo spod czarnego pióra.
Nagle pomiędzy te czarne straszydła wpada jakiś pijaczyna. Przez przypadek się tu znalazł, bez powodu..
Ptaki podrywają się gwałtownie, z szumem tysięcy skrzydeł i okropnym wrzaskliwym krakaniem. Jak czarna chmura pełna złości i gradu zaczynają krążyć nad sprawcą ich niepokoju. A idź sobie ty! a wynoś się! my lubimy nasz czarny spokój..
Pijak nieświadomy niczego idzie dalej. Ptaszyska wracają na płytę placu. Chwilę jeszcze syczą i dyszą wracając do swojego milczącego czarnego marszu. No, znowu spokój...
Te Ptaki, to emocje, które wydeptują ścieżki w mojej głowie. Milcząco złowrogie. Wczoraj Tato miał wysoką gorączkę i źle się poczuł. Gawrony poderwały się do lotu...
Dziś znowu obsiadły krawężniki, czekają czujne, nie wiadomo, jak długo posiedzą.
Ps. Już latają... Promotor mojej Siostry leży na onkoligii w bardzo ciężkim stanie. Taki miły człowiek, 45 lat, Siostra rozmawiała z nim dwa miesiace temu. Jeszcze był zdrowy. Dziś zadzwoniła w sprawie obrony. Dziekan ma wyznaczyć kogoś na zastępstwo.
Czy Człowieka można zastąpić?
Powiedz Komuś dziś to, co zamierzałaś/eś powiedzieć jutro. Jutra może nie być...
Nagle pomiędzy te czarne straszydła wpada jakiś pijaczyna. Przez przypadek się tu znalazł, bez powodu..
Ptaki podrywają się gwałtownie, z szumem tysięcy skrzydeł i okropnym wrzaskliwym krakaniem. Jak czarna chmura pełna złości i gradu zaczynają krążyć nad sprawcą ich niepokoju. A idź sobie ty! a wynoś się! my lubimy nasz czarny spokój..
Pijak nieświadomy niczego idzie dalej. Ptaszyska wracają na płytę placu. Chwilę jeszcze syczą i dyszą wracając do swojego milczącego czarnego marszu. No, znowu spokój...
Te Ptaki, to emocje, które wydeptują ścieżki w mojej głowie. Milcząco złowrogie. Wczoraj Tato miał wysoką gorączkę i źle się poczuł. Gawrony poderwały się do lotu...
Dziś znowu obsiadły krawężniki, czekają czujne, nie wiadomo, jak długo posiedzą.
Ps. Już latają... Promotor mojej Siostry leży na onkoligii w bardzo ciężkim stanie. Taki miły człowiek, 45 lat, Siostra rozmawiała z nim dwa miesiace temu. Jeszcze był zdrowy. Dziś zadzwoniła w sprawie obrony. Dziekan ma wyznaczyć kogoś na zastępstwo.
Czy Człowieka można zastąpić?
Powiedz Komuś dziś to, co zamierzałaś/eś powiedzieć jutro. Jutra może nie być...
fajny blog zapraszam do siebie www.hiphop17.blog.onet.pl zostaw komentarze
OdpowiedzUsuńniestety wciąż o tym zapominamy... a potem? potem płaczemy
OdpowiedzUsuńśpieszmy się...
OdpowiedzUsuń...potem żal, potem to się wydaje całkiem proste.... w obliczu spraw ostatecznych ustala się prawdziwa hierarchia ważności......
OdpowiedzUsuńja bym powybijała jakimś patykiem te wszystkie przebrzydłe gawrony.jedego za drugim.a co!trzymaj się Kochana! :*
OdpowiedzUsuńcoś życie ostatnio daje nam za wiele przykładów swojej kruchości... a my się trzymać mocno musimy...
OdpowiedzUsuńi tak już chyba będzie zawsze... warto może tylko jak najczęściej sobie nawzajem o pewnych sprawach przypominać, to zmniejsza ryzyko zaskoczenia. Pozdr serdecznie
OdpowiedzUsuńdokładnie tak...:*
OdpowiedzUsuńw ostatnim czasie wyjątkowo mocno docierają do mnie te sprawy ostateczne i powodują weryfikację uczuć, wartości i emocji. Nigdy tyle się nad tym nie zastanawiałam, może to kwiestia wieku, a może tego, że ludzie naprawdę odchodzą. Nie tylko w filmach, ale całkiem obok, całkiem blisko...sciskam
OdpowiedzUsuńniestety to nie takie proste... ja niestety jestem chora na emocje, więc wybijając gawrony, wybiłabym samą siebie... dzięki Kochana:*
OdpowiedzUsuńżycie zaczyna być kruche i delikatne chyba od momentu, kiedy zobaczymy, jak motylim lotem odlatuje do wieczności ktoś bliski.. tak jest u mnie. Teraz życie dla mnie to kryształ. Cieniusieńki. Z tych najdroższych. Pozdr ciepło:*
OdpowiedzUsuń...dźwięki słów... pozdrawiam... człowieka nie da się zastąpić, choć jego obowiązki podobno tak...
OdpowiedzUsuńNiestety dociera do nas to czego nie zdążyliśmy powiedziec, zrobić dopiero po czasie:(
OdpowiedzUsuńlubię dźwięczeć w czyjejś głowie... pozdrawiam serdecznie:*
OdpowiedzUsuńwarto zatem chyba czasem zrobić taki bilans spraw niedokonczonych..:) pozdr ciepło
OdpowiedzUsuńa nie możesz jakoś na tyle delikatnie manewrować, aby sobie nie zrobić krzywdy...?;>
OdpowiedzUsuńSpróbuję:))) dziś sobie poleciały.. hen daleko daleko..:)*
OdpowiedzUsuń